A A+ A++

W 2020 r. Konsorcjum dwóch start-upów z Wrocławia i Krakowa wygrało przetarg dla spółki miejskiej na wdrożenie pewnej aplikacji. Kontraktu jednak nie mogło zrealizować – konkurent, duża firma software’owa z długą historią na rynku, po swojej przegranej, wysłała zwycięzcy parusetstronicowy dokument z pytaniami dotyczącymi szczegółów przetargu i jej rozwiązania.

– Zarzucano nam też dumping cenowy. Nasza stawka była jak najbardziej realna, tymczasem konkurencja narzuciła gigantyczną marżę – przekonuje założyciel jednego ze start-upów. Sytuacja dodatkowo wzbudziła niepokój u zamawiającego, a „mali” nie mieli ani czasu, ani środków finansowych na zatrudnienie prawników, którzy odpowiedzieliby na tak długi wniosek. Zrezygnowali z kontraktu. Szukają innych zleceń. To nie najgorzej, bo na ostrzu noża czasem staje cały byt małej spółki i trzeba szybko decydować, czy dalej start-up jest w stanie samodzielnie się rozwijać, czy nie lepiej rozkroić jego udziały dla inwestorów, albo w ogóle firmę sprzedać. W ten sposób właściciela zmieniła słynna Ivona Software, stojąca za syntezatorem mowy, który podbił świat. W 2012 r. firma trafiła do stajni Amazona. – Istniało ryzyko, że Ivona mogła być pozwana przez dostawcę Apple, firmę Nuance. Nie było jednak jeszcze żadnego pozwu, czy gróźb. Po prostu zidentyfikowaliśmy ryzyko – zaznacza Łukasz Osowski, twórca syntezatora mowy i pierwotny właściciel start-upu.

Dawid z Goliatem

Takie ruchy dużych graczy są zagrożeniem dla rozwoju start-upu, który zwykle dysponuje mniejszymi zasobami, niż atakująca strona. – Uwikłanie w konflikty sądowe, szczególnie z hegemonami, może negatywnie wpływać choćby na możliwości pozyskania zewnętrznego finansowania, np. z funduszy VC, co dla wielu start-upów jest konieczne do finansowania dynamicznego rozwoju. Jeśli start-up przestanie się dynamicznie rozwijać, może mieć tragiczne skutki. Atakujący mają tego świadomość. Co gorsze, zdarza się, że takie właśnie skutki udaje się atakującym wywołać, mimo że nie ma poważnych podstaw do wystosowania pozwu. Mam jednak nadzieję, że takie przypadki nie staną się udziałem polskich przedsiębiorców – mówi Kuba Dudek, partner zarządzający Speedup Venture Capital Group.

Jednocześnie podkreśla, że nie należy wiązać składania pozwów przeciwko start-upom tylko z wygraniem intratnych kontraktów. Częściej wynika to z sytuacji, kiedy start-up pojawia się na radarach dużych firm, a te zaczynają czuć się zagrożone. – Obawy przed utratą pozycji lidera, utratą przychodu czy udziału w rynku muszą być wysoce prawdopodobne, jeśli firma decyduje zagrozić start-upowi pozwem. Dla takiego inkubenta rynkowego wystosowanie pozwu to koszty często niemałe. Paradoksalnie z drugiej strony można powiedzieć, że dla start-upu jest to wręcz potwierdzenie, że jest na dobrej drodze rozwoju – oczywiście jeśli faktycznie nie zawinił, a pozew jest jedynie formą strategii konkurenta i próbą opóźnienia tego, co nieuniknione – tłumaczy Kuba Dudek

Największe w tym przypadku kłody pod nogi „maluczkim” rzucają koncerny w USA. Głośnym przypadkiem była próba zastraszenia przez Gilette start-upu DollarShaveClub, oferującego miesięczną subskrypcję maszynek z dostawą do domu za 1 dolara. Globalny lider stwierdził, że ta oferta mocno trzęsie rynkiem maszynek premium Gillette za 10 dolarów każda, więc złożył pozew w 2015 r. o naruszenia patentów w maszynkach.

– Szczęśliwie DollarShaveClub, mając finansowanie od funduszy VC i niezłą już pozycję na rynku, złożyła kontr pozew i po dwóch miesiącach sprawa została oddalona. Rok później Unilever kupił DSC za 1 miliard dolarów i wszedł na rynek maszynek, aby na tym polu konkurować z P&G. Dodatkowo Unilever dostał bonus w postaci know-how z rynku e-commerce, na którym wcześniej działała bez widocznych rezultatów – opowiada Maciej Gajewski, prezes FundedByMe Poland. Dodaje, że Gillete próbowało zastraszyć także Harry’s, firmę również sprzedającą maszynki do golenia w systemie subskrypcji. Gigant złożył pozew zaledwie dwa miesiące po starcie start-upu. – Pozew zmroził founderów, ale także dał przekonanie że robią coś dużego co zagraża dużym graczom. Dziś Harry’s jest jednym z liderów w Stanach w sprzedaży maszynek. Firma pozyskała łącznie 487 milionów dolarów finansowania – wylicza Maciej Gajewski.

czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPedofilia wśród duchownych. Wpłynęły kolejne zawiadomienia
Następny artykułSkandal szpiegowski. Włochy wydaliły dwóch rosyjskich dyplomatów