Dla każdego młodego człowieka jednym z najważniejszych wydarzeń jest wybór dalszej ścieżki życiowej po ukończeniu szkoły. W tym artykule opowiem, jak wyglądało to w moim przypadku i jak ta decyzja wpłynęła na moje życie – pisze Anhelina Paulovich z Białorusi, która studiuje na Akademii Nauk Stosowanych w Elblągu.
Urodziłam się na Białorusi, w Mińsku, gdzie mieszkałam przez całe swoje dotychczasowe życie. Kiedy byłam na ostatnim roku studiów, w szkole u koleżanki organizowali kursy języka polskiego, a ja chciałam po prostu zacząć uczyć się jakiegoś języka obcego. I tak wraz z koleżanką zaczęłyśmy uczęszczać na kursy języka polskiego, które niestety ze względu na pandemię zostały wkrótce zawieszone.
Zaznajomiwszy się z językiem polskim i tradycjami już na poziomie podstawowym, postanowiłyśmy kontynuować naukę samodzielnie, żeby wyjechać na polską uczelnię. Głównymi powodem było to, że polska edukacja ma większe znaczenie, daje większe możliwości, a dyplomy wydawane przez polskie uczelnie są uznawane w innych krajach Unii Europejskiej.
Któregoś dnia znajoma zmieniła jednak zdanie w sprawie wyjazdu za granicę. Stwierdziła, że wydaje jej się to nierealne. Ja nie chciałam się wycofywać. Mój wybór padł na Akademię Nauk Stosowanych w Elblągu.
Kiedy zdecydowałam się na studia, zaczęłam przygotowywać wszystkie niezbędne dokumenty. Równolegle kończyłam ostatni rok nauki w białoruskiej szkole i przygotowywałam się do egzaminów, które zajęły mi mnóstwo czasu. Po ich zaliczeniu zebrałam wszystkie niezbędne dokumenty, po czym odbyłam rozmowę kwalifikacyjną w Akademii Nauk Stosowanych. Pozostało tylko czekać na wyniki. Wiadomości długo nie przychodziły. Już myślałam, że poniosłam porażkę. Pogodzona z myślą, że nie zdam, zdecydowałam się następnego dnia zanieść dokumenty na uczelnię w moim rodzinnym mieście. Gdy już wychodziłam z domu, zadzwonił domofon, był to listonosz z listem poleconym. Był to list z ANS z informacją, że zostałam przyjęta na studia w Polsce. Skoro los tak zdecydował, stwierdziłam „jadę”!
Mimo że przygotowywałam się do przeprowadzki już wcześniej, pierwsze dni w Polsce były bardzo trudne. Na początku zmagałam się z bardzo silną barierą językową. Ze strachu nie mogłam zacząć mówić po polsku, wszystkie słowa wylatywały mi z głowy. W tych trudnych dla mnie chwilach w głowie pojawiały się pytania: czy dobrze wybrałam? Może powinnam była zostać w domu, skoro jest tam cała moja rodzina, a tu nie mam nikogo? Mimo to starałam się przełamać i w miarę upływu czasu i zdobywania doświadczenia bariera językowa znikała.
Dziś jestem na trzecim roku filologii polskiej. Mogę powiedzieć, że dużą zaletą studiowania w Polsce jest to, że studenci mają wiele możliwości rozwoju, w tym wyjazdów na wymiany studenckie i staże. Cieszę się, że organizowanych jest tu wiele wydarzeń, w których można wziąć udział. Na polskich uczelniach jest wiele osób, które przyjechały na studia w ramach programu Erasmus z innych kraów, co pozwala na kontakt z przedstawicielami różnych kultur.
Studiowanie za granicą ma jednak również pewne mankamenty. W moim przypadku istotną wadą jest to, że polskie dyplomy są obecnie w moim kraju uznawane za nieważne i nie można ich potwierdzić. Nie mogłam się też przyzwyczaić, szczególnie na początku, że w niedzielę w Polsce sklepy są nieczynne. Doskwierała mi (i doskwiera) też tęsknota za rodziną i przyjaciółmi.
Mimo wszystko jednak cieszę się, że mogę studiować i mieszkać w innym kraju, zdobywając nowe doświadczenie i kompetencje. Nie mogę w tej chwili z całą pewnością powiedzieć, czy po ukończeniu studiów zostanę w Polsce, aby w tu mieszkać i pracować. Jest tu więcej możliwości niż na Białorusi, ale musiałabym się pogodzić z życiem w oddaleniu od bliskich.
Anhelina Paulovich, studentka III roku filologii polskiej ANS w Elblągu
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS