Jeżeli chcemy dzisiaj kupić dobry i wydajny komputer gamingowy, a przy tym grać na maksymalnych detalach w rozdzielczości co najmniej 1440p i przy 100-120 klatkach na sekundę, czeka nas duży wydatek. Potężne sprzęty wyceniane są na takie kwoty, że dużo bardziej opłacalny wydaje się nawet zakup konsoli i jakiegoś przyzwoitego telewizora 4K ze złączem HDMI 2.1. Czy faktycznie zabawa w PC Master Race przeznaczona jest już wyłącznie dla “elity”?
Do napisania tego tekstu skłoniło mnie kilka różnych okoliczności, ale też porównań znalezionych w sieci. Jak dobrze wiecie, bo podkreślałem to wielokrotnie, nie ma przed nami jeszcze typowo next-genowych gier, które wykorzystają pełen potencjał najnowszych konsol. Za dobry przykład może tu posłużyć Fortnite, którego aktualizacja do silnika Unreal Engine 5.1 przyniosła na PC sporo różnego rodzaju błędów i problemów z działaniem – przy włączeniu Lumen, Nanite i ray-tracingu. Sam korzystam z dość mocnej maszyny wyposażonej w procesor Intel Core i5-12600k (@5,1 GHz), 32GB RAM i karty graficznej NVIDIA GeForce RTX 3070 Ti. Wszystko zamontowane na płycie głównej z wysokiej półki, z mocnym zasilaczem i chłodzeniem wodnym AiO od MSI. Czy na takim sprzęcie mogłem płynnie (czyli w min. 60 klatkach) zagrać w Fortnite w 4K na tych samych ustawieniach graficznych, co na PS5? Absolutnie nie. Co gorsza, nie było to możliwe nawet w rozdzielczości 1440p.
Unreal Engine 5 może wyzwolić z naszych konsol dodatkowe pokłady mocy – wszystko dzięki znakomitej optymalizacji
Do tego chciałbym nawiązać. PlayStation 5 kupimy dzisiaj za ok. 3000 zł w zestawie z jedną lub dwoma grami. W zależności od promocji. To konsola, która w porównaniu do najnowszych PC, jest już daleko w tyle pod względem czystej wydajności. Najnowsza karta graficzna od NVIDIA, już po dwóch latach od premiery PS5 i XSX, oferuje ponad 80 TFLOPs wydajności, ale jest blisko czterokrotnie droższa od tych sprzętów. Tylko czy którakolwiek pozycja wykorzystuje teraz jej pełen potencjał? Niestety, jeszcze takiej nie wydano. Co prawda, na komputerze wyposażonym w najszybsze dostępne na rynku komponenty o wartości ok. 25 tysięcy złotych, możemy zagrać w każdą grę w rozdzielczości 4K i przy ponad 100 klatkach na sekundę, często wykorzystując w tym celu technologię NVIDIA DLSS albo AMD FSR. Teraz, trzecia odsłona DLSS pozwala na wypracowane jeszcze lepszych wyników, gwarantując choćby w A Plague Tale: Requiem ponad 160 klatek w 4K i przy maksymalnych detalach. Tylko ile osób kupuje komputer do gier za 25 tysięcy złotych? Zgodnie ze statystykami gromadzonymi przez Steam, karty graficzne pokroju NVIDIA RTX 3080 lub AMD RX 6800 XT i wyżej (zdolnych do grania w 1440p lub 4K w najnowsze tytuły w co najmniej 100-120 klatkach) ma raptem ok. 4% wszystkich graczy.
Tylko co w sytuacji, gdy z tego DLSS jednak nie chcemy skorzystać? Wtedy zaczynają się schody. Taki Cyberpunk 2077 na komputerze za 25 tysięcy złotych działa w 4K na maksymalnych ustawieniach graficznych w ok. 40 klatkach. Oczywiście przy włączonym ray-tracingu (po jego wyłączeniu wcale nie jest dużo lepiej, bo średnia wzrasta do ok. 54 klatek). Dopiero DLSS 2.4 pozwala na uzyskanie płynnych 70-80 klatek, a DLSS 3 z funkcją “frame generation” wywinduje te wartość do 100 ramek obrazowych. Czy to zadowalające wyniki, jak na taki sprzęt? Nie jestem przekonany, tym bardziej że Cyberpunk otrzyma jeszcze lepszą grafikę i bardziej dopasione śledzenie promieni w najbliższej aktualizacji, ale to wszystko będzie dostępne jedynie dla posiadaczy kart graficznych NVIDIA z rodziny RTX 4000. Ten tytuł jest kompletnie niegrywalny w 4K na RTX 4070 Ti (kosztującym ponad 4300 zł), jeśli nie włączymy DLSS. Możemy wówczas liczyć na ok. 21 klatek w 4K lub ok. 40 w 1440p.
Odnoszę wrażenie, że każda większa gra AAA wyposażona w śledzenie promieni mogłaby zostać znacznie lepiej zoptymalizowana, ale duży nacisk kładzie się właśnie na technologie NVIDIA DLSS lub AMD FSR. Mamy jeszcze trzeciego bohatera w postaci Intel XeSS, ale ten radzi sobie obecnie najsłabiej, chociaż startuje z bardzo mocnej pozycji. Oczywiście w tym tekście biorę pod uwagę przede wszystkim tych użytkowników, którzy chcą grać w jakości co najmniej 1440p i 100-120 klatkach, jak wcześniej wspominałem. Dla takich graczy możliwość odpalenia jakiejś gry w 1080p i 60 klatkach mija się z celem. Zakup urządzenia wyposażonego, dla przykładu, w kartę graficzną NVIDIA RTX 4080, do tego wystarczająco szybki procesor, przyzwoita płyta główna, 16 GB pamięci RAM, mocny zasilacz, chłodzenie i dyski twarde to wydatek co najmniej 15 tysięcy złotych. Do tej kwoty należy doliczyć dobry monitor wyświetlający rozdzielczość 1440p przy 165 Hz, który kosztuje ok. 1600 zł. Tylko czy w odniesieniu do konsol można taki zakup jakoś sensownie uzasadnić? Mówimy tutaj oczywiście o jakości generowanej grafiki i płynności, bo wszędzie tam, gdzie możemy zagrać w 60 klatkach, to przyjmujemy, że ta płynność jest wystarczająca.
Dla miłośników e-sportowych zmagań i fanów 250 lub 300 klatek nie ma innego wyjścia niż potężny PC, ale czy taki “przeciętny” gracz zobaczy większe różnice w Wiedźminie 3 z ray-tracingiem na PC w 1440p, a takim w skalowanym 4K na PS5? Na mnie, co zaskakujące, większe wrażenie zrobił ten odpalony na konsoli, ale może to kwestia preferencji. Lubię grać na dużym ekranie na wygodnej kanapie w salonie i nie jestem zwolennikiem przenoszenia PC do drugiego pokoju po to, by go podłączyć do telewizora. Tym bardziej, że myszkę i klawiaturę mam na kablu. Nie ma szans na zbudowanie komputera o podobnej wydajności do konsol w kwocie 3000 zł, ale nawet dwukrotnie większa kasa nie dostarczy nam takich wrażeń i możliwości, jak XSX czy PS5, tym bardziej w najnowszych i nadchodzących pozycjach. Granie na komputerze w 1440p czy 4K staje się czymś mocno ekskluzywnym i przeznaczonym wyłącznie dla tych, którzy mają taką możliwość, by wydać bardzo duże pieniądze. A co Wy myślicie na ten temat? Czy mocne, gamingowe PC stały się dzisiaj sprzętem dla “elity”? Dajcie znać w komentarzach!
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS