Nowym szefem partii został człowiek, który z pewnością będzie kontynuował linię Angeli Merkel.
Gdy Angela Merkel została kanclerzem świat wyglądał inaczej. W 2005 roku gospodarka Chin była mniejsza od niemieckiej. Dzisiaj jest cztery razy większa. Krajową politykę robili mężczyźni z zachodu kraju. W międzyczasie w Niemczech wyrosło pokolenie, które nie zna innego kanclerza niż Angela Merkel, dlatego przy okazji zmiany szefa CDU nastolatkowie pytają w mediach społecznościowych, „czy mężczyzna też może być kanclerką?”. Przeglądając możliwych kandydatów chyba nie ma innego wyjścia. Przyszły kanclerzem będzie mężczyzną.
Kontynuator Armin Laschet
Decyzja 1001 delegatów CDU ma charakter programowy. Nowy szef nada nowy profil partii. I będzie miał do tego doskonałą okazję, jaką jest kampania wyborcza do Bundestagu. Wybory odbędą się 26 września. Jednak z drugiej strony delegaci muszą podjąć decyzję strategiczną, z kim na czele partii uzyskają lepszy wynik wyborczy. Merz zabierze AfD, ale ich elektorat topnieje. Jednocześnie konserwatysta starej daty odstraszy młodych wyborców, którzy zaczęli już przechodzić do Zielonych. Tych przy CDU może zatrzymać centrysta Armin Laschet. Poparcie dla Zielonych oscyluje obecnie w okolicach 20 proc., więc jest w czym łowić.
Poza tym Niemcy są zmęczeni wielkimi koalicjami, czyli rządami konserwatystów z CDU/CSU z socjaldemokratami z SPD. Kraj chce spróbować czegoś nowego. W powietrzu wisi nowy, polityczny sojusz: czarno-zielony. Laschet byłby wymarzonym kanclerzem takiej koalicji. Dlatego partyjny establishment chce jego wyboru. Jednak największa zaleta Lascheta jest także jego największym problemem. Chodzi o bliskość do Merkel. W najtrudniejszych chwilach kryzysu uchodźczego nigdy się od niej nie zdystansował. A pytany przez dziennikarzy co ich różni odpowiada, że „różnica jest ogromna”, bo on jest z zachodu kraju, a ona ze wschodu. Wszyscy wiedzą, że wybór Lascheta na szefa CDU będzie kontynuacją polityki Merkel. Dla jednych to szansa, dla innych zagrożenie – także jeśli chodzi o własną karierę w partii.
Laschet w ostatnich miesiącach nie był w stanie stworzyć politycznej oferty, która wychodziłaby poza znany kurs Merkel. On jednak w odróżnieniu od Merza dał się poznać jako team player. Kandyduje jakby w duecie, bo jego kandydaturę od początku poparł Jens Spahn – młoda gwiazda konserwatystów. Jednak w ostatnich miesiącach to także okazało się mieć nie tylko zalety. Spahn jako minister zdrowia zyskał na znaczeniu w krajowej polityce. Dość sprawnie zarządza kryzysem covidowym. Potrafi przypisać sobie sukcesy i zdystansować się od porażek. W gazetach zaczęły pojawiać się wypowiedzi anonimowych członków CDU, którzy zastanawiają się, czy Laschet i Spahn nie mogliby się zamienić rolami. Laschet definitywnie zaprzeczał, czym sam dawał paliwo do spekulacji. Ponadto jako premier najludniejszego landu zaliczył kilka wpadek w kryzysie koranawirusa. Na wierzch wyszła jego największa polityczna wada: brak zdecydowania i przeciąganie podjęcia decyzji, niuansowanie i ciągłe szukanie kompromisu, tak by zadowolić wszystkich. W pewnych sytuacjach taki styl prowadzenia polityki wydaje się atrakcyjny, ale nie w pandemii, w której w dziennym rytmie podawane są statystyki zgonów. Tym bardziej, że część zwolenników centrysty Lascheta otrzymało jeszcze lepszą, programową ofertę. Gdy Merz i Laschet deptali sobie po piętach, swoją suwerenną kampanię o fotel szefa partii prowadził trzeci konkurent – Norbert Röttgen.
Konserwatywny Friedrich Merz
Partyjne doły są rozdarte między tęsknotą za starymi czasami, kiedy partia była sceną walk samców alfa, a nowoczesnością, której znakiem rozpoznawczym jest różnorodność i równouprawnienie.
Kandydatem „starej, dobrej konserwatywnej” CDU jest Friedrich Merz, którego skutecznie w partii zablokowała Angela Merkel, kiedy w 2000 roku przejęła stery. Dlatego media okrzyknęły Merza mianem „Anty-Merkel”. To wokół niego od lat gromadzili się krytycy kanclerz. Gdy ponad dwa lata temu ustąpiła ze stanowiska szefowej CDU, Merz od razu ogłosił swój start w wewnątrzpartyjnych wyborach. W starciu z protegowaną Merkel, Annegret Kramp-Karrenbauer przegrał o włos: 51,75 proc. do 48,25 proc.
