A A+ A++

fot. LUK Politechnika Lublin

– Cały zespół zasłużył po tym meczu na duże słowa uznania, bo naprawdę zagraliśmy dzisiaj dobrą siatkówkę – przyznał po pierwszym meczu finałowym I ligi mężczyzn trener LUK POlitechniki Lublin, Dariusz Daszkiewicz. – Pierwszy mecz jeszcze nic nie znaczy, to tylko fajna zaliczka – dodał rozgrywający lublinian, Grzegorz Pająk. Kolejny mecz już w niedzielę w Bielsku-Białej.

Siatkarze LUK Politechniki Lublin pokonali 3:0 BBTS Bielsko-Biała w pierwszym meczu finałowym I ligi mężczyzn. – Na pewno chcieliśmy ten mecz rozstrzygnąć na swoją korzyść. Wiedzieliśmy, że będzie ciężki i taki był, bo w pierwszym i trzecim secie decydowały końcówki. Mieliśmy troszkę kryzysu w trzecim secie, prowadziliśmy kilkukrotnie czterema punktami i niestety przeciwnik nas dochodził. Cieszę się bardzo, że to wytrzymaliśmy, że po jednym, dwóch błędach, które nam się dziś rzadko zdarzały, wracaliśmy do swojej dobrej gry. Cały zespół zasłużył po tym meczu na duże słowa uznania, bo naprawdę zagraliśmy dzisiaj dobrą siatkówkę – mówił po spotkaniu trener Dariusz Daszkiewicz.


– Jeszcze trzeba wygrać dwa mecze, wynik jest otwarty. Zespół z Bielska wraca teraz do swojej hali, jest to dużo większy obiekt, będą się tam czuć pewniej. My na pewno zrobimy wszystko, by tam powalczyć o zwycięstwo. Możemy zagrać jeszcze lepszą siatkówkę, aczkolwiek ten mecz był bardzo dobry, mała liczba błędów. Graliśmy bardzo spokojnie, dobrze funkcjonował system blok-obrona – ja jestem bardzo zadowolony z tego meczu – dodał szkoleniowiec lubelskiej drużyny.

– Pierwszy mecz jeszcze nic nie znaczy, to tylko fajna zaliczka. Dobrze, że wróciliśmy do dobrej gry na swoim terenie, bo ostatnio tutaj w ćwierćfinale i półfinale tak płynnie nie graliśmy z tymi zespołami. To na pewno cieszy, że ten tydzień od ostatniego meczu wpłynął pozytywnie na jakość naszej gry. Trzeba jeszcze zrobić dwa kroki, także nikt tu nie wpada w hurraoptymizm. Teraz jedziemy do Bielska i gramy dalej – przyznał Grzegorz Pająk, który nie ukrywa, że meczom finałowym decydującym o awansie do ekstraklasy towarzyszy spora presja. – Presja jest, mamy ją my i BBTS, chcemy awansować. Bielsko już kolejny sezon próbuje wrócić do elity, tu tworzy się nowy twór i ambicje są spore. Mówiliśmy o nich już w lutym i teraz do tego dążymy. W każdym sporcie, w każdym zawodzie jest spora presja – dodał rozgrywający Politechniki.

Kolejne spotkanie finałowe już w najbliższą niedzielę w Bielsku-Białej. – Spodziewałbym się lepszej gry rywali w elemencie zagrywki. Dzisiaj im ta zagrywka nie siedziała, z wyjątkiem trzeciego seta i serii Olega. W Bielsku musimy się przygotować na mocniejszą walką – twierdzi Pająk. Rywali z Lublina chwalił po meczu Jarosław Macionczyk. – To jest bardzo mocny zespół, klasowy, z dobrymi zawodnikami. My próbujemy się im przeciwstawić, jeśli się nam to uda, to będzie fajnie. Szczególnie w ich hali jest to trudne, u nas jest trochę inna charakterystyka boiska i powinno być nam trochę łatwiej w zagrywce i przyjęciu. Uważam, że dziś powinniśmy nawiązać większą walkę z tym zespołem, bo nas na to stać. Ewidentnie nam to w tym meczu nie wyszło – przyznał gracz BBTS-u.

– Lublin jeszcze niczego nie wygrał, a myśmy jeszcze niczego nie przegrali. Wracamy do pracy i w niedzielę będziemy walczyć o zwycięstwo. Tu trzeba wygrać trzy mecze by awansować do PlusLigi, tak więc tu nikt jeszcze nic nie wygrał. Może zawodnicy z Lublina zrobili jeden krok, żeby być bliżej celu, ale walka trwa dalej – dodał Jarosław Macionczyk.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNakło nad Notecią: Rozpoczęto szczepienia w Punkcie Powszechnych Szczepień
Następny artykułPrezes PGG: Harmonogram wygaszania kopalń racjonalny i skorelowany z potrzebami rynku