Dzisiaj, 26 lutego (07:30)
Przez 4,5 roku Daniel Łukasik grał dla Lechii Gdańsk, w niedzielę o 15 zagra przeciw niej w barwach Radomiaka. Transmisja w Canal Plus Sport.
Gdy Lechia Gdańsk ostatnio potykała się na najwyższym szczeblu rozgrywek z Radomiakiem Radom na wyjeździe Flavio Paixao stawiał pierwsze kroki na plaży w portugalskiej Sesimbrze, a trener Tomasz Kaczmarek układał klocki we wrocławskim domu. To było 11 maja 1985 r., prawie 37 lat temu, padł wówczas bezbramkowy remis. Biało-Zieloni mijali się z Zielonymi, od tej pory natknęli się na siebie tylko raz – w II-ligowym sezonie 2005/6. Ale jest jeden piłkarz, który łączy niedzielnych rywali. To Daniel Łukasik, który świeżo zadebiutował w Radomiaku, a w latach 2014-2019 z roczną przerwą grał w Lechii Gdańsk. Dla Zielonych zagrał na razie jeden mecz, dla Biało-Zielonych w lidze wystąpił 128 razy i zdobył dwa gole.
Pokusiliśmy się o krótkie resume pobytu “Miłego” (to od mazurskiej miejscowości Miłki, z której pochodzi) w Lechii, był przecież w pewnym momencie bardzo ważną postacią Biało-Zielonych, ważnym członkiem drużyny, która zagrała najlepszy sezon w historii gdańskiego klubu. Chodzi o rozgrywki 2018/19, w których Lechia zdobyła Puchar Polski oraz trzecie miejsce w lidze, chociaż sam Łukasik w wywiadzie dla serwisu Lechia Historia, mówił że “Od Pucharu wolałby mistrzostwo”.
Pobyt Daniela Łukasika w Lechii Gdańsk w zasadzie trzeba podzielić na dwa etapy – przed i po wypożyczeniu do niemieckiego drugoligowca, Sandhausen w sezonie 2016/17. Dwa, jakże odmienne, etapy.
Gdy Łukasik przychodził z mistrzowskiej Legii Warszawa latem 2014 r. wiązano z nim w Gdańsku wielkie nadzieje. Był młody (23 lata), ale już ligowo i nawet reprezentacyjnie doświadczony – grał m.in. w eliminacjach mistrzostw świata w pamiętnym 1-3 z Ukrainą na Stadionie Narodowym. Według różnych wersji zapłacono za niego bardzo wiele – nawet do 800 tysięcy euro. Problem w tym, że razem z “Miłym” nad morze przybyło ponad 20 piłkarzy i tylu samo wybyło. Nowi właściciele klubu postanowili ruszyć latem 2014 r. na hurtowe zakupy i to mimo, że w poprzednim sezonie drużyna zdobyła czwarte miejsce, potrzebny jej więc był lekki retusz, a nie wyrywanie z korzeniami. Dodatkowo, trenera Ricardo Moniza, który był w Gdańsku krótko, ale wywarł na wszystkich ogromne wrażenie zastąpił portugalski “no name” Quim Machado, który nie znał drużyny, nie znał ligi, dlatego szybko poleciał z roboty, chociaż początek miał dobry. Po prawdzie, z całym szacunkiem to nawet Jose Mourinho czy inny Pep Guardiola miałby problem ogarnąć tamtą zgraję.
– Przychodząc do Lechii myślałem, że dalej trenerem będzie Moniz. Zmienił się szkoleniowiec. Była duża rotacja zawodników. Byli zawodnicy z dobrym CV, z dobrych klubów. Przykładowo, gdzie potem grał Danijel Aleksić? M.in. w Turcji w Istanbul Basaksehir, w klubie milionerów, który przełamał dominację wielkiej trójki. W Lechii zagrał zaledwie około 120 minut w lidze, a miał jakość i papiery do gry od początku. W klubie zachodziło wiele zmian, było skupienie na wyniku, którego nie było. W ciągu dwóch lat miałem w Lechii sześciu trenerów. Nikt nie akceptował grania w dolnej ósemce, dlatego były ciągłe zmiany – mówił we wspomnianym wywiadzie Łukasik.
Symbolem tego szalonego w złym znaczeniu słowa okresu był sparing z niemieckim IV-ligowcem Viktorią Koln. Mecz w sobotni poranek, w piątkowy wieczór ligowe spotkanie z Podbeskidziem Bielsko-Biała, polecieli ci którzy nie zagrali w lidze:
– Pojechaliśmy nazajutrz po meczu Ekstraklasy. Nie spaliśmy do 2 w nocy, wstaliśmy o 6 rano na samolot, taki w którym nóg nie można było wyprostować. W Koln zjedliśmy croissanta, pojechaliśmy do klubu, bez czasu na regenerację, odpoczynek czy pełnowartościowy posiłek. Zrobiliśmy rozgrzewkę, po której okazało się, że do musimy jednak zejść z boiska, bo mecz zacznie się dopiero za 20 minut. Viktoria miała festyn połączony z prezentacją. Na początku dobrze wyglądaliśmy, ale później już słabo. Przegraliśmy 1-4. Wróciliśmy i dostaliśmy kary – opowiada “Miły” znany również pod pseudonimem “Leon”.
Przez 4,5 roku Łukasik zdobył zaledwie dwie bramki dla Lechii. Frustrowało go to czekanie, aczkolwiek jest on na boisku zdecydowanie człowiekiem do noszenia fortepianu, a nie grania na nim. Pierwszą bramkę w karierze seniorskiej zdobył w szalonym meczu z Wisłą Kraków (3-3).
– Ten brak bramki wisiał nade mną i byłem trochę zdenerwowany, że nie strzeliłem jeszcze gola, że wciąż czekam. Dziś już bym tak nie czuł, bo wiem co mam robić na boisku. Bardzo cieszyła mnie ta bramka – opowiada pomocnik, którą drugiego i ostatniego gola dla Lechii w lidze zdobył z rzutu wolnego w sezonie 2018/19 z Zagłębiem w Sosnowcu.
Po dwóch średnio udanych sezonach Łukasik z Lechii przeniósł się na wypożyczenie do klubu 2. Bundesligi, Sandhausen, wcześniej miał podobną propozycję z Portugalii, ale ostatecznie transfer nie wypalił.
– Udało się na 10 miesięcy przenieść do Niemiec. Odżyłem bar … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS