Pamiętacie jeszcze o Deathloop? To bardzo trafne pytanie, na które każdy z nas powinien sobie szczerze odpowiedzieć. Jeśli chodzi o mnie, o najnowszym tytule Arkane już zapomniałem i gdyby nie jeden filmik wyświetlony na głównej stronie YouTube’a, dzisiaj nie pamiętałbym, że rzeczona produkcja miała swoją premierę tak niedawno – bo 14 września 2021 roku na komputerach osobistych i konsolach PlayStation 5.
Deathloop miał świetną promocję przed premierą, ponieważ ilość reklam – czy to tych wyświetlanych na stronach/forach gamingowych, czy też właśnie między filmami na wyżej wymienionej platformie Google – była ogromna. I, co najważniejsze, w parze z nimi szła wysoka jakość materiałów, które zachęcały niezdecydowanych do zainteresowania się ową skradanką.
Kolejny “hit”?
Pozycja, na której dzisiaj się skupię, zebrała finalnie bardzo wysokie noty od recenzentów. To żadna nowość, ponieważ taką samą sytuację mogliśmy zaobserwować przy Dishonored i jego pełnoprawnej kontynuacji – Dishonored 2. To były naprawdę dobre produkcje, a recenzje zakończone oceną osiem czy dziewięć były w pełni zasłużone. Fani gatunku także nie kryli zadowolenia, chwaląc pod niebiosa przygodę Corvo Attano, ale czy to przełożyło się na wysoką sprzedaż (przede wszystkim drugiej części marki)? Nie do końca.
Nie bez powodu poświęciłem powyższy akapit przyjęciu serii Dishonored przez graczy. Przy Deathloop widzimy podobną sytuację – średnia na Metacritic wynosi aż 8,8/10, co jest ogromnym wynikiem. Może i gorzej wygląda kafelek odpowiadający za opinie graczy, bo ten w wersji na PS5 pokazuje 6.3/10, a PC – jedyne 4.7/10, ale obecnie nie sugerowałbym się tak mocno właśnie nimi, ponieważ – jak doskonale powinniśmy zdawać sobie z tego sprawę – niektórzy chamsko wrzucają opinie zakończone 0/10 za to, że gra nie ukazała się na wszystkich platformach jednocześnie. Głupota u niektórych osób nie zna granic.
Po zdobyciu tak wysokich ocen od recenzentów mogłoby wydawać się, że kolejna skradanka od Arkane będzie rozchodziła się jak świeże bułeczki. Czy tak się stało? Niekoniecznie, ponieważ o ile Deathloop górował w wynikach sprzedażowych w Wielkiej Brytanii po czterech dniach od debiutu na półkach sklepowych, tak w kolejnym tygodniu sprzedawał się na tyle słabo, że uplasował się nawet za Lost Judgment, które nie było aż tak mocno promowane w sieci, jak wspomniana produkcja wydana przez Bethesdę.
Pierwsze statystyki nie napawają optymizmem
Niestety, ale nie lepiej wygląda sytuacja w przypadku zainteresowania na Steam. Po ponad dwóch tygodniach od premiery gra nie znajduje się na dwóch pierwszych stronach bestsellerów, co brzmi… naprawdę słabo. Niezawodne SteamDB podpowiada nam, że w okolicach premiery historię Colta i Julianny Blake poznawało w kulminacyjnym momencie tylko 20 094 zainteresowanych. Niektórzy mogą powiedzieć, że jest to przyzwoity wynik, ale gdy porównamy go z chociażby Days Gone (27,5 tysiąca graczy na premierę), portem pozycji, z którą przez dwa lata można było zapoznać się na PlayStation, czy nawet Sniper: Ghost Warrior Contracts 2 (7 tysięcy zainteresowanych na premierę), rodzimym snajperem, którego produkcja i reklama kosztowała kilka razy mniej niż w przypadku Deathloop, skradanka od Arkane Studios jest na przegranej pozycji.
Wiele osób mogło ujrzeć już napisy końcowe przy Deathloop, ale warto w tym miejscu zaznaczyć również to, iż w obecnym momencie w grze (w wersji z PC – nie wiadomo, jak sytuacja wygląda na PlayStation) przebywa jedyne 2,5 tyś. odbiorców, o około 200 mniej niż w przywołanym wyżej Days Gone. I najgorsze dla fanów skradanek jest to, że ogrywających wydany 14 września tytuł w dalszym ciągu ubywa, więc niebawem może okazać się, że bariera 1,5 tyś. grających w jednym momencie zostanie złamana.
Ludzie nie chcą skradanek
Przygoda Colta i Julianny Blake pokazuje jedno – zainteresowanie skradankami jest mizerne i nic nie wskazuje na to, że zmieni się to w niedalekiej przyszłości. Większość graczy widząc pozycję prezentującą rzeczony gatunek, przechodzi obok niej obojętnie z różnych względów. Arkane Studios tworzy naprawdę dopracowane gry z ogromną dbałością o detale, ale przez potencjalną porażkę finansową, jaką może być Deathloop, Francuzów będzie dzielił krok od znalezienie się w niemałych tarapatach. Nie zrozumcie mnie źle – nie życzę im źle, ale stworzenie kolejnej skradanki może postawić przy nazwie ich zespołu krzyżyk. Tak, jak miało to miejsce w przypadku Japan Studio od Sony – ich gry były robione wyłącznie pod garstkę odbiorców i zamknięcie zespołu było czymś nieuniknionym.
Dishonored ukończyłem, do Dishonored 2 podchodziłem kilka razy, ale zawsze odbijałem się już przy drugiej lokacji, a Deathloop, cóż… zawsze odrzucał mnie swoimi materiałami, dlatego też cieszę się, że ekipa zajmie się teraz przygotowaniem Redfall. To może być ich największy sukces komercyjny, który pozwoli rozwinąć skrzydła i przygotować kolejne ogromne produkcje pod masy. A jeśli tak się nie stanie, bo pierwszoosobowa strzelanka skupiająca się na walkach z wampirami okaże się zwykłym zapychaczem do Game Passa, to czuję w głębi duszy, że nad Arkane pojawią się czarne chmury.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS