A A+ A++

Roboty przemysłowe zyskują nowe możliwości. Tzw. roboty współpracujące (coboty) mogą wspomóc także małe i średnie firmy. Jak twierdzą producenci, inwestycja w coboty może się dość szybko zwrócić.

Zrobotyzowane linie produkcyjne kojarzą się nam przede wszystkim z wielkimi fabrykami, np. samochodów i części do nich. Albo z produkcją napojów czy przetworów na dużą skalę.

Tymczasem na rynku są także dostępne niewielkie roboty współpracujące (coboty). Potrafią one bezpiecznie współpracować na jednej linii produkcyjnej z ludźmi, wyręczając ich w powtarzalnych, monotonnych, a jednocześnie wyczerpujących czynnościach. Takich jak przenoszenie produktów czy półproduktów między poszczególnymi etapami produkcji czy też na etapie pakowania. O ich praktycznym wykorzystaniu pisaliśmy np. tutaj.

Jaki będą efekty pandemii

Eksperci wskazują, że inwestycja w robotyzację może pomóc w optymalizacji kosztów także w trudnej sytuacji rynkowej. Jednocześnie podkreślają, że do obsługi robotów zawsze będą potrzebni ludzie.

CZYTAJ TAKŻE: Innowacyjna szczepionka na COVID-19 wchodzi w fazę testów

Jednak, co oczywiste, możliwości małych i średnich firm (MŚP) zależeć będą od tego, jakie będą gospodarcze skutki pandemii. I jak szybko będzie możliwe szersze otwarcie gospodarki. A w efekcie, czy firmy będą mogły myśleć o rozwoju, czy tylko o tym, jak za wszelką cenę przetrwać na rynku.

Technologie z pomocą

W przypadku robotów przemysłowych pewne ograniczenie zastosowania dotyczyło dotąd wykorzystania ich przy produkcji artykułów spożywczych czy kosmetycznych. A barierą była umiejętność delikatnego uchwycenia np. miękkiego owoców czy warzyw.

Soft Gripper może pracować z delikatnymi produktami, fot. OnRobot

Firmy intensywnie pracowały nad rozwiązaniami w tym zakresie. Jeden z producentów cobotów – firma OnRobot wywodząca się z matecznika, Danii – ogłosiła właśnie, że wprowadza na rynek nowy miękki chwytak o nazwie Soft Gripper.

Jest on dopuszczony do kontaktu z żywnością. I może obsługiwać delikatne elementy o zróżnicowanych, nieregularnych kształtach w branżach spożywczej i napojów, kosmetycznej i farmaceutycznej. Zdaniem firmy, znajdzie on również zastosowanie w produkcji i pakowaniu.

– Soft Gripper rzuca wyzwanie istniejącym rozwiązaniom w zakresie podnoszenia trudnych do uchwycenia, delikatnych przedmiotów o nieregularnym kształcie – mówi Enrico Krog Iversen, CEO OnRobot. – W przeciwieństwie do innych rozwiązań Soft Gripper umożliwia płynną integrację z większością robotów współpracujących i lekkich robotów przemysłowych w ramach naszego jednosystemowego rozwiązania.

CZYTAJ TAKŻE: Jak polskie firmy mogą sprzedać nadwyżki żywności

Firma zaproponowała także system wizyjny 2,5D „Eyes”. Jak podaje, oferuje on możliwość postrzegania głębi i rozpoznawania części w przypadku większości ramion robotycznych.

Proste i uniwersalne rozwiązania

Jak mówi „Rzeczpospolitej” Enrico Krog Iversen, celem jego firmy jest zaoferowanie prostego, uniwersalnego rozwiązania dotyczącego robotów, w tym przypadku cobotów. – Jeśli przedsiębiorcy będą się decydować na automatyzację musimy dać im proste rozwiązanie. Im będzie prostsze, tym więcej ludzi i szybciej z niego skorzysta – podkreśla CEO OnRobot.

„Oczy” dla robota, czyli system „Eyes”, fot. OnRobot

– Gdy chcesz zrobotyzować firmę, dziś musisz iść do jednej firmy i po ramię, do drugiej po chwytak, do trzeciej po czujnik, do czwartej, która zrealizuje twój pomysł. Wszyscy mają więc dobre pomysły, ale nie pracują razem. I musisz rozmawiać z czterema dostawcami – mówi.

– My chcemy stworzyć taki cobotowy supermarket, w którym dostaniesz wszystko, czego potrzebujesz. W jednym miejscu (one-stop-shop). Rozmawiasz z jednym dostawcą. Dzięki temu w prosty sposób możesz zwiększyć swoje możliwości produkcyjne w rozsądnej cenie – opisuje Enrico Krog Iversen.

Koszty pod kontrolą

A jednak trzeba brać pod uwagę koszty inwestycji. I to, że małych i średnich przedsiębiorców często nie stać na rozwiązania z zakresu robotyzacji, bo automaty przemysłowe są po prostu drogie.

– Drogie i skomplikowane – zgadza się Enrico Krog Iversen. – Dlatego nasz pomysł one-stop-shop oznacza, że rozwiązanie mniej skomplikowane i mniej kosztowne. Większość działalności produkcyjnej jest dziś w rękach małego i średniego biznesu. Dlatego potrzebuje on prostych i tanich rozwiązań.

CZYTAJ TAKŻE: Koronawirus. Jak zoptymalizować koszty pracy

Podkreśla, że coboty mogą znacznie podnieść efektywność produkcji. Umożliwiają także typowe dla wielu MŚP wytwarzanie krótkich serii wyspecjalizowanych produktów dla różnych klientów.

– Mając robota współpracującego z możliwością prostej wymiany końcówek roboczych możesz w bardzo prosty i szybki sposób przeprogramować aplikację w celu wytwarzania innych produktów. Zajmuje to może pół godziny … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMiasto rezygnuje z imprez aż do września. Na pomoc artystom, sportowcom i NGO przeznaczy 12 mln zł
Następny artykułAdam Małysz: Koronawirus może wpłynąć na kształt sztabu szkoleniowego skoczków