Już pierwsze miesiące pokazały, że plecy pani kanclerz nie wystarczą, by zdobyć autorytet w partii, która chce silniej zdystansować się od kursu obranego przez Merkel. Kroplę goryczy przelał kryzys w lokalnych strukturach CDU w Turyngii, które wbrew woli szefowej z Berlina poszły na polityczną współpracę z prawicowo-populistyczną AfD. Media nie zostawiły suchej nitki na działaczach CDU i bezsilnej Kramp-Karrenbauer, przypominając, że NSDAP Hitlera także rozpoczęła marsz po władzę od lokalnej koalicji z mieszczańskimi konserwatystami w Turyngii.
Po 13 miesiącach Annegret Kramp-Karrenbauer zrezygnowała z funkcji. Był początek lutego 2020 roku. Wybór jej następcy zaplanowano na kongresie CDU, który miał odbyć się pod koniec kwietnia. Obóz Merkel otrzymał poważny cios. Fani Friedricha Merza podskakiwali z radości.
Jednak w międzyczasie skończył się świat, który znaliśmy. Wirus z Chin przysłonił skandal z Turyngii i wybory w CDU. Kongres trzeba było odwołać. Miał się odbyć na początku grudnia, ale w szczycie drugiej fali to znowu nie było możliwe. Dlatego partia zdecydowała się na cyfrowy zjazd i wybór szefa na odległość. To pierwszy digitalny partyjny kongres w Niemczech, na którym dojdzie do wyboru przewodniczącego.
Czytaj także: Padł mur berliński. To koniec Jałty. Kres dziedzictwa Stalina i klęski hitlerowskich Niemiec
Korona-kryzys zmienił niemiecką politykę. Niemcy oburzeni na Merkel za jej przyjazną politykę wobec uchodźców na nowo odkryli jej zalety. Notowania CDU z poniżej 30 proc. wróciły w okolice 35-40 proc. A pani kanclerz znowu stała się najpopularniejszym politykiem w kraju. Prawicowi populiści stracili paliwo, emocje wokół imigrantów opadły, a AfD spadła poniżej 10 proc. poparcia. Friedrich Merz, który obiecywał, że jako nowy szef CDU odbierze wyborców AfD stał się mniej potrzebny. Polityczną inicjatywę znowu przejęli stronnicy Merkel, których na kongresie reprezentuje Armin Laschet, premier landu Nadrenia Północna-Westfalia.
Modernizator Norbert Röttgen
W uproszczeniu, gdy Merz utożsamia przeszłość, Laschet teraźniejszość, Röttgen wykreował się na kandydata przyszłości. Dla partii, której najwięcej wyborców zabiera śmierć, to ważne, by dotrzeć do młodych. Przystojny Röttgen („niemiecki George Clooney”) nie wygląda na swoje 55 lat, a i tak jest najmłodszym z trzech konkurentów. 65-letni Merz jest o rok młodszy od Merkel. Laschet ma 59 lat.
Przyszłość CDU, w wizji Röttgen, jest cyfrowa i kobieca. Zdecydowanie poparł parytety płci w partii. W mediach społecznościowych cieszy się popularnością. W tradycyjnych mediach króluje jako ekspert od polityki międzynarodowej, od sześciu lat szefuje komisji spraw zagranicznych Bundestagu. Otrucie Nawalnego i jego rekonwalescencja w Berlinie, upadek Trumpa, którego Niemcy szczerze nie znoszą, i zamieszki na Kapitolu spadły Röttgenowi jak manna z nieba. Od pół roku nie wychodzi z telewizyjnych studiów. Jego szanse na wygraną znacznie wzrosły. Problem tylko w tym, że zaczynał od zera, więc na pewno uzyska dobry wynik jak na „tego trzeciego”.
W niemieckiej polityce sensacje się nie zdarzają, więc Röttgen raczej nie zastąpi Kramp-Karrenbauer, ale w partii zaistniał na tyle, że z pewnością może liczyć na fotel wiceprzewodniczącego w nowym rozdaniu. Co będzie dobrą wiadomością dla relacji polsko-niemieckich, bo Röttgen w Niemczech stoi na czele krucjaty przeciwko dokończeniu budowy gazociągu NordStream II. Uważa ten projekt za całkowicie polityczny, który podzielił UE i wzmocnił Władymira Putina i jego klan.
Jeśli w pierwszym głosowaniu żaden z dwójki faworytów nie zdobędzie ponad 50 proc., to nie wiadomo, na kogo w dogrywce postawi Röttgen. Najpewniej wykorzysta swoją szansę siedzenia cicho, bo do obu kandydatów jest mu równie daleko. Z Merzem dzieli go programowa przepaść, z Laschetem osobiste zaszłości i stosunek do Merkel. W 2012 roku Röttgen jako minister środowiska kandydował na urząd premiera landu Nadrenia Północna-Westfalia. Przegrał z kretesem. Merkel chciała, by sam podał się do dymisji. Odmówił, więc nie pozostawił jej wyboru. W czasie prawie 16 lat kanclerstwa Merkel wyrzuciła tylko jednego ministra. Był nim Norbert Röttgen.
Bawarczyk Markus Söder
Cyfrowy wybór 1001 niemieckich delegatów będzie miał realny wpływ na europejską politykę. Biorąc pod uwagę obecne sondaże, które w Niemczech nie zmieniają się radykalnie z miesiąca na miesiąc, to w sobotę po południu poznamy nie tylko nowego szefa CDU, ale także prawdopodobnego przyszłego kanclerza Niemiec. W 75-letniej historii Republiki Federalnej Niemiec przez 51 lat krajem rządzili kanclerze z CDU (Konrad Adenauer 1949-1963, Ludwig Erhard 1963-1966, Kurt Georg Kiesinger 1966-1969, Helmut Kohl 1982-1998, Angela Merkel od 2005). Chyba, że nowy przewodniczący w szybkim tempie nie dogoni popularności kolegi z południa.
Czytaj także: Były prezydent Niemiec: Językiem wolności jest polski
Unię niemieckich partii chadeckich tworzą CDU, która ma struktury partyjne w 15 landach i CSU, która istnieje tylko w Bawarii. „Przewodniczący CDU ma zawsze pierwszeństwo w ubieganiu się o kanclerstwo”, głosi partyjna nowomowa CDU. Jednak w historii partii chadeckich dwukrotnie kandydatem na kanclerza był szef bawarskiej CSU. W 1980 roku Helmut Kohl ustąpił kandydowania na rzecz Franza Josefa Straussa, a w 2002 roku Angela Merkel na rzecz Edmunda Stoibera. W obu przypadkach, jak to się mówi po niemiecku, to nie była historia sukcesu. Strauss i Stoiber przegrali z kandydatami SPD. Feralną passę Bawarczyków chce przełamać Markus Söder, od marca 2018 roku premier Bawarii, od stycznia 2019 roku przewodniczący CSU.
Od momentu kryzysu personalnego w CDU i wybuchu korona-kryzysu, które zbiegły się w czasie, Söder wyrósł na lidera konserwatywnego obozu w Niemczech. W sondażach zdecydowanie wyprzedza każdego z potencjalnych szefów CDU. Magazyn Der Spiegel w najnowszym wydaniu artykuł o poszukiwaniu kandydata chadeków na kanclerza tytułuje „Söder i trzy krasnale”. Premier Bawarii w odróżnieniu od Lascheta nie niuansuje. Jednoznacznie opowiada się za jak największymi i jak najszybszymi restrykcjami, by zwalczyć koronawirusa. Gdy popełnia błędy, nie ogląda się za siebie, przechodzi do ofensywy, proponując jeszcze większe ograniczenia, nad którymi debatuje cała republika. Söder, były dziennikarz, doskonale rozumie charakter dzisiejszych mass mediów. Ma być ostro, szybko i oryginalnie. Nie musi być rozsądnie. W kampanii wyborczej używał języka populistów, by po wyborach przejąć hasła i retorykę Zielonych. W kampanii dystansował się od Angeli Merkel i jej polityki migracyjnej, a w lipcu ubiegłego roku zapewnił jej królewskie przyjęcie, łącznie z pływaniem łódką na jeziorze Chiemsee w Górnej Bawarii.
Obecnie to Markus Söder najlepiej wyczuwa społeczne nastroje w Niemczech. Jeśli nowy przewodniczący CDU nie będzie w stanie zjednoczyć partii i przekonać opinii publicznej do swojej kandydatury, to partia zjednoczy się wokół Markusa Södera.
SPD już wystawiła swojego kandydata na kanclerza: ministra finansów, Olafa Scholza. Zieloni czekają na ruch konserwatystów, ale najpewniej postawią na szefa partii, Roberta Habecka. A to oznacza, że nawet gdyby konserwatyści stracili Urząd Kanclerski, to i tak trafi on w męskie ręce.
Po 16 latach rządów Angeli Merkel będzie to duża zmiana na wewnętrznej scenie politycznej, ale także międzynarodowej. Niemcy rosły w siłę w Europie i na świecie w cieniu pragmatycznej i zachowawczej kobiety o protestanckiej etyce. Merkel nie eksponowała swojej władzy, nie prowokowała międzynarodowych partnerów wagą kraju, który reprezentowała. Teraz to może się zmienić.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS