Choć w swoim nieoficjalnym debiucie w barwach Barcelony na Camp Nou, Robert Lewandowski zachwycił w meczu z Pumas (6:0), gdy strzelił gola i zaliczył dwie asysty, prawdziwa weryfikacja dla polskiego napastnika miała przyjść dopiero w meczu ligowym. Mimo że FC Barcelona była zdecydowanym faworytem rywalizacji na własnym stadionie z Rayo Vallecano, szybko okazało się, że jej o punkty, a Lewandowskiemu o gole wcale łatwo nie będzie.
Nieuznana bramka i żółte kartki dla obu stoperów. Ale jak na Lewandowskiego to za mało
Od początku spotkania Robert Lewandowski czuł na własnej skórze, dlaczego Rayo Vallecano w poprzednim sezonie nie tylko zdobyło komplet punktów w meczach z FC Barceloną, ale też nie pozwoliło katalońskiej drużynie na strzelenie choćby jednego gola.
Lewandowski był przez swoich rywali ze stoperem Rayo Alejandro Cateną traktowany bardzo twardo. Już po kilku pierwszych minutach znalazł się przez to na murawie, ale wówczas też po raz pierwszy miał okazję się przekonać, że hiszpańscy sędziowie, delikatnie mówiąc, nie wszystko widzą. Faulu bez piłki obrońcy Rayo w tej sytuacji nie odgwizdali.
To kapitana reprezentacji Polski nie zraziło, bo już w 12. minucie Lewandowski zdołał trafić do siatki rywala w sytuacji sam na sam i to w sposób bardzo elegancki, ale na swoje nieszczęście, był przy okazji na wyraźnym spalonym i gol oczywiście nie mógł zostać uznany.
Gdy wydawało się, że Barcelona i Lewandowski będą się od tego momentu tylko rozkręcać, stało się coś odwrotnego. Barca zaczęła mieć wielkie problemy ze sforsowaniem nieźle zorganizowanej obrony Rayo, a sam Lewandowski zaczął być praktycznie niewidoczny.
W 27. minucie, w trakcie przerwy na uzupełnienie płynów, Polak bardzo intensywnie rozmawiał z Andreasem Christensenem. Można się domyślać, że chodziło o wprowadzenie piłki do ofensywy przez stoperów Barcy. Atak drużyny Xaviego nie funkcjonował najlepiej, Dembele i Raphinha grali głównie pod siebie, jednak i Lewandowski powinien mieć sobie wiele do zarzucenia, bo niejednokrotnie chował się wśród obrońców przeciwnika. W polu karnym pokazał się raz, gdy niecelnie uderzył piłkę głową.
Owszem, Lewandowski starał się cofać do rozegrania piłki, zastawiał się z nią, ale nawet w środku pola obrońcy Rayo wcale nie zamierzali mu odpuszczać. Skończyło się to nawet żółtą kartką dla wspomnianego Cateny tuż przed przerwą. Tuż po przerwie z kolei polski napastnik “wywalczył” także napomnienie dla drugiego stopera gości – Floriana Lejeune’a.
Blisko, blisko, coraz bliżej… Ale jednak nie
Chwilę wcześniej Lewandowskiemu zabrakło troszkę szczęścia, bo gdyby piłka nieco lepiej poodbijała się przed bramką Rayo, kapitan reprezentacji Polski mógłby z bliska pokonać Stole Dimitrevskiego, jednak to macedoński golkiper wyszedł zwycięsko z tej sytuacji.
Po dobrych, żywych pierwszych minutach po zmianie stron przyszedł okres, gdy Lewandowskiego znów było widać mniej. Trybuny ożywiły się najbardziej, gdy w 70. minucie Polak efektownym sprintem i wślizgiem zatrzymał nieźle zapowiadający się kontratak Rayo Vallecano. Po raz kolejny, gdy na kwadrans przed końcem “Lewy” przewrócił się w polu karnym po starciu z Pathe Cissem, jednak mimo ogromnych protestów Xaviego, sędzia Hernandez nie zdecydował się wskazać na wapno.
Z każdą upływającą minutą Barcelona była coraz bliżej niespodziewanej straty punktów, ale z każdą też Robert Lewandowski był bliżej zrobienia tego, po co został ściągnięty na Camp Nou. W 81. minucie 81 tysięcy kibiców jęknęło z zawodu, gdy po odbiorze Frenkiego de Jonga Lewandowski pomylił się o metr przy strzale z kilkunastu metrów.
Chwilę później Polak był jeszcze bliżej asysty, a następnie gola. W tej samej akcji po jego świetnym dośrodkowaniu próbę Pierre’a Emericka Aubameyanga wybił z linii bramkowej Catena, a dobitka “Lewego” wylądowała w bocznej siatce bramki przeciwnika.
Robert Lewandowski swój pierwszy występ w La Liga zakończył bez gola ani asysty, a jego drużyna tylko zremisowała z Rayo Vallecano 0:0. Choć starań oraz aktywności, szczególnie w drugiej połowie, kapitanowi reprezentacji Polski nie można było odmówić, to gdy jego zespół na inaugurację sezonu stracił punkty, nic innego poza niekorzystnym wynikiem w Katalonii się nie liczy. Taka jest rzeczywistość w FC Barcelonie, do której Lewandowski będzie musiał jak najszybciej się przyzwyczaić.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS