Czy masz wrażenie, że twoje dziecko płacze zdecydowanie częściej i głośniej niż inne maluchy, prawie nigdy nie śpi, a jeśli śpi, to tylko przy tobie, nie możesz go odłożyć, tylko musisz ciągle nosić i tulić? Być może to nie tylko twoje odczucia, tylko tak zwyczajnie jest, ponieważ twoje dziecko jest “hajnidem”.
“Hajnid” to spolszczona nazwa angielskiego terminu “high need baby”, który oznacza dziecko wysoko wymagające. Określenie to zostało wprowadzone przez twórców modelu rodzicielstwa bliskości – Williama i Marthę Searsów. Zauważyli oni, że są takie dzieci, których pewne cechy i zachowania są wynikiem budowy oraz sposobu funkcjonowania układu nerwowego, który został tak jakby pozbawiony bariery ochronnej.
Dzieci wysoko wymagające
Wyobraź sobie, że leżysz pod parasolem na bezludnej, rajskiej plaży, słońce przyjemnie świeci, masz pod dostatkiem pysznych przekąsek, słyszysz tylko szum morza, delikatny i kojący dźwięk fal rozbijających się o brzeg, a lekki, ciepły wiaterek przyjemnie ochładza twoje ciało. Pełen relaks, odprężenie… I nagle “trzask” – przenosisz się na plac budowy czy halę produkcyjną, gdzie jest intensywne, nieprzyjemne światło, słyszysz młot pneumatyczny, drażniący dźwięk szlifierki, wrzaski ludzi, czujesz chłód i głód. Twój układ nerwowy doznaje szoku. Od nadmiaru dźwięków i sztucznego światła natychmiast zaczyna boleć cię głowa, chcesz się natychmiast gdzieś schować, uciec. Właśnie tak wygląda świat “high need baby” przez pierwsze miesiące życia.
Zrozumienie tego uwarunkowania jest bardzo ważne. Po pierwsze, pomoże mamie i tacie wyzbyć się poczucia winy, że to oni robią coś ciągle nie tak. Po drugie, pozwoli zrozumieć rodzicom, że ich dzieci wcale nie wymuszają czegoś specjalnie i nie mają zamiaru manipulować opiekunami, tak jak to często wygląda z zewnątrz.
Kim są “high need babies”?
Twoje dziecko jest prawdopodobnie “hajnidem”, jeśli:
- często histerycznie płacze, wręcz wrzeszczy, krzyczy, bo coś chce dostać tu i teraz, a nie za dwie sekundy, bardzo trudno je uspokoić;
- jest nadwrażliwe, silnie potrafi współodczuwać emocje, które docierają do niego z zewnątrz, może przeszkadzać mu byle dźwięk czy światło, zwłaszcza gdy śpi lub jest usypiane;
- wszystkie emocje okazuje bardzo intensywnie, nie tylko płacz – gdy się śmieje, to też całym sobą;
- jest “nieodkładalne” – potrzebuje być ciągle noszone, tulone, kołysane i to najlepiej podczas karmienia piersią;
- jest ciągle głodne, czasem można odnieść wrażenie, że je od rana do nocy;
- bardzo mało śpi, a usypianie to udręka i czasem trzeba wznieść się na wyżyny fantazji, by to się udało;
- często nie toleruje wózka ani łóżeczka, ani fotelika czy bujaczka, jakby ich powierzchnia parzyła – wtedy ratunkiem może okazać się chusta lub nosidło;
- w nocy budzi się “milion razy”, szukając bliskości;
- trudno wypracować jakikolwiek rytm dnia, jedyną stałą jest zmiana – notorycznie zmieniają się pory karmień, drzemek, aktywności itd.;
- nie potrafi zająć się same sobą, wymaga 100 proc. uwagi, żadna zabawka nie jest tak fascynująca jak twarz i miny rodzica;
- jest bardzo ruchliwe, wręcz nadaktywne, nie lubi być krępowane, ograniczane, a nieobcięta metka w ubranku to dla malucha prawdziwa tragedia.
Przeczytaj także: Masz prawo mieć dość własnego dziecka
Jednak zanim stwierdzimy “już wszystko jasne, moje dziecko jest hajnidem!”, warto udać się do lekarza, żeby wykluczyć choroby, które można pomylić z tymi predyspozycjami. Do tych dolegliwości zaliczają się np. nietolerancje pokarmowe, alergie, refluks czy wzmożone napięcie mięśniowe.
Jak zajmować się dzieckiem wymagającym?
A jeśli już wiemy, że naszemu dziecku nic nie dolega i śmiało można stwierdzić, że po prostu jesteśmy rodzicami dziecka bardzo wymagającego, co zrobić w takiej sytuacji? Jak zajmować się własnym dzieckiem?
– Bycie rodzicem w ogóle to niełatwa rola. Z definicji “high need babies” potrzebują więcej i bardziej. Najczęściej oznacza to, że “hajnidy” wymagają więcej zaangażowania ze strony swoich rodziców. Niestety nie ma konkretnej instrukcji obsługi, która mogłaby ułatwić opiekę nad dzieckiem wymagającym. Każda rodzina musi wypracować własne rozwiązania. Jest jednak kilka wskazówek, które mogą być pomocne – mówi Anna Szreder, psycholog z Centrum Terapii Enso. I dodaje:
– Przede wszystkim warto być elastycznym. Wiele mówi się o tym, że niemowlę potrzebuje rutyny i przewidywalności. W książkach i w internecie można znaleźć wiele porad dotyczących tego, jak wypracować z dzieckiem rutynę, informacji, że powinno się kłaść maluszka na drzemki o stałych porach, że karmić należy co trzy godziny, że dziecko powinno zasypiać w tym samym miejscu. Z pewnością są dzieci, którym rutyna i przewidywalność służą i łatwo dopasowują się do takiego planu dnia, jednak wprowadzenie sztywnego harmonogramu z wymagającym dzieckiem może się okazać niemożliwe.
Jedyną stałą rzeczą jest zmiana
– Wymagające niemowlęta często jedzą raz dziennie – od rana do nocy, chodzą spać o nieregularnych porach i często się budzą. Co więcej, często bardzo intensywnie i wytrwale manifestują swoje potrzeby. Nierzadko okazuje się, że wszelkie próby “przestawienia” dziecka i wprowadzenia regularności na siłę, zamiast ułatwiać życie całej rodzinie, powodują wiele frustracji. W opiece nad dziećmi w ogóle, a zwłaszcza nad dziećmi wymagającymi, znacznie lepiej sprawdza się obserwacja i podążanie za potrzebami dziecka niż za zegarkiem i z góry ustalonym harmonogramem. Bycie elastycznym oznacza również nieustanne szukanie sposobów, które działają tu i teraz. Bo to, co pomogło dziecku zasnąć lub uspokoić się przez kilka dni, w kolejnych może okazać się bezużyteczne. Bycie rodzicem “high need baby” wymaga dużo kreatywności w szukaniu strategii na zaspokojenie potrzeb – wyjaśnia Anna Szreder.
Pewnie każdy rodzic przynajmniej raz usłyszał od kogoś złote rady w stylu: “Nie noś tyle na rękach, bo przyzwyczaisz”, “Nie daj się terroryzować własnemu dziecku”, “Tak przyzwyczaiłaś, to teraz tak masz”, “Wypłacze się i zaśnie w łóżeczku, manipuluje tobą”. Takie mity z pewnością nie pomagają rodzicom “hajnidów”, a wręcz ich frustrują.
Poczytaj także o tym, jak zostać mamą i nie zwariować
– Rodzice obawiają się, że jeśli będą spać z niemowlęciem w jednym łóżku, będą je nosić na rękach i bujać, to dziecko się przyzwyczai i tak już będzie zawsze. W rzeczywistości raczej żaden zdrowy dwu- czy trzylatek nie potrzebuje tyle noszenia, bujania i przytulania co niemowlę. Warto więc nie robić sobie pod górę, myśląc o dalekiej przyszłości, ale korzystać ze sposobów, które działają tu i teraz – mówi Anna Szreder.
Nie porównuj siebie ani dziecka do innych
Kolejnym błędem, który popełniają młodzi rodzice, to porównywanie siebie do innych matek czy ojców. Zastanawiamy się, jak to się dzieje, że koleżanka mimo trójki dzieci ma zawsze idealnie posprzątane mieszkanie i przygotowany obiad. A tymczasem my mamy w domu wieczny bałagan, stosy niewyprasowanych ubrań zalegają na krzesłach, niepozmywane naczynia piętrzą się w zlewie, a o zrobieniu obiadu możemy zapomnieć, dodatkowo cieszymy się, kiedy uda się nam wziąć pięciominutowy prysznic.
– Kiedy porównujemy się do innych rodziców, to najczęściej widzimy tylko fragment ich życia. Czasami zauważamy, że inni mają posprzątane mieszkanie, ugotowany obiad, czas dla siebie itp. Nie znamy jednak całej historii, wsparcia, które otrzymują na co dzień, zasobów czy – przede wszystkim – kosztów, które ponoszą. Widząc tylko ten fragment, łatwo odnieść wrażenie, że inni radzą sobie lepiej niż ja. W rzeczywistości sytuacja każdej rodziny jest inna. Inne zasoby mają matki, których mama czy teściowa mieszkają blisko i pomagają w opiece nad dzieckiem, od tych, których najbliższa rodzina mieszka w odległości wielu kilometrów. Inna jest sytuacja matki, której partner pracuje w godz. 7-15, inna, gdy mąż pracuje od rana do późnego wieczora, a jeszcze inna, gdy partner wyjeżdża na kilka tygodni do pracy. Inne możliwości ma matka, która może pozwolić sobie na zatrudnienie pomocy w sprzątaniu czy niani – podaje przykłady Anna Szreder.
