A A+ A++

Stare powiedzenie mówi: „Uderz w stół, a nożyce się odezwą”. Przyzwyczailiśmy się do tego, że nasza redakcja znajduje się na nieformalnej czarnej liście i stanowi cel ataków osób sprawujących władzę w mieście. Domyślamy się także, że jesteśmy w ścisłej czołówce wrogów do zneutralizowania, ponieważ naruszyliśmy nienaruszalne wcześniej interesy. Teraz czujemy się w obowiązku odpowiedzieć na kolejną desperacką akcję przykrywkową obozu rządzącego.

Krzysztof Przekop by Koty2

Wczoraj opublikowaliśmy wstępniak zapowiadający najnowszy numer „Przeglądu Powiatowego”. Przybliżyliśmy naszym Czytelnikom temat okładkowy związany z tym, że przez nieudolność obozu rządzącego Augustów stracił w ostatnich miesiącach szansę na pozyskanie ponad 100 milionów złotych środków zewnętrznych. Zaprzepaszczenie ponad 60 mln zł z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych można także podpiąć pod butę rządzących, którzy sporządzając wnioski byli tak pewni siebie, że całkowicie zlekceważyli prowadzenie konsultacji. Zmarnowanie szansy na 45 mln zł z Funduszy Norweskich to już prawdziwa kompromitacja, której nie da się nijak wytłumaczyć. Jak zachowałoby się ugrupowanie Nasze Miasto, gdyby podobny blamaż stał się udziałem burmistrza Wojciecha Walulika? Mielibyśmy serię konferencji prasowych, oświadczenia wysyłane (a jakże) do naszej redakcji, apele o ustąpienie burmistrza, odsądzenie Walulika od czci i wiary oraz początek akcji zbierania podpisów pod referendum. Na czele protestu stałby oczywiście Filip Chodkiewicz.

Rządzący nie od dziś wiedzą, że chcąc odwrócić uwagę mieszkańców od spektakularnych porażek, muszą uruchomić akcję przykrywkową. Mieliśmy z tym do czynienia w poprzednich miesiącach. Socjotechnika obecnego obozu władzy jest nam doskonale znana. Możemy ją obserwować praktycznie od 2014 roku. Umiejętność odwracania kota ogonem zastępcy burmistrza też nie jest żadną tajemnicą. Potrzeba przykładów? Po nieuruchomieniu augustowskiej pływalni w połowie lutego (większość okolicznych obiektów natychmiast reaktywowała wtedy swoją działalność) Filip Chodkiewicz ogłosił na forum rady, że na basenach wznawiających funkcjonowanie po zluzowaniu obostrzeń jest bardzo niska frekwencja. Szybko okazało się, że były to kłamstwa, gdyż pływalnie cieszyły się bardzo dużym zainteresowaniem. Ale trzeba było jakoś przykryć fakt, że augustowianie zostali zmuszeni dojeżdżać do Suwałk czy Ełku, chociaż posiadają pływalnię we własnym mieście.



Na portalu internetowym urzędu miasta pojawił się artykuł fałszywie informujący w tytule, że burmistrz wygrał w sądzie z „Przeglądem Powiatowym”. Tekst opublikowany wczoraj przez Kajetana Kłoczko zawiera wiele nieprawd i manipulacji. Czas publikacji nie jest przypadkowy.  Owa publikacja była oczywiście nawiązaniem do artykułu „Burmistrz przegrał w sądzie z redakcją”, wydrukowanego w naszym tygodniku. Można spuścić zasłonę milczenia nad tą desperacką akcją przykrywkową czy komentarzami Filipa Chodkiewicza zawartymi w tekście. Ale warto tu sparafrazować słowa zastępcy burmistrza i przyznać, że wielu mieszkańców spogląda na jego działania z przymrużeniem oka. Jednak najbardziej zdumiewające jest to, że propagandowy paszkwil rządzących bezrefleksyjnie skopiowały oraz opublikowały inne portale informacyjne z Augustowa. Początkowo wydawało się, że jest to wynik bezmyślności i sprzyjania rządzącym. Dziś mamy już wiedzę, że urząd miasta zapłacił publicznymi pieniędzmi portalom Augustow24.pl oraz Augustow.org, a także prawdopodobnie Augustowskiemu Reporterowi za udostępnienie szkalującego nas artykułu na ich łamach. Artykuły nie zostały oznaczone, jako teksty sponsorowane. To kolejna bulwersująca okoliczność, której z pewnością nie można przemilczeć i pozostawić bez jakiegokolwiek potępienia. Czytelnicy nie zdają sobie sprawy, że czytają reklamę burmistrza, myśląc, że jest to pełnoprawny tekst redakcyjny.  Odbiorca komunikatu musi otrzymać informację w sposób jasny i wyraźny, tak by nie miał wątpliwości, że ma do czynienia z informacją opublikowaną za odpłatnością lub niebędącą dziełem redakcji. W tym przypadku jest inaczej. Prawo prasowe wprost zakazuje takich praktyk. Takie działanie jest również sprzeczne z prawem i stanowi czyn nieuczciwej konkurencji. Pamiętajmy, że dziennikarz to zawód zaufania społecznego, a więc wymaga się od niego, aby jego działalność spełniała określone standardy. Osoby odpowiedzialne za publikowanie treści kryptoreklamowych mogą ponieść zarówno odpowiedzialność cywilną, w tym m.in. zakaz publikowania reklamy, przymus naprawienia szkody czy zapłacenia nawiązki na wskazany cel społeczny, jak i odpowiedzialność karną (kara aresztu lub grzywny). Na to też przyjdzie czas.

Co rozsierdziło rządzących, że posłużyli się kłamstwami? W naszym artykule zauważyliśmy, że od dłuższego czasu występujemy do burmistrza z zapytaniami w formie dostępu do informacji publicznej. Tak było również w przypadku bulwersującej sprawy związanej z publikowaniem przez urząd miasta sowicie opłacanych propagandowych artykułów w „Augustowskim Reporterze”, którego współwłaścicielem i prezesem zarządu jest żona lidera Naszego Miasta radnego Tomasza Dobkowskiego. Fakt, że na biznes małżonki prominentnego radnego i szefa komitetu (z którego kandydował na burmistrza Mirosław Karolczuk) wydawane są bardzo duże publiczne pieniądze, jest absolutnie kompromitujący. Ponadto współwłaścicielka „Reportera” była pełnomocnikiem finansowym komitetu Nasze Miasto. W tej sprawie z naszą redakcją kontaktowała się ogólnopolska telewizja i niewykluczone, że przyjadą do Augustowa zrobić ciekawy materiał do programu nadawanego w najlepszym czasie antenowym. Odpowiedzi kierowane do nas przez burmistrza nie były satysfakcjonujące, a wręcz wymijające. Dlatego redaktor naczelny wystąpił na drogę sądową.

Burmistrz odmówił udostępnienia dokumentów rozliczeniowych z transakcji prowadzonych z „Augustowskim Reporterem”. Krzysztof Przekop skierował sprawę do sądu i złożył skargę na bezczynność burmistrza. Wniósł również o zobowiązanie burmistrza do udzielenia żądanej informacji. Pikanterii całej sytuacji dodaje fakt, że część dokumentów, których urząd miejski odmówił naszej redakcji, na profilu Facebookowym opublikował zastępca burmistrza.

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Białymstoku wyrokiem z 26 lutego 2021 roku stwierdził, że  burmistrz Karolczuk dopuścił się bezczynności. WSA zobowiązał również Mirosława Karolczuka do załatwienia wniosku Krzysztofa Przekopa w zakresie dotyczącym żądania udostępnienia raportów o zasięgu poszczególnych wpisów oraz nakładzie czasopisma „Augustowski Reporter”, a także oświadczeń o ilości rozprowadzanych egzemplarzy wspomnianego wydawnictwa.

Na mocy wyroku burmistrz jest zobowiązany do zwrotu redakcji kosztów procesu.

Oto link do  wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego stwierdzający bezczynność burmistrza Karolczuka. 

To niejedyna skarga na bezczynność burmistrza Karolczuka. Druga skarga pozostała bez merytorycznego rozstrzygnięcia, trudno twierdzić, że ktoś wygrał lub przegrał. Burmistrz wnosił o oddalenie skargi, ale nic takiego nie nastąpiło. Sąd odrzucił skargę, ponieważ ocenił, że bezczynność burmistrza ustała przed jej wniesieniem. Zwrócił redakcji koszty sądowe. Niezwykle ciekawe jest uzasadnienie sądu. Otóż sąd stwierdza, że burmistrz nie dysponuje praktycznie żadnymi informacjami na temat rozwoju miasta, radni nie zlecają ani nie przeprowadzają żadnych analiz w tej kwestii. Burmistrz nie sporządza prognoz rozwoju miasta.

Jak na wygraną, oceniałbym ją raczej jako pyrrusową.

Link do postanowienia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w kolejnej sprawie

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPrzedłużenie zasad bezpieczeństwa do 18 kwietnia
Następny artykułPapież: w naszym grzesznym życiu może zakwitnąć świętość