A A+ A++

W kolejnym swoim felietonie starachowicki przedsiębiorca Edward Płusa zaangażowany na rzecz niepowstania przy ulicy Ostrowieckiej w Starachowicach Instalacji Odzysku Energii tzw. spalarni śmieci, pisze: „wracamy do tematu, aby wyjaśnić Państwu chociaż część „niezgodności z prawdą” i manipulacji ze strony Prezydenta Starachowic oraz Prezesa ZEC, które miały miejsce podczas sesji Rady Miejskiej dotyczącej najważniejszego dla starachowiczan tematu czyli budowy spalarni odpadów. 

Jest to post scriptum naszego tekstu z dn. 22.01.2024 r. o przebiegu sesji Rady Miasta poświęconej  sprawie budowy spalarni odpadów (pełna treść wcześniejszego artykułu tutaj – kliknij). Dziękujemy wszystkim za komentarze, wiadomości i telefony. Cieszy nas, że starachowiczanie mają wiele pytań w sprawie tej inwestycji. 

Jak wspomniano lista tych „niezgodności” jest za długa na jeden tekst, więc obecnie chcemy wyjaśnić tylko najbardziej bezczelne kłamstwo naszych „Panów Inwestorów” czyli to, że dzięki spalaniu w obrębie Miasta, w otoczeniu zabudowy miejskiej codziennie 90 ton śmieci zwożonych „z różnych stron Polski”, mieszkańcy będą mieli czystsze powietrze. Jak to możliwe? Ponieważ, zdaniem Prezesa (cytat): „Nowa instalacja będzie emitowała zdecydowanie mniej zanieczyszczeń do atmosfery od istniejącej ciepłowni węglowej. (…) jest poddana rygorystycznym przepisom, a brak groźnych dymów i gazów to efekt stosowanych zabezpieczeń i filtrów”. I to zdaniem prezesa Pochecia załatwia sprawę? Emisja 22 tys.m³ spalin na godzinę kominem wysokości 30 metrów, czyli o 20 metrów poniżej krawędzi doliny Kamiennej? A Pan Prezydent mówi o zwalczaniu zjawiska niskiej emisji? To jest właśnie niska emisja! I co z tego, że spaliny mają być oczyszczane. Ale przecież nie z CO2?!  Na to nawet Niemców nie stać. Więc czy w bezwietrzne dni w naszym „spokojnym powietrzu” wystarczy tlenu do oddychania? Już teraz system pomiarowy Airly w Starachowicach rejestruje incydenty smogowe ze wskazaniami CAQI 243 (wartość CAQI 125 jest określana jako ekstremalna).

Ale rozważmy bez uprzedzeń sztandarowy argument „Panów Inwestorów” –  W wolnym tłumaczeniu – Brudne spalanie węgla zastąpimy czystym  spalaniem paliwa z odpadów (preRDF lub RDF).

Ale w praktyce te „paliwa alternatywne”, to są po prostu śmieci, jakich spalanie w piecu domowym jest zabronione i ścigane. Ze względu na to, że wytwarzają wtedy wielkie ilości toksyn – benzopirenu, dioksyn, furanów… Dopuszczalne jest jednak ich spalanie na cele energetyczne, przy zachowaniu określonego reżimu technologicznego. M.in. stałej temperatury procesu powyżej 850 stopni C, a przede wszystkim zastosowanie zaawansowanego systemu oczyszczania spalin, gwarantującego dotrzymanie wszystkich obowiązujących norm emisji. I równie zaawansowanych systemów monitoringu tej emisji. Więc, żeby to było dla nas jasne – odpady można nazywać paliwem alternatywnym, RDF-em  i wykorzystywać energetycznie, ale paliwem nie są. Niejednorodny, wieloraki pierwiastkowo i chemicznie materiał jest nieprzewidywalny pod względem gwałtownych reakcji utleniania. Dlatego wymaga tak zaawansowanych technologii, ale także nieustannego, niezwykle fachowego nadzoru nad przebiegiem procesu. Obsługi, która będzie wiedziała jak zachować się w przypadku wystąpienia nieprawidłowości. Bo wszelkie zapewnienia o bezpieczeństwie i nieszkodliwości „termicznego przetwarzania odpadów” dla środowiska i zdrowia ludzi opierają się na wynikach pomiarów prowadzonych podczas stabilnego i prawidłowego przebiegu procesu.  To nie znaczy ,że nie występują wtedy szkodliwe emisje, ale że ich poziom nie przekracza wartości określonych normami. Np. zawartość dioksyn (TEQ0 nie przekracza 0,1 ng/m³). Ale jakiekolwiek zakłócenia czy nieprawidłowości procesu zagrażają środowisku i ludziom w sposób nieobliczalny. Także przerywanie i powtórne rozpoczynanie procesu spalania wymaga stosowania specjalnych procedur, ale i tak wiąże się z emisją toksyn przekraczającą normy roczne określone dla przy stabilnej pracy.

Problemy z zachowaniem bezpieczeństwa eksploatacji spalarni odpadów doprowadziły na przestrzeni ostatnich parunastu lat do powstania szeregu regulacji prawnych. Zostały znacznie zaostrzone normy emisji do powietrza, zasady i zakres monitoringu tych emisji. Dostosowano wiele przepisów do prawa Unii np. szeregu tzw. Konkluzji BAT.

Zasady postępowania w przypadku problemów eksploatacyjnych Spalarni odpadów reguluje Rozporządzenie Ministra Rozwoju z dn. 21.01.2016 r. które stanowi w §7  ust.1, że proces spalania nie może być kontynuowany dłużej niż 4 godziny,  gdy przekraczane są standardy emisyjne. Że w przypadku spadku temperatury poniżej wymaganej  natychmiast wstrzymuje się podawanie odpadów do spalarni. Że łączny czas eksploatacji spalarni w warunkach, o których mowa w ust.1, nie może przekraczać 60 godzin w roku kalendarzowym, a po przekroczeniu tego czasu rozpoczyna się procedurę zatrzymywania spalarni odpadów.

Skąd takie uregulowania? Kiedy mamy do czynienia z aparaturą i technologią tak skomplikowaną jak współczesna spalarnia odpadów,  jest zupełnie niemożliwe, aby nie dochodziło do awarii i innych zdarzeń losowych. Chociażby pożarów. I co się wtedy dzieje ? Dochodzi do rozległych skażeń toksyn, których oddziaływanie na środowisko i organizmy żywe nadal jest badane. Ale dotychczasowe wyniki przerażają. Znaczna część tych związków kwalifikowana jest jako TZO – trwałe zanieczyszczenia  organiczne (ang. POP), które latami odkładają się w otoczeniu i  kumulują organizmach ludzi. Tak jak wcześniej DDT czy azbest nie powodują natychmiastowych skutków, ale długoterminowe ich oddziaływanie może być tragiczne dla całych populacji. Badania nad wpływem dioksyn na zdrowie od dawna prowadzi na wniosek Komisji Europejskiej  Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) ustalił nowe tolerowane tygodniowe pobranie [TWI] dioksyn i dioksyno – podobnych w żywności na poziomie 2 pg (pikogramy) na kilogram masy ciała. Nowe TWI jest siedmiokrotnie niższe niż poprzednie, które wynosiło 14 pg/kg.

Tymczasem organizacje ekologiczne w Europie od dawna przedstawiają dowody, że rzeczywisty wpływ emisji ze spalania odpadów na środowisko nie ma wiele wspólnego z założeniami. Przykładowo w 2019 r. rada miasta Beringen w Belgii zleciła jednej z uznanych organizacji pozarządowych ToxicoWatch przeprowadzenie badań emisji dioksyn (PCDD/F) z lokalnej spalarni śmieci. Spalarnia Bionerga rozpoczęła działalność w 2020 roku. Pierwsze badanie wykonano jeszcze w 2019 roku, przed jej uruchomieniem, jako tzw. „pomiar zerowy”.  Następnie pierwsze wyniki badań z 2021 r. wykazały zanieczyszczenie dioksynami we wszystkich ośmiu lokalizacjach wokół spalarni. Odnotowano bardzo wysokie, nawet 3,5-krotne przekroczenia dopuszczalnego poziomu dla sumy dioksyn. Połowa przebadanych jaj kurzych nie spełnia po roku pracy Spalarni norm UE  i nie powinna być spożywana.  Podobne wyniki przyniosły badania prowadzone wokół spalarni WtE ZEVO Pilzno w Czechach. Po dwóch latach jej pracy wykazały przekroczenie dopuszczalnego poziomu dla dioksyn ponad 4-krotne a dla benzo[a]pirenu 38-krotnie. Także wokół  uruchomionej w 2020 roku  spalarni odpadów w Kownie na Litwie pomiary przyniosły podobne wyniki. Do Polski jak dotychczas niezależne organizacje monitorujące nie miały wstępu. Ale znamy np. aferę ze spalarnią odpadów medycznych przy szpitalu PAKS w Bielsku Białej, gdzie operator spowodował skażenia na wielką skalę i musiała włączyć się prokuratura.

Wróćmy jeszcze do tego „ciągłego” monitoringu poziomu emisji. Na pewno przydatna instalacja, pod warunkiem, że będzie służyła kontroli procesu a nie propagandzie. Bo ze zrozumiałych względów technicznych nie obejmuje ona większości substancji stanowiących największe zagrożenie – np. wspomnianych dioksyn.

A ten brudny węgiel, od którego zaczęliśmy, jest w rzeczywistości nieporównanie lepszy jako paliwo. Gdyby porównać spalanie w takich samych warunkach węgla i RDF to węgiel dałby dziesiątki razy mniejszą emisję toksyn. Tylko że stare kotły nie miały nowoczesnych systemów oczyszczania spalin.  Natomiast w projekcie IOE jest przewidziany taki kocioł jako rezerwowy. Ale z zamontowanym na wylocie workowym z filtrem węglowym. Na pewno będzie czystszy i bezpieczniejszy niż ta IOE.  Ale jak można poważnie dyskutować o tym z człowiekiem, który potrafi tylko wszystkich pouczać: (cytat ze strony ZEC): „Szkodliwość dymu wydobywającego się z instalacji odzysku energii, to mit podobny do tego, że niebezpieczne dla zdrowia są kłęby dymu z komina elektrowni węglowej. (w rzeczywistości jest to para wodna)” .

Wszystko wskazuje na zupełny brak orientacji tych Panów w zakresie budowy a jeszcze bardziej funkcjonowania Spalarni odpadów. A nawet ogólnej  wiedzy technicznej. Niestety to przekłada się na błędne decyzje, które mogą skutkować „wyrzucaniem w błoto” nawet setek milionów zł i narażaniem zdrowia mieszkańców. A także całkowitym brakiem środków na prawdziwą „dekarbonizację” naszego ciepłownictwa. Chyba, że mieszkańcy Starachowic zrozumieją i coś zmienią – za kilka tygodni.

Artykuł sponsorowany

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułProgram 104. Rocznicy Powrotu Chojnic do Ojczyzny
Następny artykułNabór do Nagród Województwa Małopolskiego w dziedzinie kultury