Tajemniczy “Gumiś” 30 lat temu postawił na baczność cały Kraków. Pragnął sławy, pieniędzy czy chciał wystrychnąć policję na dudka? Umarł w więzieniu, zupełnie samotny i zapomniany.
Czy ty wiesz, dziecko, z kim się zadajesz? – szepnęła do mnie ostrzegawczo kobieta w czarnej, wieczorowej kiecce i z mocnym makijażem. Już za chwilę udawała, że się nie znamy. Sylwester odszedł właśnie od stolika, zatańczyć z jej koleżanką “Stayin’ Alive” Bee Gees. Kręcili się po parkiecie Feniksa, najstarszego klubu dancingowego w Krakowie, przy ul. św. Jana, tuż obok Rynku Głównego. Znikali mi co chwila za grubym filarem oklejonym czarnym, pikowanym skajem. Klub był taki, jakby czas zatrzymał się w latach 60., a przecież byliśmy już w XXI w.
Nie pasowałam tam – dorabiająca rozdawaniem ulotek klubów nocnych studentka i on – znana wszystkim postać: pan Sylwester. Szarmancki, elegancki, staromodny.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS