Wprawdzie Niemcy w oficjalnej retoryce wspierają walczącą z rosyjską agresją Ukrainę, ale już zakulisowe działania świadczą o zupełnie innym podejściu. Politycy w Berlinie przebierają nogami, byleby wrócić do interesów z Władimirem Putinem i krzywym okiem patrzą na każdą inwestycję mającą na celu uniezależnienie się od rosyjskich surowców.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
-SPD nie usunie Schroedera, mimo pracy na rzecz Rosji. „Przyjaciel Putina” pozostaje członkiem rządzącej w Niemczech partii
-I wszystko jasne! Rosyjskie media o Schroederze jak o zbawcy: „Przyjaciel Putina przyjechał do Moskwy, aby ratować Niemcy”
Decyzja rządzącego w Niemczech SPD o nieusuwaniu ze swoich szeregów człowieka, który nawet przez niemiecką prasę został określony mianem „hochsztaplera”, „marionetki” i „nadwornego błazna Putina” stanowi wyraźny sygnał, w którym kierunku spogląda Berlin. Co więcej, z tej samej niemieckiej prasy dowiadujemy się, że Gerhard Schroeder próbuje w pewien sposób pośredniczyć między rosyjskim satrapą a Zachodem, aby doprowadzić do zamrożenia konfliktu na Ukrainie w podtekście po to, aby Niemcy mogły powrócić do business as usual.
Schroeder bierze udział w wojnie propagandowej przeciwko krajowi, któremu przysięgał kiedyś jako kanclerz, że będzie zapobiegał wszelkim szkodom. To jest bezprecedensowe. Jeśli SPD kiedykolwiek miało powód, by wydalić swojego członka, teraz ma go na tacy. SPD nie powinna z tym zbyt długo zwlekać. W przeciwnym razie padnie na nich długi cień ich byłego kanclerza
— ostrzegał portal dw.com, jakby nie zauważając, iż obecnie rządząca w Berlinie ekipa za problem nie uważa „długiego cienia byłego kanclerza”, ale upór Ukraińców w odpieraniu ataków Moskwy. Im dłużej bowiem naród ukraiński się broni, tym gorzej dla wizerunku Niemiec. Wychodzą bowiem rzeczywiste intencje SPD, które przy sprawnie przeprowadzonym przez Putina blitzkriegu nigdy zapewne nie ujrzałyby światła dziennego.
Decyzja władz SPD stanowi zatem wyraźny sygnał i ostrzeżenie dla krajów Unii Europejskiej. Jest też przesłanką do tego, aby przypuszczać, że jeżeli Niemcom uda się dopiąć projekt europejskiego superpaństwa, to w trybie natychmiastowym zostaną uruchomione obydwa gazociągi Nord Stream. Stanowi też dla Kremla sygnał, że Niemcy są bardziej niż gotowe do współpracy być może nie tylko gospodarczej z Rosją i zapewne tak to zostanie odczytane przez odpowiednie służby.
Za wschodnią granicą mamy zatem jawnego agresora, ale za zachodnią – utajonego. Potwierdza się tym samym teza, że Nord Stream jest niczym pakt Ribbentrop-Mołotow. A czym się zakończył ów ostatni, wiedzą nawet dzieci w szkole podstawowej.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS