A A+ A++

Jak to właściwie jest z sytuacją finansową miasta? Wiele osób pyta nas, radnych, jak to naprawdę jest z budżetem miasta? Czy już mamy kryzys finansowy i powinniśmy bać się zadłużenia?

Odpowiadam zwykle, że budżet roku 2021 z pewnością jest trudny i nie wykluczone, że już kryzysowy, ale nieuzasadnioną przesadą jest twierdzenie, że mamy jakiś „armagedon” finansowy.  To jaka będzie sytuacja finansowa miasta w roku 2021, zależeć  będzie od bardzo wielu czynników i w dużej mierze są to czynniki niezależne od samego samorządu.

Największy wpływ na kondycję finansową miasta z pewnością będzie mieć stan polskiej gospodarki w okresie pandemii i zaraz po niej. Istotne jest, m.in. ile podmiotów gospodarczych nie przetrwa pandemii, jak bardzo się firmy zadłużą, jak przez to wzrośnie bezrobocie oraz, a może przede wszystkim, jak szybko uda się wykorzystać ogromne unijne pieniądze, które mamy szanse wykorzystać.

Co wiemy na pewno?

Wiemy na pewno, że następuje gwałtowny spadek dochodów miasta.

Zamrożenie gospodarki w okresie pandemii spowodował zmniejszenie wpływów z podatku dochodowego. Zamknięte biznesy nie generują zysków, nie ma zysków — nie ma wpływów z PIT, które trafiają także do samorządów.

Nie pomagają samorządom niedawno dokonane zmiany przepisów w podatku dochodowym od osób fizycznych. Skutki tych zmian najlepiej widoczne będą w przyszłym roku. Przypomnę, że wprowadzono trzy istotne zmiany: obniżono PIT z 18 proc. na 17 proc., podwojono kwoty kosztów uzyskania przychodów oraz zwolniono z podatku PIT osoby do 26. roku życia (w Ełku dotyczyło to prawie 2 tys. osób). Na rok 2021 rząd przygotował kolejną „niespodziankę” – zmiany limitu podatku ryczałtowego, co doprowadzi do sytuacji, w której po raz kolejny zmniejszą się wpływy podatkowe do gmin, z prostej przyczyny — w podatku ryczałtowym samorząd nie ma swojego udziału.

Do tego należy „dorzucić” brak zmian (od kilku już lat) podatków lokalnych, brak wpływów z pływalni, hal sportowych, lodowiska, biletów w ECK oraz w kilku jeszcze miejsc.

W skali miasta to strata kilku milionów złotych, bezpowrotnie straconych milionów.

Wiemy na pewno, że następuje gwałtowny wzrost wydatków miasta. Przede wszystkim w oświacie. W ubiegłym roku pisałem, że dokładać będziemy blisko 40 mln złotych. To już nieaktualna kwota. I w br. okazała się zaniżona. Dzisiaj musimy dołożyć o 10,5 mln złotych więcej, a całość wydatków w oświacie zaplanowana jest na przeszło 111,5 mln złotych!

 Skąd taki wzrost? Jest co prawda wiele przyczyn, ale najważniejsze to wzrost pensji nauczycieli oraz ponowny wzrost płacy minimalnej. Nie mówię, że to źle, bo ludzie powinni zarabiać więcej, ale jeżeli rząd podejmuje takie decyzje, to powinien zatroszczyć się też o pieniądze na ten cel.

Wzrost płacy minimalnej wpływa także na wzrost kosztów wszystkich jednostek samorządowych. Powoduje także spłaszczenie zarobków i wywołuje ogromne niezadowolenie oraz presję na podwyżki osób, które obecnie zarabiają nieco powyżej kwoty minimalnej.

Kolejnym, dużym problemem staje się komunikacja miejska. Tylko w 2020 roku, przez pandemię, musieliśmy dołożyć przeszło 1,5 mln złotych. Łącznie, realizacja tego zadania kosztowała miasto przeszło 6,5 mln złotych. Co z tego, że mamy nowoczesne autobusy skoro wożą „powietrze”. W tym zakresie należy podjąć pilne decyzje — na razie planowana jest likwidacja co najmniej 13 kursów, ale jeżeli pandemia się przedłuży, koszty dalej będą rosły. I to „lawinowo”.

Budżet jest trudny także dlatego, że istnieje duże ryzyko niedoszacowania niektórych wydatków. Już obecnie mówi się o niewystarczających środkach na pomoc społeczną, czy nakłady w gospodarce wodami opadowymi.

Do tego dochodzi niepewność w szacowaniu wydatków. Przykładowo nie wiemy, o ile wzrośnie cena prądu z uwagi na uchwaloną opłatę mocową, jak znacząco pójdzie do góry cena usług, materiałów, czy zbilansuje się gospodarka śmieciowa? W tegorocznym budżecie poczyniono znaczne oszczędności w gospodarce komunalnej, w szkołach i jednostkach organizacyjnych. Obawiam się, że może być tak, że w ciągu roku w niektórych miejscach zabraknie pieniędzy i trzeba je będzie dołożyć — tam, gdzie je obecnie, pozornie zaoszczędzono.

Niestety, nie znamy odpowiedzi na wiele innych pytań, które powinny być zawarte w dobrze zaplanowanym budżecie miasta.

W przyszłym roku na terenie miasta nie ma co prawda tak dużej skali inwestycji jak w latach poprzednich, to jednak musimy dokończyć duże, bardzo kosztowne inwestycje, z których ze względów społecznych i ekonomicznych nie możemy zrezygnować. Mam tu na myśli rozbudowę Szkoły Podstawowej nr 5 na osiedlu Jeziorna, która kosztować będzie nas w 2021 roku przeszło 12 mln złotych.

I choć to nie realizacja inwestycji wpływa na obraz finansowy miasta (a głównie różnica dochodów bieżących i kosztów bieżących), to przekornie jednak napiszę, że dobrze, że nie ma zbyt wielu kosztownych inwestycji.

Chyba należy wreszcie powiedzieć na głos, że problemy w samorządach wygenerował także boom inwestycyjny obserwowany w ostatnich latach. Możliwość wykorzystania środków unijnych, łatwość ich pozyskania wprowadziła, w mojej ocenie, nadmierny entuzjazm inwestycyjny, który spowodował znaczny wzrost zadłużenia. I my wszyscy – bez wyjątku – byliśmy entuzjastami jak największego wykorzystania funduszy unijnych. Właściwie, to przez lata, miasta w jakimś sensie były rozliczane z umiejętności pozyskiwania środków unijnych. Pozyskiwaliśmy, co tylko się dało, jak się dało i gdzie się dało – trochę bez refleksji, że każda inwestycja generuje koszty utrzymania, wymaga angażowania wcale niemałych środków pieniężnych. Najczęściej tych pochodzących z kredytów.

Sama wielkość długu Ełku nie jest jeszcze jakoś specjalnie przerażająca. Mnie, na razie, bardziej martwi nie wysokość zadłużenia, tylko tempo jego wzrostu. Jeżeli stracimy czujność, to możemy nie zauważyć, jak przekroczymy „cienką czerwoną linię”, a wówczas może już nie być łatwego powrotu do stabilizacji w finansach miasta. Oby tak się nigdy nie stało. Jestem zdania, że jeżeli nie będziemy się dalej znacząco zadłużać i ujarzmimy wydatki bieżące, to sobie bez problemu poradzimy. Oczywiście „jeżeli” …

Tegoroczny budżet miasta, trzeba uczciwie przyznać, został przygotowany „skąpo” i praktycznie na żadne oszczędności nie było szans. Dodam nawet, że nie było sensu na siłę szukać oszczędności, tylko po to, by za kilka miesięcy zwiększać deficyt i łatać „dziurę za dziurą”.

Podsumowując jednym zdaniem — zaczynają się zatem skromniejsze dla Ełku czasy i powinniśmy zacząć się z tym oswajać.

 Robert Klimowicz

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNowy, świąteczny teledysk ‚Hooka’ niczym z VHS-u [wideo]
Następny artykułWisła z wysokości dachu elewatora w Fordonie. Widać most i Wyszogród