Śmiem twierdzić, że oświęcimski PiS przekracza granice Miłosierdzia Bożego. Świadczy o tym pismo Zbigniewa Starca do lewicowego wicestarosty.
Datowany na 29 kwietnia list Komitetu Terenowego Prawa i Sprawiedliwości w Oświęcimiu, jest podpisany przez Zbigniewa Starca, byłego wicewojewodę, byłego starostę i byłego kandydata na prezydenta miasta, a obecnego przewodniczącego zarządu terenowych struktur jedynie słusznej partii Prawo i Sprawiedliwość.
Od pewnego czasu, co nie jest bez znaczenia, wspomniany autor listu do Pawła Kobielusza, wicestarosty oświęcimskiego wywodzącego się z lewicy, i wszystkich członków oraz sympatyków lewicy, jest też wicedyrektorem do spraw współpracy i infrastruktury psychiatrycznego szpitala klinicznego w Krakowie, którego to stanowiska do niedawna nie było. A na dyrektorskim stolcu jest wakat, bo PiS-owski marszałek województwa wysadził z siodła Stanisława Kracika z Platformy Obywatelskiej.
Wczoraj Zbigniew Starzec podpisał się pod czymś takim:
„Szanowny panie Starosto, Szanowni Państwo, nikt nie ukrywa, że jako ugrupowania na scenie politycznej wiele nas różni. Jednak wobec ostatniej wypowiedzi członka Platformy Obywatelskiej Pana Radosława Sikorskiego, próbującej porównać aktualne, merytoryczne rozmowy na temat współpracy w zakresie Krajowego Planu Odbudowy pomiędzy Rządem RP, a Klubem Parlamentarnym Lewica do wydarzeń z 1939 r. jest wydarzeniem wobec którego, nie możemy przejść obojętnie. Nie tylko jako osoby, które na przestrzeni lat angażowały się w życie polityczne i społeczne Oświęcimia, ale przede wszystkim jako mieszkańcy Ziemi Oświęcimskiej, gdzie mroczny czas II wojny światowej odcisnął jakże tragiczne piętno.
Wyrażamy zdecydowany sprzeciw wobec tej skandalicznej wypowiedzi członka Platformy Obywatelskiej, eurodeputowanego Radosława Sikorskiego i mamy nadzieję, że także Pan jako lider Lewicy w Oświęcimiu publicznie potępi te słowa, stając w obronie dobrego imienia członków reprezentujących ugrupowanie lewicowe w naszej „małej Ojczyźnie”.
W imieniu KT PiS w Oświęcimiu
Przewodniczący Zarządu
Zbigniew Starzec
Pomijam błędy interpunkcyjne i gramatyczne, bo tych we wszelkich pismach, listach otwartych i interpelacjach autorstwa członków PiS jest więcej, niż w wypracowaniach wszystkich uczniów szkół podstawowych i średnich w całym kraju.
Zastanawiam się natomiast, co autor miał na myśli i pod wpływem czego pisał one słowa? Co trzeba przyjmować, żeby po pierwsze, stworzyć takie „arcydzieło”, a po drugie, podpisać się pod nim? Wywoływanie do tablicy lokalnego samorządowca po słowach eurodeputowanego jest śmieszne i groteskowe. Podobnie jak udawana dbałość autora listu o dobre imię „członków reprezentujących ugrupowanie lewicowe” na naszym terenie.
Ale cóż, skoro zniknęło się z piedestału, mimo posiadania nieodpartej potrzeby istnienia w polityce, trzeba chwytać się okazji wszelakich. Zajęcie stanowiska, niezależnie od formy i treści, w jedynie słusznej sprawie, ktoś przecież zauważy. A to może mieć znaczenie dla kogoś, kto ma chrapkę na dyrektorski fotel. Żeby się poczuć jak „bąk w kobylej dupie”*, trzeba najpierw do niej jakoś wejść.
* Słowa pochodzą z książki Marcina Kąckiego „Czarna zima”. Autor przypisuje je Zbigniewowi Starcowi:
„A zadzwoniłem po nich (strażaków z Państwowej Straży Pożarnej w Oświęcimiu – przyp. aut.) , bo nie wiedziałem do kogo. Jutro pewnie będę w gazecie, że ich wykorzystuję, bo ta straż mi podlega. No, zapłaciłbym, nie ma problemu, ale straż też mi dużo zawdzięcza, żyją se dzięki mnie jak bąk w kobylej dupie, bo półtora miliona złotych dołożyliśmy do remizy…”
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS