Przez kilka sezonów biura podróży organizowały wycieczki, w których dostępne były “polskie strefy”. Na śniadanie można było zjeść tradycyjnie parówki, na obiad pomidorową i schabowego, a wieczorem obejrzeć filmy takie jak “Sami Swoi” czy “Killer”. Obsługa także mówiła w języku polskim. – To był taki Bałtyk, tylko za granicą – mówi Justyna Dżbik-Kluge. Gość programu “Newsroom” WP wyjaśnia, dlaczego z tego zrezygnowano.
Oryginalne źródło: ZOBACZ
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS