Trwają prace nad projektem dyrektywy Unii Europejskiej, która zakłada, że wniosku o ogłoszenie upadłości mikroprzedsiębiorcy nie będzie można oddalić wtedy, gdy dłużnika nie stać na koszty postępowania. Z jednej strony, według prawników, to dobre rozwiązanie, ponieważ obowiązująca procedura skutkuje tym, że dłużnicy działają w szarej strefie, ale z drugiej – zmiany te mogą zachęcać do nieodpowiedzialnego prowadzenia biznesu – informuje serwis Prawo.pl.
Dyrektywa Insolvency III, nad którą trwają obecnie prace, przewiduje, że uproszczone postępowania likwidacyjne dotyczyć będą mikroprzedsiębiorców (zatrudniających do 10 pracowników i z obrotami do 2 mln euro rocznie) i pozostawia państwom członkowskim UE możliwość objęcia tego rodzaju postępowaniem małych i średnich firm. Jak podaje serwis, za niewypłacalne będzie uznawane mikroprzedsiębiorstwo, które nie jest w stanie spłacać swoich długów w terminie wymagalności i to państwa członkowskie UE będą same określać warunki, od których zależy uznanie, że dłużnik spełnia wymogi.
„W państwach członkowskich już teraz są różne mechanizmy w tym zakresie. Przykładowo we Francji w każdym postępowaniu odprowadza się określony procent zysku z likwidacji do wspólnego funduszu, z którego następnie pokrywane są koszty upadłości. Polska może przyjąć taki model albo podobny do tego obowiązującego w wypadku zwolnienia z kosztów jak w postępowaniach cywilnych, zwłaszcza procesowych. Wtedy za upadłość >>płaci<< Skarb Państwa. Może będzie to też model hybrydowy albo zupełnie inne rozwiązanie” – tłumaczy Aleksandra Krawczyk, adwokat w kancelarii Ecolegal, cytowana przez Prawo.pl.
Reklama
Prawo.pl informuje, że polska definicja niewypłacalności płynnościowej nie będzie musiała ulec istotnej zmianie. „Stanowi bowiem, że dłużnik jest niewypłacalny, jeżeli utracił zdolność do wykonywania swoich wymagalnych zobowiązań pieniężnych. Ustawodawca powinien natomiast doprecyzować, co oznacza ta >>utrata zdolności<<, ponieważ budzi to wątpliwości wśród praktyków prawa upadłościowego, a co dopiero zwykłych przedsiębiorców. Przepis obowiązuje już prawie siedem lat, a dalej nie do końca wiadomo, kiedy następuje utrata zdolności” – mówi mecenas Aleksandra Krawczyk.
Prawnicy w rozmowie z Prawo.pl chwalą projekt dyrektywy. Drogie upadłości skutkują bowiem tym, że dłużnicy, zwłaszcza osoby fizyczne, decydują się na życie w szarej strefie. Zdarzają się przypadki porzucania przedsiębiorstw, pracownicy tracą pracę, kontrahenci nie mają szans na odzyskanie należności. Ale ostrzegają jednocześnie, że po wdrożeniu darmowej upadłości mogą się pojawić próby korzystania z niej również w nieuzasadnionych wypadkach. Dlatego proponują wprowadzenie mechanizmów kontrolnych.
„Nie może być tak, że możliwość darmowej upadłości stanie się zachętą do nieodpowiedzialnego prowadzenia biznesu. Taka upadłość będzie skutkować bowiem oddłużeniem wszystkich osób fizycznych, zarówno prowadzących działalność na własny rachunek, jak i na przykład wspólników mikrospółki z ograniczoną odpowiedzialnością. Można zastanowić się nad rozwiązaniem, w którym taka upadłość możliwa jest na przykład tylko raz na dziesięć, albo nad wprowadzenie warunku, że dłużnik zwolniony z kosztów powinien w późniejszym okresie dokonać ich spłaty. Póki co jednak, takich mechanizmów w projekcie dyrektywy nie ma” – zauważa mecenas Aleksandra Krawczyk
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS