Kolejne mogą dotyczyć nielegalnego inwigilowania opozycji i niezależnej prokurator Ewy Wrzosek ze Stowarzyszenia Prokuratorów Lex Super Omnia, krytycznie odnoszącego się do działań PiS. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro jest zarazem prokuratorem generalnym i trudno sobie wyobrazić, by był zainteresowany wyjaśnieniem sprawy. Już widać, że podległa mu prokuratura robi wszystko, by nadużycia związane z inwigilacją zamieść pod dywan. Odmówiła bowiem wszczęcia śledztwa w sprawie ataku na telefon Wrzosek. I to mimo że eksperci z kanadyjskiego niezależnego instytutu Citizen Lab, działającego przy Uniwersytecie w Toronto, uznali, że włamania na telefon pani prokurator dokonano wiele razy.
Ale nie tylko Ziobro nie ma interesu w tym, by sprawę nielegalnej inwigilacji opozycji wyświetlić. Także nadzorca służb, szef MSWiA Mariusz Kamiński, nie będzie się spieszył z wyjaśnieniem, czy opozycja była inwigilowana, bo gdyby tak było, to odpowiedzialność spadałaby na niego. Kamiński i jego zastępca Maciej Wąsik byli już skazani za przekroczenie uprawnień w związku z aferą gruntową za czasów pierwszych rządów PiS. Przypomnijmy, że ta sprawa – według sądu – została sfabrykowana od początku do końca, przy użyciu służb po to, by pogrążyć koalicjanta PiS lidera Samoobrony Andrzeja Leppera.
Sąd wymierzył Kamińskiemu i Wąsikowi karę trzech lat bezwzględnego pozbawienia wolności i 10 lat pozbawienia praw publicznych. Gdyby nie fakt, że przed uprawomocnieniem się wyroku prezydent Andrzej Duda ich ułaskawił, co też było niezgodne z prawem, bo procedura ułaskawieniowa dotyczy spraw zakończonych prawomocnym wyrokiem, musieliby iść do więzienia. Już wtedy sąd dostrzegł niebezpieczną skłonność nadzorców służb z PiS do nadużywania ich wobec przeciwników politycznych.
Dopóki rząd PiS będzie przy władzy, organy państwa nie wyjaśnią w sposób bezstronny, czy służby nielegalnie inwigilowały opozycję. W takiej sytuacji jedynym rozwiązaniem jest powołanie komisji śledczej w Sejmie.
Politycy PiS początkowo sprawę Pegasusa bagatelizowali, ale dziś, gdy coraz więcej bulwersujących szczegółów wychodzi na światło dzienne za sprawą senackiej komisji nadzwyczajnej ds. zbadania wykorzystywania Pegasusa w Polsce, zmienili ton. Prezes Jarosław Kaczyński potwierdził, że polskie służby dysponują Pegasusem, choć jego przyboczni jeszcze dwa tygodnie temu sprawę wyśmiewali.
Paweł Kukiz zgłosił wniosek, by w Sejmie powstała komisja śledcza, która zbadałaby działania służb w sprawie inwigilacji od 2005 roku do 2022, a więc za czasów pierwszego rządu PiS, rządu PO-PSL, a także obecne. PiS potraktowało ten wniosek jako zdradę Kukiza, który podpisał z Kaczyńskim umowę o współpracy i popieraniu rządowych ustaw. Jednak Kukiz nie zamierza zrezygnować i zebrał nawet pod wnioskiem podpisy. Teraz grozi, że jeśli marszałek Sejmu Elżbieta Witek nie podda wniosku pod głosowanie, tylko skieruje go do sejmowej zamrażarki, to on przestanie głosować z PiS i obóz rządzący straci większość w Sejmie. Czy ten szantaż podziała?
Komisja obejmująca aż 17 lat rządów może wydawać się próbą rozmycia sprawy. Jeśli za rządów PO-PSL były jakiekolwiek nadużycia związane z inwigilacją, to prokuratura Ziobry miała sześć lat na ich wyjaśnienie, wskazanie i oskarżenie winnych. Nic jednak nie znalazła. Badanie tego dziś nie ma większego sensu. Jednak być może warto zapłacić taką cenę, by wyjaśnić kwestię Pegasusa.
Lider PO Donald Tusk ogłosił, że nie ma nic przeciwko temu, by komisja śledcza zbadała także jego rządy. Pokazał w ten sposób, że sam nie ma się czego obawiać. Gdyby komisja zajęła się w pierwszej kolejności wyjaśnieniem świeżej sprawy Pegasusa, a dopiero później sięgnęła w przeszłość, to mogłoby mieć sens. Na razie stosunek głosów w Sejmie w sprawie powołania komisji jest dokładnie pół na pół. Jarosław Kaczyński zrobi wszystko, by komisja nie powstała, bo ma w pamięci aferę Rywina. Były premier Leszek Miller zgodził się na powołanie komisji, a jej ustalenia przypieczętowały upadek rządu SLD.
Jednak być może w PiS znajdzie się jeden lub dwóch sprawiedliwych, którzy nie podporządkują się partyjnej dyscyplinie i wtedy komisja ma szansę powstać. Przecież już wiadomo, że nie tylko opozycja była podsłuchiwana, ale także osoby związane z PiS. Służby, które pod rządami obozu Zjednoczonej Prawicy znalazły się poza demokratyczną kontrolą, mogą podsłuchać dziś każdego. To jest niebezpieczne dla państwa i rujnujące dla społeczeństwa, które nie może ufać władzy.
Czytaj także: Kurski przypomina Kaczyńskiemu: jestem niezbędny, bez mojego wsparcia dobra zmiana się zawali
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS