Zostało półtora miesiąca, a o nowym wydziale w Sądzie Okręgowym w Warszawie niewiele słychać. Resort zapewnia, że ma plan i wydział ruszy.
Od 1 stycznia 2021 r. SO w Warszawie ma przejąć wszystkie odwołania w zamówieniach publicznych. To od 800 do tysiąca spraw. Potrzebni będą dodatkowi sędziowie, urzędnicy, sprzęt, lokal itd. Dziś ich jeszcze nie ma. Nic też nie wiadomo o przetargach na sprzęt. Ministerstwo Sprawiedliwości zapewnia jednak „Rzeczpospolitą”, że wydział ruszy.
Ciężko będzie zdążyć
Po Nowym Roku wszystkie odwołania do sądu w sprawach zamówień publicznych mają trafiać do specjalnego wydziału SO w Warszawie. W grę wchodzą setki miliardów złotych, więc sprawy powinny toczyć się szybko. Jak wyglądają przygotowania do uruchomienia wydziału?
– Działania organizacyjne i legislacyjne, by utworzyć ten wydział, są zaawansowane – twierdzi resort. – Wobec nieprzyznania nowych etatów przydzielimy do powołanego ustawą – Prawo zamówień publicznych, tzw. sądu zamówień publicznych, sześć etatów sędziowskich, trzy etaty asystenckie oraz sześć etatów urzędniczych, które przeniesione zostaną z innych, mniej obciążonych jednostek.
Czytaj także:
Jest szansa, że będzie ich więcej. W toku prac nad nową wersją projektu noweli ustawy o umowie koncesji na roboty budowlane lub usługi (projekt z 22 września) MS wniosło o skierowanie do sądu zamówień publicznych pięciu etatów sędziowskich, pięciu asystenckich i dziesięciu urzędniczych. Nie ma natomiast szans na nowe lokum.
– SO w Warszawie ma odpowiednie warunki na potrzeby tworzonego wydziału – twierdzi MS. Pewne jest, że 1 stycznia 2021 r. rozpocznie działanie wyodrębniona jednostka organizacyjna SO do rozpoznawania tej kategorii spraw – zapewnia „Rzeczpospolitą” MS.
Dla wielu to obietnice na wyrost, bo zostało mało czasu. O tym, jak istotne są to sprawy, zapewnia Michał Trybusz, rzecznik prasowy Urzędu Zamówień Publicznych.
– Zamówienia publiczne mają zaspokoić potrzebę zdiagnozowaną przez zamawiających. Mogą dotyczyć bieżących zakupów i różnego rodzaju cykli inwestycyjnych. – mówi „Rz”. I dodaje, że w sytuacji, w której jakikolwiek sąd przeciągałby rozpatrywanie odwołania czy skargi na wynik postępowania o zamówienie publiczne, potrzeby zamawiających nie mogłyby być zaspokojone, a cykle inwestycyjne mogłyby zostać zaburzone. Niesie to z sobą wiele negatywnych konsekwencji. – Przedłużone rozpatrywanie spraw dla wykonawców oznacza zmarnowane zasoby, brak możliwości podtrzymania ważności oferty przez długi czas, jak też realną stratę finansową z uwagi na brak możliwości realizacji zamówienia – wyjaśnia Trybusz. Zmiana jego zdaniem ma zalety. Zebranie w jednym miejscu takich spraw pozwoli zagwarantować jednolitą linięorzeczniczą, a więc i pewność stosowania prawa, co jest korzystne dla wszystkich stron postępowania oraz uczestników rynku … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS