A A+ A++

Minister zdrowia wyjaśniła, że według nowych wycen porodówka, która ma mniej niż 600 porodów rocznie, nigdy nie będzie rentowna. Jednak, jak zaznaczyła, niektóre porodówki są tak rozlokowane, że w promieniu 40 kilometrów nie ma żadnej innej. – Planujemy tam dla tych porodówek wprowadzić ryczałt. One muszą się utrzymać. Kobieta nie może dojeżdżać 100 kilometrów do porodu – powiedziała Izabela Leszczyna, dodając, że jest to jedno z rozwiązań. Kolejne wiąże się z bardziej dostępnym znieczuleniem okołoporodowym. Szefowa MZ przekazała, że opracowany został wskaźnik korygujący. Wyjaśniła, że podmiot leczniczy, w którym liczba porodów naturalnych ze znieczuleniem przekroczy 10 proc., będzie miał lepiej wycenioną procedurę. Dodała, że algorytm tej wyceny jest już gotowy.

Poseł Koalicji Obywatelskiej Marek Hok w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną” podkreślił:

– Porodów mamy coraz mniej i ten trend będzie się pogłębiał, więc na przykład oddziały położnicze niekoniecznie muszą być w każdym szpitalu powiatowym, gdzie odbywa się 150-200 porodów na rok. Taka mała liczba porodów nie daje doświadczenia medykom, a jednocześnie bezpieczeństwa pacjentkom. A do tego trzyma się całą infrastrukturę, sale, wyposażenie i lekarzy, to jest dosyć kosztowne – mówi Marek Hok.

Tymczasem  Waldemar Kraska z PIS, były minister zdrowia w rozmowie z niezalezna.pl powiedział, że ma ogromne obawy: – Oczywiście wszyscy jesteśmy świadomi, że jest czas niżu demograficznego, ale bezpieczeństwo kobiet w ciąży, o które tak zabiegali środowisko KO i ich koalicjanci, może być zagrożone. Jeżeli będziemy zamykać porodówki, biorąc pod uwagę jedynie liczbę porodów, i nie będziemy uwzględniali innych czynników, jak odległość między szpitalami, to może się tragicznie skończyć.

Krytyczna wobec projektu MZ jest też Joanna Pietrusiewicz, prezeska Fundacji Rodzić po Ludzku, która w rozmowie z PAP powiedziała:  – Zdaję sobie sprawę z tego, że potrzebna jest reforma związana z organizacją opieki okołoporodowej ze względu na sytuację demograficzną. Natomiast należy wziąć pod uwagę kontekst społeczny. Przez blisko 10 ostatnich lat Polska pod względem praw reprodukcyjnych była i nadal jest krajem dość opresyjnym, co oznacza, że kobiety nie mogą podejmować swobodnie decyzji dotyczących ich zdrowia. Zamiast tworzyć przyjazną politykę zdrowotną dla kobiet, zmieniamy jej organizację, zamykając porodówki. To budzi niepokój. Zanim coś kobietom się odbierze, do czego jesteśmy przyzwyczajone, myślę, że warto zapytać o to, czego by potrzebowały.

Według planów Ministerstwa Zdrowia zlikwidowanych ma być 110 oddziałów: w dolnośląskim – 9, kujawsko-pomorskim – 6, lubelskim – 10, lubuskim – 5, łódzkim – 7 (m.in. w Łęczycy), małopolskim – 3, mazowieckim – 13, opolskim – 2, podkarpackim – 8, podlaskim – 10, pomorskim – 2, śląskim – 3, świętokrzyskim – 7, warmińsko-mazurskim – 10, wielkopolskim – 6, zachodniopomorskim – 9.

Granicą opłacalności funkcjonowania oddziału ginekologiczno-położniczego jest przyjmowanie 400 porodów rocznie – zgodnie z tą zasadą „Menedżer Zdrowia” przeanalizował dane z Narodowego Funduszu Zdrowia i stworzył listę porodówek do zamknięcia.

W zestawieniu znalazło się 109 szpitali.  Na szczęście nie ma wśród nich Szpitala Wojewódzkiego w Piotrkowie. Powód? Liczba urodzeń w piotrkowskiej placówce nie jest bowiem taka mała.

– W 2023 roku w Szpitalu Wojewódzkim w Piotrkowie urodziło się 605 dzieci – powiedział nam Bartłomiej Kaźmierczak, rzecznik placówki. W tym roku było do tej pory tylko ok. 280 urodzin.

W piotrkowskim szpitalu sala porodowa wraz z salą operacyjną z przeznaczeniem do cięć cesarskich, znajduje się w strukturze Oddziału Położniczego na II piętrze głównego budynku szpitala.

Stanowią ją dwa oddzielne boksy z klimatyzacją, wyposażone w specjalistyczne, mobilne łóżka porodowe, z możliwością zmiany ich pozycji i wysokości, w zależności od potrzeb pacjentki.

Każde stanowisko wyposażone jest w specjalistyczny sprzęt medyczny, monitorujący dobrostan płodu w czasie trwania porodu.
Na wyposażeniu sali  porodowej jest również  sprzęt gimnastyczny, ułatwiający przebieg porodu.  Jest to drabinka treningowa, worki sako, piłki treningowe, materace do ćwiczeń.

Najwięcej porodów w Polsce odbywa się w Centrum Medyczne Żelazna w Warszawie, znane jako Szpital Specjalistyczny św. Zofii w Warszawie, w którym przyjęto w 2023 r. 5463 porody, czyli średnio 15 dziennie. Najwięcej dzieci rodzi się w województwach: pomorskim, mazowieckim i wielkopolskim – na każde 10 tys. osób zamieszkałych w tych województwach przypada 107 urodzeń.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSzymon Nicpoń odchodzi z Odry Wodzisław
Następny artykułDramatyczny pożar w Wielkopolsce – rodzina straciła cały dobytek