Instytut Historii Kościoła i Kijowski Ośrodek Ukraińskiego Uniwersytetu Katolickiego we Lwowie organizują 4 marca międzynarodową konferencję naukową nt. “«Sobór Lwowski» 1946: okoliczności historyczne i oceny współczesne”. Będzie ona poświęcona 75. rocznicy tzw. “Pseudosoboru”, który w dniach 8-10 marca 1946 odbył się w tym mieście i na którym formalnie “ponownie zjednoczono” grekokatolików ukraińskich z Rosyjskim Kościołem Prawosławnym (RKP). Udział w całodziennych obradach zapowiedzieli naukowcy i ludzie Kościoła z Ukrainy, Polski, Rumunii, Słowacji i Stanów Zjednoczonych oraz przedstawiciele władz.
Przypomnijmy pokrótce, czym było tamto smutne i bolesne wydarzenie dla Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego (UKGK), ale też dla całego narodu ukraińskiego. Na rozkaz władzy sowieckiej zlikwidowano na nim siłą ten kwitnący do tego czasu Kościół, a jego duchowieństwo, wiernych i cały majątek włączono siłą do Patriarchatu Moskiewskiego, który – choć sam ciężko prześladowany przez bolszewików – bardzo ochoczo przyjął od nich taki „prezent”. Dzięki niemu wyraźnie poprawił swe wskaźniki ilościowe i jakościowe, wzrosła bowiem, i to znacznie, liczba jego parafii, świątyń, duchowieństwa i wiernych oraz co najmniej w równym stopniu wzmogło się życie religijne w łonie RKP, gdyż na Ukrainie Zachodniej było ono bez porównania silniejsze i głębsze niż w Rosji.
Aby lepiej zrozumieć, jak i dlaczego doszło do tych wydarzeń i kto był ich głównym inspiratorem, trzeba przypomnieć w najogólniejszych bodaj zarysach dzieje grekokatolików, czyli unitów.
Dążenia jednościowe w Kościele katolickim
Po rozłamie między Kościołami Wschodu i Zachodu w 1054 r. (z czego zresztą większość ówczesnych chrześcijan nie zdawała sobie jeszcze sprawy), a zwłaszcza po zdobyciu Konstantynopola przez krzyżowców w 1204, co przypieczętowało podział, w Kościele zachodnim podejmowano wiele prób przywrócenia dawnej jedności. Najważniejsze decyzje w tym względzie zapadły na soborach: w Lyonie w 1274 i we Florencji w 1439. Wypracowano na nich i uzgodniono zasady unii między Kościołem katolickim a prawosławnymi Grekami, którzy zgadzali się uznać władzę papieża, zachowując przy tym swoje obrzędy i język liturgiczny. Ale z różnych powodów, przede wszystkim ze względu na opór niższego duchowieństwa i świeckich w Konstantynopolu, obie unie pozostały tylko na papierze i raczej pogłębiły wzajemną niechęć i nieufność, niż sprzyjały jedności.
Unia Brzeska
Do idei tej powrócono ponad półtora wieku później w Rzeczypospolitej, tym razem z większym powodzeniem, do czego w znacznym stopniu przyczyniły się – paradoksalnie – reformacja oraz niski poziom wiedzy religijnej i dyscypliny duchowieństwa i świeckich prawosławnych na tym terenie. Aby przeciwdziałać tym zjawiskom, miejscowi biskupi sami zapragnęli zjednoczenia z Kościołem rzymskim, stojącym znacznie wyżej pod względem intelektualnym, organizacyjnym i dyscyplinarnym. Chodziło też o obronę przed rosnącym w siłę Kościołem moskiewskim, który w 1589 r. ogłosił się patriarchatem i zaczął wysuwać roszczenia do objęcia swą jurysdykcją i “opieką” również prawosławnych w Rzeczypospolitej.
Podstawowym warunkiem przyszłej unii było uznanie władzy papieskiej, a także niepodważanie tych prawd wiary, które było obce chrześcijaństwu wschodniemu, zwłaszcza nauki o pochodzeniu Ducha Świętego od Ojca i Syna (Filioque), a nie tylko od Ojca oraz o czyśćcu. Formuła wypracowana we Florencji była na tyle elastyczna, że prawosławni, pozostając przy swej doktrynie, mogli zaakceptować nauczanie katolickie.
Rozmowy zjednoczeniowe toczyły się w latach 1590-95 w Bełzie, Torczynie koło Łucka i w Brześciu, a prowadzili je biskupi: włodzimierski Hipacy Pociej i łucki Cyryl Terlecki ze strony prawosławnej oraz bp Bernard Maciejowski, Arkadiusz Grek i jezuita Benedykt Herbest z Kościoła łacińskiego. W rokowaniach uczestniczył też kanclerz Jan Zamoyski, reprezentujący króla Zygmunta III Wazę, bardzo zainteresowanego całym przedsięwzięciem. Po uzgodnieniu warunków zjednoczenia H. Pociej i C. Terlecki złożyli w Rzymie 23 grudnia 1595 katolickie wyznanie wiary przed Klemensem VIII, który ogłosił w tymże dniu bullę „Magnus Dominus et laudabilis nimis”, zatwierdzającą warunki i zasady unii.
Dokument ten zezwalał m.in. na pozostanie przez Kościół wschodni przy tych „obrzędach i ceremoniach, które biskupi ruscy zachowują zgodnie z nauką Ojców Greckich w Boskim Oficjum, w ofierze Mszy św., przy udzielaniu pozostałych sakramentów i przy innych funkcjach”. Jednocześnie zezwolono unitom na odmawianie Credo bez Filioque i pozostanie przy kalendarzu juliańskim (zamiast obowiązującego w Kościele zachodnim od 1582 r. kalendarza gregoriańskiego, czyli nowego stylu).
Za oficjalną datę narodzin Unii przyjmuje się 6-10 października 1596, gdy na synodzie w Brześciu w obecności legatów papieskich i króla, metropolita kijowski Michał Rahoza, pięciu biskupów i trzech archimandrytów (wyższych przełożonych zakonnych) złożyło wyznanie wiary, posłuszeństwo papieżowi i uroczyście podpisało unię.
Ale nie wszyscy prawosławni przyłączyli się do tych ustaleń. Ich przeciwnicy, m.in. biskupi Gedeon Bałaban i Michał Kopystyński w tym samym czasie na tzw. antysynodzie w tymże Brześciu pod kierunkiem księcia Włodzimierza Ostrogskiego odrzucili Unię, potwierdzając zarazem wierność patriarsze Konstantynopola. Stało się to szybko przyczyną nowych napięć w państwie polskim i podziałów we wschodnim chrześcijaństwie na unitów i dyzunitów (czyli prawosławnych).
A jednak Unia się przyjęła, stając się pierwszą udaną próbą przywrócenia jedności przynajmniej części wschodniego chrześcijaństwa z zachodnim. Na ziemiach polskich w ciągu kilkudziesięciu lat przystąpiła do niej – dobrowolnie, co należy mocno podkreślić – zdecydowana większość miejscowych prawosławnych. Jej przykład oddziaływał też na inne narody i zaowocował zawarciem podobnych porozumień, np. w Użgorodzie (1646) czy Siedmiogrodzie (dzis. Rumunia, 1698-1700). Co więcej, to właśnie Unia sprzyjała budzeniu uczuć narodowych i patriotycznych wśród Ukraińców i Rusinów, a także Rumunów i to unici byli tymi, którzy w największym stopniu przyczynili się np. do powstania niepodległego państwa rumuńskiego czy do narodzin świadomości narodowej Ukraińców.
Sprzeciwy wobec Unii
Jednocześnie od samego początku napotkała ona na ostry, wręcz zaciekły sprzeciw ze strony prawosławia. Dało to o sobie znać w czasie rozbiorów, gdy większa część ziem zamieszkanych przez unitów znalazła się pod panowaniem rosyjskim. Już po I rozbiorze w 1772 r. caryca Katarzyna II podjęła wielorakie działania zmierzające do ich unicestwienia w swym państwie. W latach 1794-96 prawie półtora miliona unitów „zniknęło” z mapy wyznaniowej południowo-wschodnich Kresów I Rzeczypospolitej, głównie na Podolu i Wołyniu. Włączono ich na siłę do Kościoła prawosławnego (który, pamiętajmy, był w owym czasie podporządkowany całkowicie władzom, nie miał patriarchy a kierował nim mianowany przez cara nadprokurator).
Prześladowania unitów
Ale najgorsze nastąpiło w XIX w., gdy w latach 1839 i 1875, w ramach represji po powstaniach narodowych: listopadowym (1830-31) i styczniowym (1863-64) rząd carski oficjalnie zlikwidował Unię na dawnych ziemiach polskich. W pierwszym wypadku objęło to Litwę i Białoruś, na których terenie znowu niemal półtora miliona katolików wschodnich zmuszono, często z użyciem brutalnej siły, do przejścia na prawosławie. Na ponad 2 tys. duchownych unickich wymuszoną zgodę na zerwanie z Rzymem podpisało nieco ponad 1,3 tys., opornych zaś usuwano z parafii i często zsyłano na Sybir. Druga kasata objęła Królestwo Polskie i spotkała się z największym oporem ze strony unitów, zwłaszcza na Podlasiu.
Symbolicznym wyrazem uznania Kościoła dla ofiar wszystkich prześladowań, również tych wcześniejszych, była beatyfikacja 6 października 1996 przez Jana Pawła II w Rzymie Wincentego Lewoniuka i jego 12 towarzyszy – męczenników podlaskich, zabitych przez Rosjan w 1874 r. w Pratulinie za to, że nie chcieli wyrzec się wiary i łączności z papieżem i przejść na prawosławie.
Kościół unicki przetrwał natomiast w zaborze austriackim, gdzie za rządów cesarzowej Marii Teresy (1745-80) wprowadzono nowy termin – Kościół greckokatolicki, który odtąd przyjął się powszechnie na określenie istniejących w Europie katolickich Kościołów wschodnich, wywodzących się z prawosławia bizantyńskiego.
Tragedia grekokatolików w ZSRR
Najsilniejszy cios temu nurtowi w Kościele powszechnym zadał okres po II wojnie światowej i reżymy komunistyczne na naszym kontynencie. Sygnał do uderzenia dało zagarnięcie przez Armię Czerwoną we wrześniu 1939 wschodnich ziem II Rzeczypospolitej, na których nowi „gospodarze” rozpoczęli regularną wojnę z religią, jak to było w reszcie ZSRR. Represje te nie trwały co prawda zbyt długo, gdyż w czerwcu 1941 Niemcy hitlerowskie rozpoczęły wojnę z Sowietami, które w pierwszym okresie masowo cofały się pod naporem wroga. Gdy jednak po bitwie pod Stalingradem (1942-43) ZSRR odzyskał inicjatywę i w lipcu 1944 ponownie zajął te ziemie, uderzenie w unitów było już tylko sprawą czasu.
1 listopada 1944 zmarł we Lwowie, cieszący się wielkim autorytetem wśród grekokatolików, ich zwierzchnik, metropolita Andrzej (Andrij) Szeptycki. Władze zezwoliły na jego publiczny pogrzeb i początkowo nie utrudniały zbytnio działalności UKGK, liczyły bowiem m.in. na to, że hierarchom unickim uda się powstrzymać antysowiecką i nacjonalistyczną działalność Ukraińskiej Armii Powstańczej (UPA). W tym celu na przełomie listopada i grudnia 1944 w Moskwie przebywała delegacja UKGK, którą proszono, aby biskupi uniccy wpłynęli na UPA, ale niemal jednocześnie władze szykowały się do rozprawy zarówno z partyzantką, jak i z samym Kościołem.
Przygotowaniem do tego była gwałtowna kampania prasowa przeciw unitom i Watykanowi, rozpoczęta 8 kwietnia 1945; w 3 dni później aresztowano biskupów greckokatolickich, zajęto kurie biskupie we Lwowie i Stanisławowie, po czym do więzień trafiło wielu czołowych księży UKGK. 4 maja aresztowano także władze Ormiańskiego Kościoła Katolickiego z wikariuszem kapitulnym ks. Dionizym Kajetanowiczem na czele. W połowie maja uwięziono też dwóch biskupów greckokatolickich w Przemyślu – Jozafata Kocyłowskiego i Grzegorza Łakotę, po czym natychmiast wywieziono ich do ZSRR, gdzie spotkał ich taki sam los, jak ich kolegów z UKGK.
Niemal równolegle do tych represji do Lwowa przybyli dwaj rosyjscy biskupi prawosławni w towarzystwie grona księży, którzy – nie czekając na rozwój wydarzeń – przejęli zamknięty przez milicję greckokatolicki sobór (katedrę) św. Jerzego (Jura) i kilka innych obiektów greckokatolickich. W mediach ogłoszono również wezwanie ówczesnego patriarchy moskiewskiego i Wszechrusi Aleksego I do zerwania więzi z Watykanem i do „powrotu” do jedności z prawosławiem rosyjskim. W nazewnictwie rosyjskim posłużono się takim właśnie określeniem: „wozjednanie”, czyli „ponowne zjednoczenie”. A przecież unici nie mogli się „ponownie zjednoczyć”, gdyż całe ich pokolenia od 3,5 wieków pozostawały w łączności z Rzymem, a nie z prawosławiem moskiewskim.
„Pseudosobór” lwowski
W odpowiedzi na ten list już 18 maja 1945 zawiązała się 3-osobowa „grupa inicjatywna”, stawiająca sobie za zadanie przejście grekokatolików na prawosławie. Na jej czele stanął ks. Hawryjił Kostelnyk, a pozostałymi członkami byli księża: Mychajło Melnyk i Antonij Pelwećkyj (Pelwecki). Zaraz też ogłoszono, że władze będą uznawać za przedstawicieli Kościoła tylko tę grupę. Mając takie poparcie „inicjatywnicy” rozpoczęli bezpardonową kampanię przeciw Unii i Watykanowi oraz namawiania innych duchownych do przyłączenia się do nich.
Mimo sowieckiej blokady informacyjnej, wiadomości o poczynaniach grupy i władz dotarły do Watykanu i spowodowały interwencję Piusa XII, który 23 grudnia 1945 ogłosił encyklikę „Orientales omnes”, ostro potępiającą prześladowania za wiarę w Sowietach, jakie dotknęły tamtejszych grekokatolików. Był to w istocie jedyny publiczny głos na świecie w ich obronie. Niewiele jednak mógł zdziałać, ale raczej zaostrzył represje, w prasie sowieckiej pojawiły się bowiem stałe w takich wypadkach zarzuty o „ingerencji watykańskiej w wewnętrzne sprawy wierzących radzieckich”.
Zimą 1945 przystąpiono już do organizowania soboru „zjednoczeniowego”. Aby podnieść jego rangę i choć trochę uprawomocnić go, dwaj „inicjatywnicy”: M. Melnyk i A. Pelwećkyj zostali w lutym 1946 w Kijowie konsekrowani na biskupów prawosławnych. W ten sposób w przyszłym soborze mogli wziąć udział biskupi, co miało nadać mu pozory legalności.
Sam „sobór” odbył się w dniach 8-10 marca 1946 w katedrze świętojurskiej (zamienionej już wówczas na prawosławną) we Lwowie. Zaproszono nań 247 osób, z których przybyło 232, w tym 216 księży, resztę stanowili świeccy. Aby uniknąć jakichś nieprzewidzianych zachowań, opracowano szczegółowy program całego przedsięwzięcia, m.in. nie było dyskusji, głosowano publicznie i oczywiście jednomyślnie. 8 marca zebrani „przegłosowali” 4-punktową uchwałę. W 1. punkcie unieważniono Unię Brzeską, w 2. zerwano z Kościołem rzymskim (papieskim) i potępiono go za to, że „w XI wieku sztucznie wyłamał się z pierwotnego braterskiego Kościoła prawosławno-soborowego”, w 3. powrócono do „wiary ojców”, czyli prawosławia i w 4. punkcie „zjednoczono się ponownie” z Rosyjskim Kościołem Prawosławnym w Związku Radzieckim.
Stosownie do ówczesnej praktyki „ojcowie soborowi” wystosowali też wiernopoddańcze telegramy do Josifa Stalina i władzy sowieckiej, do Rady Najwyższej Ukrainy, do patriarchy Aleksego I i kilka innych, a na zakończenie – była to Niedziela Triumfu Prawosławia – odprawili uroczystą liturgię dziękczynną za „zjednoczenie”. Przewodniczył jej patriarszy egzarcha Ukrainy metropolita Jan (który zresztą przemawiał wyłącznie po rosyjsku).
Przebieg obrad śledzili na bieżąco przedstawiciele Rady ds. RKP – organu rządowego, ustanowionego we wrześniu 1943, równolegle do wznowienia za zgodą Stalina działalności przez RKP, w celu stałej kontroli Kościoła przez władze. Pierwszym i długoletnim (do 1960) szefem tego organu był generał NKWD Gieorgij Karpow (1898-1967), który otrzymywał codziennie raporty z “soboru” od swych wysłanników na to wydarzenie.
On sam natomiast wysłał później raport do najwyższych władz sowieckich ze Stalinem na czele, w którym informował, że od 1946 do sierpnia 1949 „ponownie zjednoczyło się” z RKP 3001 dotychczasowych parafii greckokatolickich, 1242 księży, 463 diakonów i 1018 psalmistów w 5 obwodach USRR (zakarpackim, drohobyckim, lwowskim, stanisławowskim i tarnopolskim). Według tegoż dokumentu odmówiło „zjednoczenia” ponad 130 księży, którzy w ogóle zarzucili działalność kościelną i przeszli np. do pracy rolniczej, ale byli też tacy, którzy zeszli do podziemia i np. odprawiali obrzędy religijne w domach. Poza tym nie chciało się zjednoczyć 12 klasztorów z 306 mnichami.
31 marca założyciele „grupy inicjatywnej” z ks. Kostelnykiem na czele udali się do Kijowa, a następnie do Moskwy, aby przedstawić władzom państwowym i kościelnym wyniki „soboru” oraz podziękować im za pomoc i troskę o jego przeprowadzenie. W stolicy szef grupy udzielił wywiadu agencji TASS, w którym zapewnił o wyłącznie dobrowolnym charakterze zjednoczenia z Patriarchatem Moskiewskim i zaprzeczył doniesieniom prasy zagranicznej o masowych aresztowaniach biskupów UKGK tuż przed soborem. Jednocześnie przyznał, że istotnie hierarchów aresztowano, ale w kwietniu 1945, jeszcze przed powstaniem „grupy”, i jako obywateli ZSRR za „aktywną działalność zdradziecką i za sprzyjanie okupantom niemieckim”.
Chociaż „pseudosobór” od początku był całkowicie bezprawny, Patriarchat Moskiewski przez wiele lat uroczyście obchodził kolejne jego okrągłe rocznice, np. w latach 1966, 1976 i 1986. W tych ostatnich uczestniczył m.in. przedstawiciel Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego, ówczesny biskup przemysko-nowosądecki Adam (1926-2016).
Inne unie i ich losy
Dodajmy jeszcze, że podobny los, jak grekokatolików ukraińskich, spotkał unitów rusińskich na zagarniętym przez ZSRR w 1944 Zakarpaciu. Chociaż było ich znacznie mniej, bo niespełna pół miliona, to jednak stawili większy opór, toteż władzom sowieckim nie udało się zwołać nowego “soboru”, ale o likwidacji Unii Użhorodzkiej (z 1646) i włączeniu miejscowych unitów do RKP ogłosił 28 sierpnia 1949 w odebranej unitom katedrze w Użgorodzie nowy tamtejszy biskup prawosławny (były ksiądz greckokatolicki) Makary.
Według wzorów moskiewskich Kościoły unickie zlikwidowano też w ówczesnej Czechosłowacji i Rumunii, włączając ich wiernych siłą do miejscowych Kościołów prawosławnych, katolicy wschodni przetrwali natomiast na Węgrzech, gdzie prawosławnych prawie nie było i w Bułgarii, ale tam z kolei grekokatolicy stanowili znikomą grupę wiernych. W Polsce udało się wprawdzie uniknąć owej przymusowej “zmiany” przynależności kościelnej, głównie dzięki stanowczej postawie episkopatu łacińskiego z ks. prymasem Stefanem Wyszyńskim na czele, ale formalnie Kościół greckokatolicki też przestał istnieć, a jego wierni byli zaliczani do łacinników, nie mieli własnych parafii ani innych struktur.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS