Jeszcze przed swoją światową premierą, tytułowe The Entropy Centre rozbudziło nadzieje wielu graczy na całkiem przyjemną grę przygodowo-logiczną, czerpiącą garściami z fenomenalnej serii Portal. Im bliżej oficjalnego rozwiązania, tym więcej informacji o grze wypływało na światło dzienne, a tytuł zyskiwał coraz to większą uwagę zagranicznych mediów. Pierwsze wzmianki opowiadały bowiem historię o tajemniczej placówce badawczej, końcu świata i gadającej broni o zmianiającym czas zastosowaniu. Mimo iż wiele zastosowanych w grze pomysłów jest nowatorskich, to i tak większość graczy zauważy wiele odwołań, choćby podobieństwami obarczając serię Portal czy możliwość cofania czasu w świetnej strzelance Timeshift.
Byłem bardzo zaciekawiony nową historią, która co prawda mocno nawiązywała do podobnej gry od Valve, ale wybijała się na jej tle jednym – kontrolą czasu. W The Entropy Centre wzorowanym na portalowym Aperture Laboratories poznajemy główną bohaterkę Arię, budzącą się z głębokiego letargu. W pierwszych dłuższych minutach zabawy nie do końca rozumiemy jak i kiedy pojawiliśmy się w tajemniczej placówce, tym bardziej że pomieszczenia nadgryzione zębem czasu wskazują na to, że od dłuższego czasu nie gościły one żywego człowieka. Wiele elementów zabawy zmienia się, gdy odnajdujemy tajemniczą broń do kontroli czasu. Ta na szczęście posiada wbudowany moduł SI o imieniu Astra, która wspomoże nas w potrzebie, rzucając z cyfrowego rękawa żarcikiem lub przydatną informacją. Relacja obu bohaterek w trakcie gry znacznie się pogłębia, co nie przeszkadza nawet w obliczu nieuniknionej katastrofy.
Nie chciałbym spoilerować całej fabuły produkcji, która w moim odczuciu została bardzo fajnie przedstawiona, ale mogę uszczknąć rąbka tajemnicy. Otóż tytułowe Centrum Entropii wybudowane zostało w kosmosie w jednym, zasadniczym celu – by powstrzymać Ziemię przed nieuchronną katastrofą. Wyselekcjonowani pracownicy stacji badawczej mieli za zadanie rozwiązywać skomplikowane zagadki przy użyciu nowatorskich technik, by w ich mózgach mogła wytworzyć się energia entropiczna, jeden z głównych zasobów wykorzystywanych podczas kontroli czasu. Naukowcy już wcześniej wiedzieli, że nad ich rodzimą planetą ciąży nieunikniona klęska, więc stworzyli maszynę do cofania czasu. Szczury doświadczalne, rozwiązujące w nieskończoność zagadki, miały dostarczać tak unikalny surowiec, by w pewnym momencie cofnąć czas i wszystko naprawić. Niestety, ale jak to bywało w tego typu projektach, coś musiało nie pójść po ich myśli …
Nadrzędnym zadaniem naszej bohaterki będzie odkrywanie tajemnic, skrytych w czeluściach placówki. Strzępki informacji wydobywać będziemy w drodze dedukcji oraz czytając wiadomości tekstowe, pozostawione na uruchomionych jeszcze kineskopach. Dowiemy się z nich o niektórych zadaniach, które na nas czekają, nieudanych próbach czy życiu prywatnym kilku badanych. Sama placówka wygląda na opuszczoną, podobnie jak miało to miejsce w grze Portal czy Bioshock. Na każdym kroku atakuje nas bujna roślinność, która jakimś cudem wymknęła się ze sterylnych sal kosmicznych.
Głównym narzędziem, którym przyjdzie nam operować, jest karabin służący do cofania czasu. Możemy go użyć na zniszczonych przedmiotach, cofając ich stan o 30 sekund do tyłu, dając sobie możliwość torowania przejść lub naprawiania zniszczonych konstrukcji. Dzięki antropicznej broni możemy także rozpocząć tzw. “nagrywanie” przedmiotu w czasie 30 sekund a później ponowne jego odtworzenie, pełnego procesu drogi, jaką przejdzie. Ta zawiła i często skomplikowana droga, pozwoli nam dokładnie zaplanować trajektorię jak i wspomoże wydostać się z pokonywanych po kolei lokacji. Tutaj kolejność kroków ma wielkie znaczenie, gdyż wielokrotnie będziemy zmuszeni powtarzać te same czynności a po przekroczeniu magicznego czasu, zaczynać od nowa. Tu pomyłka może mieć tylko jedną konsekwecję – wczytywanie ostatniego zapisu, który nie zawsze jest w miejscu, który chcielibyśmy, by był.
Ilość jak i trudność łamigłówek wzrasta w czasie rozgrywki. Początkowo do naszej dyspozycji jest tylko broń entropiczna, ale im dalej uda nam się zajść, tym trudniejsze zagadki będą na nas czekać. W tym celu twórcy dodali – podobnie jak w Portalu – kilka dodatkowych przedmiotów takich jak obciążające skrzynie, trampoliny czy mosty. Przedmioty te pozwolą nam szybciej wydostać się z często przesadzonych pod względem poziomu trudności poziomów, ale pozwolą także na odkrycie kilku fajnych notatek ukrytych na mapach.
Mimo iż w Centrum Entropii bawiłem się świetnie, wąchając nozdrzami klimat post-apo, zawiązując nielichą przyjaźń z SI (Astra), to ewidentnie tej grze czegoś brakuje. Oczywiście, nie jest to produkcja AAA o ogromnym budżecie i możliwościach, ale już na starcie zauważymy drobne problemy z dopracowaniem poziomów. Przy pierwszych godzinach rozgrywki byłem wręcz przytłoczony skalą lokacji. Ilość detali, rozmach … tu twórcy naprawdę dali czadu. Ale im dalej się udałem, tym więcej powtarzalności okrywałem. I już pal licho lokacje … tu mechanika niczym ciekawym nas nie zaskoczy. Fenomenalna fizyka? Jest w porządku, ale do pierwszego Portala z 2007 roku (16 lat temu) bardzo grze daleko, gdyż poza kilkoma bryłami, nie zastaniemy tu ani cieczy ani wymyślnych środków transportu. A to potrafi zaboleć, tym bardziej, jak gra zacznie się nam podobać.
* – klucz recenzencki otrzymałem od sklepu GOG.com. Dzięki za wsparcie!
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS