Rząd w Kijowie po raz pierwszy skomentował ofensywę na Kursk. Twierdzą, że to wina Rosji. Sami Rosjanie boją się, że Ukraińcy zaatakują tamtejszą elektrownię atomową.
6 sierpnia ukraińskie wojsko przekroczyło granicę Rosji i zaatakowało obwód kurski. Takie ataki zdarzały się już wcześniej, ale po raz pierwszy dokonały go regularne siły zbrojne, wyposażone w ciężki sprzęt. Zaskoczyła też jego skala. Według Rosjan Ukraińcy użyli do niego co najmniej trzystu żołnierzy, 11 czołgów i 20 pojazdów opancerzonych. Od tego czasu mieli też wysłać do Kurska posiłki.
Rosjanie już kilka razy twierdzili, że powstrzymali ten atak. Po raz pierwszy zrobili to po dziesięciu godzinach od jego początku. Okazało się jednak, że to kłamstwo, a walki trwają nadal. W nocy z czwartku na piątek ukraiński HIMARS, strzelając pociskami z wolframowymi kulkami, zniszczył rosyjską kolumnę, zabijając wielu żołnierzy na ciężarówkach. W internecie przebojem stał się również filmik, na którym Rosjanin żali się, że gdy spytał ukraińskich żołnierzy co dalej, ci doradzili mu, żeby nauczył się ukraińskiego i przygotował na referendum.
A russian in Kursk approached Ukrainian soldiers, to which they replied that he should learn the Ukrainian anthem and be prepared for the referendum 😂👏 pic.twitter.com/LhB6peXe2V
— Intermarium 24 (@intermarium24) August 8, 2024
💥💥Russia is estimated to have lost 500 – 1000 soldiers in just one strike, in Russia, last night.
Likely the largest, or at least one of the largest, single event loss of Russian troops during the entire war. pic.twitter.com/rLrQJYYu35
— Jason Jay Smart (@officejjsmart) August 9, 2024
O tym, co się dzieje w Kursku, wiemy jednak głównie dzięki rosyjskim mediom i popularnym blogerom militarnym, którzy są nieco bardziej szczerzy. Strona ukraińska dotychczas nie komentowała oficjalnie tej ofensywy, milczą o niej również w dużym stopniu ukraińskie media. Prezydent Zełenski odniósł się do niej pośrednio dopiero w czwartek, kiedy prezentując nową aplikację dla wojska stwierdził, że „wszyscy widzą, że ukraińska armia wie jak zaskoczyć”. „Rosja przyniosła wojnę na nasze ziemie i powinna poczuć to, co zrobiła” – dodał nieco później.
Teraz ofensywę skomentował jego doradca Michajło Podolak. Odpowiadając na obawy zachodu, że ten atak doprowadzi do eskalacji konfliktu, stwierdził, że „korzeniami każdej eskalacji” jest jednoznaczna agresja Rosji”, która wierzyła, że może bezkarnie zaatakować Ukrainę. „Wojna to wojna, ma swoje zasady, gdzie agresor nieodwołalnie poczuje konsekwencje” – dodał.
Rosjanie najbardziej boją się tego, że Ukraińcy zdobędą lub uszkodzą znajdującą się w Kursku elektrownię atomową. Wcześniej sami zdobyli elektrownię Zaporoże, największą taką placówkę w Europie. Ukraińcy oskarżali ich, że albo celowo, albo przez zwykłą rosyjską głupotę, ryzykują potężną katastrofę. Rosjanie mieli m.in. zrobić w niej skład amunicji, przeszkadzali też ukraińskim pracownikom, którzy dbają o jej bezpieczeństwo.
Jak informują rosyjskie media, do pilnowania tej elektrowni wysłano już jednostkę gwardyjską. Rosjanie nazywają gwardyjskimi jednostki, które mają być bardziej elitarne od regularnego wojska. Dotychczasowy konflikt pokazał jednak, że te jednostki często są bardziej elitarne wyłącznie w mokrych snach rosyjskich generałów, a ich żołnierze tak samo giną od ukraińskich pocisków. Agencja RIA poinformowała, że Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (IAEA) monitoruje sytuację w tej elektrowni.
To, że Ukraińcy chcą zdobyć tę elektrownię, jest jednak wysoce wątpliwe. Jest położona na tyle blisko granicy, że ewentualna katastrofa – której nie można wykluczyć w strefie walk – dotknęłaby ich w równym stopniu, jak Rosjan. Pytaniem pozostaje jednak to dlaczego zdecydowali się na atak na Kursk. Bez jakichkolwiek oficjalnych komentarzy w tej sprawie pozostają tutaj tylko spekulacje.
Oczywiście nie da się przecenić wartości propagandowej tej akcji. Nie jest żadną tajemnicą, że po Napoleonie i Hitlerze Rosjanie panicznie boją się inwazji na swój kraj. Fakt, że rosyjskim siłom zbrojnym przez kilka dni nie udało się wyrzucić z kraju relatywnie niewielkich sił ukraińskich pokazuje jasno, że rosyjskie wojsko jest papierowym tygrysem, a ewentualny pełnoskalowy atak NATO – wielu Rosjan jest przekonanych, że to realna perspektywa – dotarłby do Moskwy bez nadmiernego wysiłku. To na pewno ma paskudny wpływ na morale rosyjskiego społeczeństwa, które dotychczas, co pokazują nawet niezależne sondaże, gorąco popierało „specjalną operację wojskową”. Ukraińcy pokazali im, że wojna dotyczy także ich, a nie tylko „chachłów” po drugiej stronie granicy. Z drugiej strony, jak zwracają uwagę niektórzy komentatorzy, może to dać argument rosyjskiej propagandzie, że ta wojna to wojna o ocalenie Rosji.
Dla wszystkich jest raczej jasne, że Ukraińcy nie mają zamiaru okupować Kurska. Zdaniem większości ekspertów ich prawdziwym celem jest odciągnięcie rosyjskich sił z innych fragmentów frontu. W ostatnich miesiącach Rosjanie ciągle zdobywali terytorium Ukrainy, mimo płacenia za każdy kolejny jego metr ogromnej daniny krwi. Atak na Kursk pozwolił Ukrainie odzyskać inicjatywę, i być może da im czas na oddech na najbardziej zagrożonych odcinkach. Oddala też perspektywę kolejnej rosyjskiej ofensywy na północy kraju, której obawiają się Ukraińcy, i daje tym samym czas na wzmocnienie linii obronnych. „Im więcej presji zostanie wywarte na napastnika, który przyniósł wojnę na Ukrainę, tym bliższy będzie pokój” – stwierdził niedawno prezydent Zełenski w swoim wieczornym przemówieniu – „Sprawiedliwy pokój przez sprawiedliwą siłę”.
Źródło: Stefczyk.info na podst. Reuters, BBC Autor: WM
Fot. PAP/EPA/GAVRIIL GRIGOROV / SPUTNIK / KREMLIN POOL
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS