Od 8 sierpnia część przedsiębiorców w powiatach uznanych za czerwoną strefą, z uwagi na sytuację epidemiczną, nie może znów działać i zarabiać. Z tego powodu pojawiło się pytanie, czy mogą liczyć na wsparcie finansowe rządu. Zaapelował w tej sprawie do premiera Mateusza Morawieckiego Rzecznik MŚP Adam Abramowicz.
W piśmie zwraca uwagę, że zakaz prowadzania danej działalności gospodarczej na konkretnym obszarze musi być ściśle powiązany z pomocą finansową dla poszkodowanych podmiotów gospodarczych. Zauważa także, iż pomoc, która była przez rząd dedykowana dla firm poszkodowanych blokadą z marca 2020 r. zakończyła się i nie ma nowego programu rekompensowania strat dla przedsiębiorstw, które będą miały zakaz prowadzenia działalności na terenach powiatów zaznaczonych na mapie czerwonym kolorem.
Zobacz także
Adam Abramowicz podkreśla w liście także, że w przypadku braku wsparcia finansowego rozporządzenie powinno dać możliwość funkcjonowania wszystkim formom działalności gospodarczej, co najwyżej ustanawiając konieczne ograniczenia i zalecenia sanitarne. Przykładem takiego rozwiązania są przepisy rozporządzenia dotyczące restauracji, które nawet w strefie czerwonej nie zostaną całkowicie zamknięte. Rzecznik MŚP zauważa, że projektodawca nie przewidział jednak takiej możliwości w przypadku np. siłowni, salonów masażu i solariów.
– Należy wyraźnie podkreślić, że ponowne wprowadzenie restrykcji w obszarze działalności gospodarczej jest możliwe do zaakceptowania tylko wówczas, jeśli pójdzie za tym konkretna pomoc. W innym razie przedsiębiorcy zostawieni zostaną sami sobie a kryzys epidemiczny na tych terenach szybko przeobrazić się może w kryzys gospodarczy, spowodowany zamknięciem wielu lokalnych firm – podsumowuje Adam Abramowicz.
Ostro na zakaz prowadzenia działalności zareagowała branża fitness.
– Jako Polska Federacja Fitness zrzeszająca około 1000 podmiotów z branży fitness, chcielibyśmy zdecydowanie zaprotestować przeciwko takiej decyzji. Nie jesteśmy branżą o podniesionym ryzyku. W sytuacji, kiedy niemal codziennie słyszymy o nowych przypadkach i ogniskach zakażeń w wielu różnych branżach (które dalej zostają otwarte) w klubach fitness do tej pory takiego nie potwierdzono i jest to oficjalne stanowisko GIS – mówi Tomasz Napiórkowski, założyciel Polskiej Federacji Fitness (PFF).
Federacja zebrała opracowania naukowe i dane z wielu krajów, z których jednoznacznie wynika, że kluby fitness pod względem możliwości zarażenia koronawirusem są miejscami o wiele bezpieczniejszymi od innych, w których również spotykają się większe grupy ludzi. Kluby działają bowiem zgodnie z ostrymi wymogami sanitarnymi, a trenujące osoby muszą ich dokładnie przestrzegać.
– Mamy tu do czynienia z naturalnie wyselekcjonowaną grupą zdrowych, sprawnych i dbających o siebie osób. Po drugie przestrzeganie podstawowych zasad dystansu społecznego, częstego mycia rąk, dezynfekowania sprzętu i utrzymywania lokali w czystości sprawiają, że ryzyko spada niemal do zera. Udowodnili to Norwescy naukowcy badaniem grup osób aktywnych w klubach fitness w Oslo – mówi Tomasz Gać z PFF.
Przytacza on też wnioski przedstawione przez dr hab. n. med. Ernesta Kuchara z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, według którego publiczne prysznice są bezpieczne, Covid-19 nie przenosi się przez pot ludzki, a także na większe odległości niż zalecany dystans społeczny (1.5m), koronawirusem nie można łatwo zarazić się przez dotykanie tych samych powierzchni, których dotykała osoba chora.
– Po raz kolejny, niestety błędnie, nadano naszej branży niewłaściwy priorytet. Naszym głównym zadaniem i misją, którą wykonujemy codziennie podczas pracy z klientami jest budowanie odporności, zdrowia i poprawianie kondycji fizycznej, co w dobie pandemii powinno mieć znaczenie kluczowe – mówi Tomasz Napiórkowski.
Zwraca on też uwagę, że ogłaszając zamknięcie klubów fitness nie poinformowano kto i w jaki sposób pokryje koszty utrzymania (czynsze, pensje pracowników) tych podmiotów, które z dnia na dzień zostaną zamknięte. Branża fitness po 3 miesiącach zamknięcia funkcjonuje dopiero 2 miesiące i to na około 40 proc. możliwości.
– Decyzje tego typu torpedują wszelkie wysiłki odbudowania zaufania wśród klientów naszych klubów. W toku konsultacji możemy zaproponować i wypracować dodatkowe rozwiązania w ramach reżimu sanitarnego, które dalej pozwolą działać klubom w „czerwonej strefie – uważa Tomasz Napiórkowski.
Wiadomo już jednak, że firmy które musiały zamknąć znów działalności, albo je znacznie ograniczyć, nie dostaną dodatkowej pomocy z rządu.
– W powiatach oznaczonych kolorem czerwonym z powodu zagrożenia epidemiologicznego nie planujemy pełnych restrykcji, jak np. zamykanie sklepów. Dlatego nie przewidujemy nowych instrumentów wsparcia – powiedziała Jadwiga Emilewicz, wicepremier i minister rozwoju w TVP 1.
Przypomniała, że w pierwszych tygodniach kwarantanny nie zaknięto żadnych zakładów produkcyjnych.
– I tak też się dzieje dziś. W tych powiatach zaznaczonych na czerwono, w których wracamy do pewnych restrykcji, nie ma zamknięcia zakładów produkcyjnych. Jest ograniczenie w zakresie dystansu – w restauracjach, sklepach, zwiększa się dystans między klientami. Jest ograniczenei w zakresie pewnych aktywności jeśli chodzi o czas wolny, dyskoteki, kluby, bary – te miejsca, w których wiemy, że w ostatnich tygodniach były takimi ogniskami zakażeniowymi – wyjaśniała.
Dodała, że w powiatach „świecących dziś na czerwowo” nie ma restrykcji wymagających np. zamknięcie sklepów.
– Dlatego też nie planujemy nowych instrumentów wsparcia – stwierdziła Emilewicz.
Jej zdaniem 130 mld zł wpompowanych w gospodarkę dla utrzymania płynności firm powinno wciąż pracować.
– Mamy nadzieję na razie w tym momencie, że to są te instrumenty, które pracują i nie planujemy w tej chwili nowych – powiedziała wicepremier w Telewizji Polskiej.
Jednak pewne obostrzenia po konsultacjach społecznych rząd zluzował dla czerwonych stref. Mianowicie dopuścił działalność siłowni i klubów fitness z zaznaczeniem, że jedna osoba może przebywać na 10 mkw (w pierwszej wersji te miejsca miały być zamknięte) oraz kin. Tutaj seanse mogą być organizowane dla 25 proc. widowni na sali (w pierwszej wersji też był zakaz).
Czy w czerwonych strefach firmy powinny dostać dodatkową pomoc?
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS