A A+ A++

Wszystko wskazuje na to, że Tymoteusz Puchacz nie odejdzie w tym okienku transferowym z Unionu Berlin. Ani na wypożyczenie, ani definitywnie. Zainteresowany był Lech Poznań, mówiło się też o ofertach z Turcji, Włoch czy Holandii, no ale skończyło się na spekulacjach. Czyżby zatem reprezentanta Polski czekało pół roku bez gry? Jeśli wierzyć zapewnieniom trenera Unionu, Puchacz jesienią dostanie jeszcze swoje szanse, ale na razie właśnie na zapewnieniach się kończy.

Kiepsko to wygląda, zwłaszcza w kontekście nadchodzącego mundialu.

Czy dośrodkowania mają sens? O Puchaczu i statystykach

Tymoteusz Puchacz w Unionie Berlin. Czy w końcu dostanie szansę?

Podsumowanie dotychczasowej przygody Puchacza w Unionie Berlin jest dość przygnębiające. Przypomnijmy jednak dla porządku, że 23-latek przeniósł się do Bundesligi latem 2021 roku za 2,5 miliona euro. Od tego czasu udało mu się rozegrać w barwach Unionu zaledwie siedem meczów. Ani jednego w rozgrywkach ligowych. Dwukrotnie dostał szansę w eliminacjach do Ligi Konferencji Europy, pięć razy pojawił się na boisku w fazie grupowej turnieju. I tyle.

Summa summarum – 469 minut. Puchacz po prostu przegrał rywalizację i w oczach trenera Ursa Fischera szybko stał się graczem głębokiego zaplecza składu. Przy okazji spotkań ligowych rzadko łapał się nawet na ławkę rezerwowych Unionu. Trzeba bowiem pamiętać, że Fischer to nie jest szkoleniowiec, który w pierwszej kolejności stawia na zawodników dynamicznych, przebojowych i posiadających tak zwany ciąg na bramkę. Fundamentalne znaczenie dla Szwajcara ma przede wszystkim dyscyplina taktyczna. To klucz, by zaistnieć w Unionie. No a nie trzeba być wielkim analitykiem, by akurat w tym aspekcie dostrzegać u Puchacza poważne braki. Cóż zatem z tego, że Union regularnie gra w systemie z trójką obrońców i wahadłami, teoretycznie wymarzonym dla byłego zawodnika Lecha Poznań? W sezonie 2021/22 Fischer znacznie większym zaufaniem darzył doświadczonych Niko Gießelmanna oraz Bastiana Oczipkę.

Wiosną Puchacz wylądował więc na wypożyczeniu z Trabzonsporze, z którym sięgnął po mistrzostwo kraju. Trudno jednak powiedzieć, by reprezentant Polski zachwycił na tureckich boiskach. Zaczął obiecująco, prawda. Szybko wskoczył do wyjściowej jedenastki bordowo-niebieskich. Ale im dalej w las, tym było gorzej. Najpierw zawieszenie, potem mecze spędzane od deski do deski na ławce. Kiepski występ w przegranym 2:4 meczu półfinałowym Pucharu Turcji.

No a na starcie bieżących rozgrywek Tymoteusz znów przesiaduje na trybunach.

Puchacz nie dla Lecha

Sytuacja jest o tyle dziwaczna, że Fischer – przynajmniej teoretycznie – wierzy jeszcze w polskiego zawodnika. Już miesiąc temu informowaliśmy na Weszło, iż jest bardzo mało prawdopodobne, by Puchacz miał latem odejść z Unionu. Czy to na zasadzie transferu definitywnego, czy to wypożyczenia. „Popytaliśmy i dostaliśmy jasną deklarację – 23-latek nigdzie tego lata w Unionu się nie rusza. Takie jest jasne stanowisko na ten moment: zarówno zawodnika, jak i klubu oraz agentów piłkarza. Konkretnej oferty z Holandii nie było, ale były dwa poważne zapytania. Jedno z Bundesligi, gdzie w grę wchodziło wypożyczenie. A jedno z Turcji, gdzie chodziło o wykup Polaka. Ale klub z miejsca odrzucił te oferty i dał znać Puchaczowi, że jest przewidziany w najbliższych planach Ursa Fischera. Puchacz odbył też rozmowy z dyrektorem sportowym klubu i dostał zapewnienie, że klub go nie skreśla. Ma dostać szanse w okresie przygotowawczym i jeśli w zespole będą widzieli progres względem jesieni 2021 roku, to będzie realnie brany pod uwagę przy rywalizacji o skład.

[…] Puchacz uznał, że chce powalczyć o swój los w Unionie. Przeanalizował to, dlaczego nie wyszło mu przy pierwszym podejściu. Wiele osób zwracało mu uwagę na deficyty w defensywie. Przede wszystkim zdarzały mu się momenty „wyłączenia”. Brakowało mu koncentracji przy odbudowaniu ustawienia, miewał takie momenty zarówno w meczach, jak i na treningach czy w grach sparingowych. Do okresu przygotowawczego podszedł z mocnym postanowieniem poprawy: wyciskać maksimum z każdego treningu. Każdą jednostkę chciał traktować tak, jakby ta decydowała o jego być albo nie być w Unionie”.

Stanowisko berlińczyków nie zmieniło się nawet wówczas, gdy zdesperowany na finiszu okienka transferowego Lech Poznań zaczął zabiegać o wypożyczenie swojego eks-piłkarza. Działacze Unionu pozostali nieugięci: Puchacz zostaje w Berlinie, ponieważ trener będzie go potrzebował jako opcji zapasowej. Mimo że ostatnio Fischer na lewej obronie wystawiał Juliana Ryersona. Nominalnie… prawego obrońcę, wcześniej wykorzystywanego też na innych pozycjach.

Inna sprawa, że „Kolejorz” wcale nie jawi się w tej chwili jako idealne miejsce dla Puchacza, by odbudować formę. Pierwszym wyborem trenera Johna van den Broma na lewej stronie bloku obronnego jest przecież Pedro Rebocho – naprawdę solidny gracz, mający mocną pozycję w zespole. Oczywiście holenderski trener mógłby również wystawiać „Puszkę” wyżej, w roli skrzydłowego, no ale to nie jest i zapewne nie będzie docelowa pozycja Tymoteusza. Choć trzeba pamiętać, że Dawid Kownacki również nie wskoczył z marszu do wyjściowej jedenastki Lecha, a jednak powrót do stolicy Wielkopolski na dłuższą metę bardzo mu pomógł. W tej chwili „Kownaś” ze świetnej strony pokazuje się w barwach Fortuny Dusseldorf i niewykluczone, że lada moment powróci do reprezentacji Polski.

Co z mundialem?

No właśnie, reprezentacja.

Od czerwca 2021 roku Puchacz rozegrał aż dwanaście meczów w drużynie narodowej. Paulo Sousa obdarzył go sporym zaufaniem podczas mistrzostw Europy, a potem również w eliminacjach do mundialu. Z kolei Czesław Michniewicz dał 23-latkowi dwie szanse w Lidze Narodów. Trudno jednak sobie wyobrazić, by Puchacz miał odegrać w kadrze istotną rolę w najbliższym czasie, jeśli w klubie pozostanie zawodnikiem mającym trudności z załapaniem się do kadry meczowej. Michniewicz wielokrotnie przecież podkreślał, że tegoroczne przygotowania do wielkiej imprezy będą prowadzone w wyjątkowych okolicznościach, a to oznacza, że w kadrze najprawdopodobniej zabraknie miejsca dla piłkarzy, którym zgrupowanie miałoby zapewnić okazję do odbudowy dyspozycji i złapania rytmu meczowego. Przeciwnie – selekcjoner będzie potrzebował zawodników, którzy są w gazie. Którzy nie muszą zrzucać z siebie rdzy.

Naturalnie sytuacja na lewej stronie defensywy jest w polskiej kadrze kiepska. To już właściwie tradycja. Dlatego Michniewiczowi trudno będzie całkowicie wykreślić Puchacza ze swoich planów. No ale z drugiej strony, jakie piłkarz daje mu w tej chwili argumenty? Żadnych, bo nie gra.

Oczywiście runda jesienna będzie wyjątkowo napięta, jeśli chodzi o terminarz. Union ma ochotę na kolejny znakomity sezon w Bundeslidze, ponadto przed berlińczykami zmagania w fazie grupowej Ligi Europy, no i w krajowym pucharze. Mnóstwo meczów, mnóstwo potencjalnych szans. Oby zatem Puchacz wreszcie jakąś dostał, no a jak już dostanie – oby jej nie zmarnował. Bo kolejna, przynajmniej w Unionie, może już nie nadejść.

CZYTAJ WIĘCEJ O TYMOTEUSZU PUCHACZU:

fot. FotoPyk

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułRozpoczęcie roku szkolnego w Medyku (zdjęcia)
Następny artykułZapłakana opuściła konferencję