Nie warto również porównywać swojego dziecka do innych maluchów.
– Dobrze też mieć na uwadze, że każde dziecko jest inne. Są dzieci o dość łagodnym temperamencie, które rzadko budzą się w nocy, śpią samotnie w ciągu dnia czy potrafią się przez chwilę zająć sobą. Dzieci wymagające najczęściej często budzą się w nocy, mają superkrótkie drzemki w ciągu dnia i potrzebują nieustannej uwagi rodzica oraz noszenia na rękach. Różnice te najczęściej wynikają z wrodzonych predyspozycji czy etapu rozwoju, a nie ze sposobów, które stosują rodzice. Nie można zatem porównywać możliwości matki dziecka wymagającego z matką dziecka o nieco łagodniejszym temperamencie – wyjaśnia Anna Szreder.
– Nie znaczy to jednak, że musimy biernie przetrwać ten okres. Warto szukać sposobów, które ułatwią nam życie. Jeśli mamy poczucie, że koleżanka radzi sobie dużo lepiej z macierzyństwem, można zapytać wprost: “Jak to robisz?”. Być może podsunie nam to jakąś strategię, o której wcześniej nie pomyśleliśmy, a być może okaże się, że koleżanka nie musi uciekać się do kreatywnych sposobów na usypianie dziecka, bo jej maluch po prostu nie jest tak wymagający – podpowiada Anna Szreder.
Poszukaj pomocy i wsparcia w internecie
Warto poszukać w internecie grup i forów, które zrzeszają rodziców dzieci wymagających. Dużą popularnością cieszy się np. grupa na Facebooku Wymagające.pl, założona przez Magdalenę Komstę, założycielkę bloga Wymagające.pl. Do grupy mogą dołączyć osoby, które są zainteresowane wspieraniem wymagającego dziecka w zgodzie z aktualną wiedzą medyczną w myśl rodzicielstwa bliskości.
Nie powinniśmy także zapominać w tym całym wirze obowiązków o sobie. Niezwykle prawdziwe zdaje się znane powiedzenie: “szczęśliwa mama, szczęśliwe dziecko”.
– Kluczowe wydaje mi się nie tylko dbanie o dziecko, ale również o siebie. Pewien poziom zmęczenia czy niewyspania jest niejako wpisany w opiekę nad małym człowiekiem. Warto jednak pamiętać, że tylko jeśli będziemy w miarę wyspani, najedzeni i wypoczęci, będziemy mogli adekwatnie zadbać o dziecko, odpowiadać na jego potrzeby i budować relację. Opieka nad dzieckiem to praca 24/7. To zajęcie wyczerpujące emocjonalnie i fizycznie. Być może jesteśmy w stanie działać bez odpoczynku przez kilka dni, może tygodni, ale wychowywanie dziecka to nie sprint, a raczej maraton. Ważne jest zatem regularne ładowanie własnych baterii, by nie dopuścić do wypalenia, nadmiernego rozdrażnienia i frustracji, bo w takim stanie nie mamy możliwości, by być wrażliwym na potrzeby dziecka – mówi Anna Szreder.
Wielu rodziców, a zwłaszcza matek, myśli, że to niemożliwe, by znaleźć jeszcze czas dla siebie. Nie chodzi tu jednak o weekendowy wyjazd do spa czy dwie godziny dziennie dla siebie. Warto zacząć od małych kroczków i poświęcić choćby 10-15 min dziennie na odpoczynek. Jak zatem pomóc rodzicom, których dziecko jest tak wymagające?
– Rodzice w ogóle, a w szczególności rodzice dzieci wymagających, potrzebują pomocy. Sposobów może być wiele, a najczęściej chodzi o pomoc w codziennych obowiązkach, dotrzymanie towarzystwa czy zaopiekowanie się dzieckiem przez jakiś czas. Młodym rodzicom możemy np. przynieść obiad, poskładać pranie, rozładować/załadować zmywarkę. Zaproponujmy, że posiedzimy przez chwilę z dzieckiem, żeby mama mogła w tym czasie wziąć prysznic czy wypić w spokoju ciepłą kawę. Możemy także zabrać malucha na spacer czy zrobić zakupy. A czasami wystarczy, że potowarzyszymy mamie, która większą część dnia spędza z dzieckiem i często po prostu potrzebuje porozmawiać z drugim dorosłym – dodaje Anna Szreder.
Wymęczeni młodzi rodzice, zwłaszcza dziecka wymagającego, na pewno docenią każdą pomoc.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS