A A+ A++

Dziś nawet dzieci wiedzą, czym jest test PCR. Na fali ciągłego testowania nawet w sklepach spożywczych obok testów na covid zaczęto ustawiać regały z innymi testami. Do tego ludzie kupili sobie np. pulsoksymetry do mierzenia saturacji krwi. Czy Polacy nie zaczęli się testować na potęgę, nawet prewencyjnie?

Oczywiście ludzie zrozumieli, że trzeba się badać. W czasie pandemii więcej się o tym mówiło, ale w tej chwili mamy zjawisko wręcz odwrotne. W społeczeństwie zrodziło się poczucie, że jesteśmy świetnie przebadani i to nam powinno wystarczyć. Chwilowo jesteśmy nieco zmęczeni tematem dbania o zdrowie, co dostrzegamy także w naszym biznesie. Oczywiście, jeśli jesteś chory i lekarz zleci badania, to je zrobisz, ale segment profilaktyczny jest w wyraźnej defensywie. Na to nakłada się również aktualna sytuacja ekonomiczna. Ludzie szukają oszczędności i wstrzymują się z wykonywaniem droższych badań, na przykład genetycznych.

Z drugiej strony lekarze coraz częściej proponują wykonanie testu, zanim postawią diagnozę. Chcą się upewnić, czym dokładnie pacjent został zainfekowany. Taki test kosztuje 30 zł, trwa tylko kwadrans, ale wiemy, czy antybiotyk jest rzeczywiście potrzebny. Dzięki temu może się okazać, że mniej wydajemy na lekarstwa.

W diagnostyce mikrobiologicznej takie podejście się sprawdza. Możemy doprecyzować, czy ktoś ma grypę, czy nie. W tę stronę zmierza też Ministerstwo Zdrowia, finansując takie szybkie testy, wykonywane przez lekarzy rodzinnych. Jednym z nich jest badanie CRP, czyli białka ostrej fazy. Jego poziom rośnie w czasie zapalenia i jeśli bardziej się podnosi, to raczej zaatakowała nas bakteria, a jeśli mniej, to wirus. Pomysł jest dobry, a badanie potrzebne. Podobnie jest np. z testem na paciorkowca, dzięki któremu sprawdzimy, czy dziecko ma anginę bakteryjną.

Taki test można kupić też w aptece. Stąd pojawia się całkiem przeciwne pytanie, czy upowszechnienie się samodzielnych badań nie odbiera wam biznesu?

Co do zasady w naszej branży mamy dwa trendy. To, czym my się zajmujemy, bazuje na powtarzalności i dokładności. Robimy badania na dużą skalę w rozbudowanych, nowoczesnych laboratoriach, jakie mamy w Warszawie, gdzie stworzyliśmy największe centrum diagnostyki w tej części Europy. Takie podejście sprawia, że nie tylko możemy pochwalić się ogromną precyzją badań, ale także obniżamy koszty i możemy zaoferować dobrą cenę. Tutaj pracujemy w oparciu o zautomatyzowane linie diagnostyczne. Wszystko działa, jak w każdej nowoczesnej firmie, inwestującej w najlepsze rozwiązania technologiczne, które gwarantują te właśnie dwie rzeczy: jakość i cenę. Obserwujemy również jednak drugi trend.

Jaki?

Trend maksymalnego zbliżenia się do lekarza i jego pacjenta. O wykonywaniu badań w tzw. Point-of-Care (PoC), np. przychodni czy nawet w domu pacjenta, mówi się od dłuższego czasu, ale na razie nie nabiera to wielkiego rozpędu. Tak jest np. w Niemczech, gdzie badanie moczu robią samodzielnie lekarze rodzinni. Przyznam jednak szczerze, że to nie jest segment rynku, o który drżą takie laboratoria jak nasze. W takich przypadkach wykonuje się dużo pracy manualnej, więc i tak dużo się nie zarabia.

Do tego pojawiają się bardzo nowoczesne urządzenia testujące, takie jak PCR|ONE opracowane przez polski Scope Fluidics. Sprawiają, że analizę próbki robi się na miejscu w przychodni, bez konieczności wysyłania jej do laboratoriów.

czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTrwa zwycięska rejza Olimpijczyków [ Olimpia ]
Następny artykułJarosław Kaczyński o zbrojeniach: Chcesz pokoju, szykuj wojnę