Ten tydzień zdominowany jest przez dane z amerykańskiego rynku pracy. Dziś poznamy ankietę JOLTS, która wskaże siłę popytu na pracę. Jutro natomiast otrzymamy prywatny raport ADP, wyjątkowo w czwartek ze względu na poniedziałkowe święto w USA. Inwestorzy jednak tak naprawdę czekają na piątkowy raport NFP, którego znaczenie ponownie urosło. Wczoraj trochę zamętu wprowadził ISM dla przemysłu a także wypowiedzi Mester z Fed w Cleveland.
Już dziś poznamy liczbę wolnych miejsc pracy, „JOLTS Job Openings”, które wskazują, ile miejsc pracy jest nieobsadzonych, nowo utworzonych lub istniejących, i które firmy mają trudności z ich obsadzeniem. Liczba wolnych miejsc pracy stale spada od szczytu osiągniętego podczas pandemii, ale nie powróciła jeszcze do poziomu sprzed kryzysu. Prognozowana wartość to 8,100 mln. W czwartek poznamy prywatny ADP, który jest traktowany w pewnym stopniu jako wskaźnik wyprzedzający dla oficjalnych miesięcznych danych podawanych przez BLS. Rynek jednak wie, że tak naprawdę raport ten w niewielkim stopniu koreluje z NFP. Zgodnie z oczekiwaniami ADP ma wzrosnąć z poziomu 122 tys. do 145 tys. nowych miejsc pracy.
W tym momencie dane, które poznamy w piątek, są dlatego tak ważne, ponieważ mocno rozczarowały miesiąc wcześniej i rozbudziły obawy o recesję. Sam Fed oficjalnie zakomunikował, że temat zatrudnienia staje się w tym momencie istotny. Być może staje się bardziej kluczowy od inflacji, która została opanowana. Rezerwa Federalna nie chce mocniejszego schłodzenia rynku pracy, stąd tek komunikat z Jackos Hole o dostosowaniu polityki monetarnej, co jednoznacznie zostało zinterpretowane jak start cyklu luzowania. Na rynku trwa coś na kształt przeciągania liny. Raz spekulacje o zmianie stóp o 50 pb bazowych rosną raz maleją. Po wczorajszym dniu implikowane prawdopodobieństwo większego ruchu w dół wzrosło i wynosi ok 40 proc.
Zarówno w 2001 jak i 2007 roku, kiedy startowały poprzednie cykle łagodzenia warunków monetarnych w USA, Fed decydował się na pierwszy ruch w wysokości 50 punktów bazowych. Sytuacja makro wówczas była zdecydowanie inna. Przed pierwszym cięciem, na rynku pracy spadało zatrudnienie w niektórych miesiącach. Aktualnie wciąż ich przybywa więc ten argument nie przemawia za mocniejszą zmianą parametrów. W bezpośrednim okresie poprzedzającym pierwszą redukcję kosztu pieniądza, która miała miejsce w połowie 2019 roku, cały czas przybywały wakaty, co prawda częste były odczyty wyraźnie poniżej 100 tys. Tym razem sytuacja na rynku pracy jest lepsza, a wynik z 2 sierpnia, który wprowadził tak dużą panikę na rynku (114 tys.), na tle historycznych odczytów wydaje się być wciąż solidną cyfrą. Po drugie, jeśli Powell rozpocząłby od mocniejszego ruchu, mógłby zasiać obawy rynku, że Fed jest spóźniony z obniżkami i w ten sposób chce nadgonić zaległości, jednocześnie przyznając się do swojego błędu. To mogłoby wprowadzić ponownie wzrost awersji do ryzyka, czego na pewno nie chce Rezerwa Federalna.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS