A A+ A++

Od czasu do czasu (a właściwie dosyć regularnie) zdarza mi się ponarzekać na oprogramowanie i sprzęt – w różnych sytuacjach nowe wersje często wydają się być gorsze niż poprzednie, a wynika to z tak prozaicznych przyczyn jak ludzka chciwość (głupie oszczędności na kluczowych drobiazgach) czy brak kompetencji osób, które zmian dokonały.

Ostatnio zainstalowałem sobie nowe Ubuntu 22.10 na laptopie Clevo L14MU (dosyć typowy sprzęt 14-cali z Intelem 11-generacji, który wyróżnia się wagą 1kg, matrycą o niższym zużyciu energii i dużą baterią 73Wh).

Entuzjaści Open Source na pewno jednym tchem wymienią wszystkie nowości nowego oprogramowania, takie jak jądro 5.19, Gnome 43 czy usunięcie starego PulsAudio. Uaktualnienie było proste, łatwe i przyjemne, niemniej jednak w nowym wspaniałym panelu z ustawieniami nie ma informacji o przewidywanym czasie pracy na baterii (nie ma i już i trzeba doinstalowywać dodatek), a przejście w tryb standby wymaga takiego skonfigurowania sprzętu, żeby to robił po zamknięciu pokrywy, albo trafiania w absurdalnie małą ikonkę wyłącznika (jest to strasznie niewygodne).

Poniekąd są to drobiazgi, niemniej jednak z takich drobiazgów świat się składa. Pobawiłem się całością i zauważyłem, że czasami po przejściu w tryb standby i powrocie z niego komputer nie pyta o hasło (jest to ewidentny błąd Gnome), a powertop w trybie idle uparcie pokazuje zużycie energii ok. 2,1 W (podczas gdy z Ubuntu 22.04 LTS potrafiłem mieć 1,84 W), zaś jądro 5.19 uzyskało status EOL.

W tej sytuacji przemyślałem wszystkie plusy i minusy i postanowiłem wrócić do poprzedniego wydania (tj. 22.04).

Instrukcja z linuxconfig.org tym razem nie zadziała i zmuszony zostałem do przeinstalowania całości. Przy konfiguracji skorzystałem m.in. ze swoich poprzednich poradników (m.in. “Producent / sprzedawca (obecnie) mówią o 20h na baterii, ja mam nawet prawie 36h”, “W poszukiwaniu urządzenia doskonałego… o HyperBooku L14, zarabianiu firm i innych rzeczach” czy “Ubuntu 22.04 to (u mnie?) na razie porażka, czyli beznadziejna walka o każdy mW energii”), dodałem do tego wyłączenie ambient-sensor w dconf (nie wiem, czy coś to daje) i zmianę ustawień LCD w innym miejscu niż wcześniej

image
i praktycznie wyłączenie trybu nocnego (kiedyś w moich tekstach miałem inne ustawienie)
image
Ogólnie wymagało to chwili pracy, ale warto było – Ubuntu 22.04 LTS jest wspierane do 2027 i wydaje mi się, że na tym komputerze pozostanie przez dłuższy czas.

A co się może wydarzyć do 2027? Bardzo dużo.

  1. Moje Clevo ma nominalnie baterię 73,9Wh (która po trochę więcej niż roku ma 68,5Wh). Firma ostatnio w innym modelu 14-cali (Schenker Vision 14) zaczęła dawać akumulatory 99Wh, a to oznacza, że może niedługo takie ogniwo zobaczymy również w następcy L14MU
  2. Od 2022 do 2027 pojawi się kilka nowych generacji CPU Intela czy AMD, a te w połączeniu z płytą główną od Clevo i Linuxem może w końcu będą obsługiwać tryby energetyczne C9 i C10
  3. Może Clevo w końcu pozwoli na fizyczne odłączanie rzeczy takich jak kamera czy USB (podobnie jak Dell czy inni), da „normalne” klawisze Home, End, PgUp, PgDn albo pasywne chłodzenie
  4. Może pojawi się MacBook Air, jakiś dobry ARM albo inne dziadostwo z przyjemnym matowym wyświetlaczem (wtedy być może bym się zmigrował)

Jeśli chodzi o ostatni punkt, czyli „odwieczną” walkę x86 z ARM, to już na dzień dzisiejszy robi się ciekawie.

I tak na samym początku przy ogniwie 73,9Wh w bardzo specyficznych scenariuszach potrafiłem osiągać 36h czasu pracy na baterii, przy ogniwie 99Wh teoretycznie mógłbym mieć 48h. Jeśli to porównać do Macbooka Air M1, to ten przy ogniwie 49,9Wh i normalnej pracy ma do 18h pracy na baterii (przy ogniwie 99Wh mógłby mieć teoretycznie ok. 36h, a przy matrycy FullHD nawet więcej).

W trybie standby wygląda to całkiem odwrotnie – L140MU wydaje się zużywać absurdalne 0,74W, a Air M1 ok. 0,04W (obie liczby według metodologii notebookcheck.net).

Muszę tutaj jasno powiedzieć, że mimo wszystko zarówno sprzęt jak i oprogramowanie są w takim momencie rozwoju, że nie odczuwam mocnej potrzeby ich zmiany (nie daje to nic, a nawet wywołuje regres). Choć Clevo zasadniczo nie daje nowych BIOS-ów z poprawkami ME, klawiatura i jej podświetlenie nie są tak wygodne jak np. w Acerze Swift 1, a na jednym z klawiszy mam delikatne wytarcie (fakt, że sporo używam), to ogólnie jestem zadowolony (szczególnie, że do 2027 bateria powinna mieć jakieś 50% początkowej pojemności, co wciąż potencjalnie daje nawet 18h pracy).

Ubuntu 22.10 można ewentualnie polecić tylko tym, którzy mają najnowszy sprzęt albo nie dbają o pracę na baterii (jak również są w stanie zaakceptować to, że mniej więcej w czerwcu przyszłego roku będą musieli uaktualniać całość). Oprogramowanie to nic nie kosztuje (to jest właściwa cena) i choć jest dojrzałe, to z wersji na wersję powiela niestety różne grzechy projektowe, np.

  1. brak możliwości downgrade systemu
  2. koszmarnie wolny start snapów (Canonical coś tam z tym robi, ale…)
  3. brak łatwej i przyjemnej regulacji gamma przy wayland
  4. kiepska konfiguracja szyfrowania (LUKS nie ma tej łatwości co chociażby VeraCrypt)
  5. zmiana hasła przez passwd z konsoli potrafi nie być dokonana pomimo komunikatu o sukcesie
  6. brak niektórych innych podstawowych funkcjonalności (chociażby tak głupia rzecz jak pokazywanie wartości liczbowej, jeśli w ustawieniach przesuwam suwak do jej wyboru)
  7. różne procesy wybudzające procesor (wydaje się, że różne zespoły nie mają jednej wizji i stąd zlepianie różnych elementów wykonanych w inny sposób).

Szczególnie irytuje ta ostatnia właściwość – gdy użytkownik nic nie robi i komputer nie wykonuje żadnych operacji (wyświetlanie wideo, ściąganie czy kopiowanie pliku, itp.), energia powinna być pobierana właściwie tylko przez ekran i RAM (podtrzymywanie zawartości). Tak się nie dzieje, i jest to niestety urok sprzętu ogólnego zastosowania (gdzie różne rzeczy sprawdza oprogramowanie w pętli).

Kto wie, może w 2027 takie cudo będzie dostępne? I kto wie, jaki tak naprawdę sprzęt będzie można wtedy kupić? (proszę zauważyć, że taki Ryzen 3950x w 2019 roku miał mniej więcej 1300 punktów w Geekbenchu w single-core, a obecne typowe procesory bez problemu dobijają do 2000).

PS. A jeżeli chodzi o ciekawostki, to ostatnio czytałem o tabletach z e-ink i rysikiem.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułCzęstochowskie Zaduszki Artystyczne. Do chóru mógł dołączyć każdy
Następny artykułW polskich sądach absurd goni absurd