A A+ A++

Chcesz dostawać mailem najważniejsze informacje z Warszawy? Zapisz się na nasz bezpłatny newsletter.

W wywiadzie udzielonym Dziennikowi Gazecie Prawnej, minister zdrowia Adam Niedzielski odniósł się do tematów powrotu uczniów do szkół, świąt wigilijnych, Szpitala Narodowego i zarzutów o odgórnej regulacji raportowanych zakażeń koronawirusem.

Zapytany  to, czy uczniowie wrócą w tym roku do szkół, minister zdrowia Adam Niedzielski nie udzielił jednoznacznej odpowiedzi. “Realnie nikt dziś odpowiedzialnie nie odpowie na pytanie o rozwój wypadków w perspektywie dłuższej niż dwutygodniowa. Są oczywiście pewne założenia i scenariusze” – powiedział. Jego słowa są pewną przeciwwagą do zapowiedzi ministra edukacji Przemysława Czarnka, że szkoły przyjmą uczniów już pod koniec listopada.

Otwarta pozostaje też kwestia świąt Bożego Narodzenia. Niedzielski stoi na stanowisku, że trzeba być bardzo ostrożnym w luzowaniu obostrzeń. Powołuje się tu na wcześniejsze doświadczenia z kraju, ale też z zagranicy, m.in. Czech, gdzie wirus uderzył ze zdwojoną siłą po wakacyjnym poluzowaniu.

Szpital Narodowy jest na etapie rozruchu

Na krytykę związaną z przyjmowaniem do Szpitala Narodowego jedynie chorych z lekkim przebiegiem COVID-19 minister odpowiedział podobnie jak szef placówki dr Artur Zaczyński. Obaj tłumaczą, że szpital jest na etapie rozruchu, dlatego przyjmuje pacjentów wymagających tak intensywnej opieki jak w standardowym szpitalu. “Docelowo chcemy, żeby szpital koordynacyjny w każdym województwie mógł kierować ruchem i ze wszystkich szpitali przekazywać do tych tymczasowych pacjentów w lżejszym stanie, by zwalniać miejsca w tradycyjnych placówkach dla pacjentów w stanie cięższym. W nich jest lepsza infrastruktura, pozwalająca na bardziej profesjonalną opiekę nad pacjentem. To nie ulega wątpliwości” – dodał w wywiadzie na DGP.

Minister Niedzielski odniósł się też do zarzutów, że raportowana dobowa liczba przypadków zakażenia koronawirusem jest regulowana odgórnie, poprzez zmniejszenie liczby przeprowadzanych testów. Stwierdził, że ich liczba jest odzwierciedleniem aktywności lekarzy rodzinnych w aspekcie liczby pacjentów, którzy do nich trafiają z objawami. “Skoro do lekarzy idzie mniej osób z objawami, to robi się mniej testów. Tu nie ma odgórnego ustawiania fluktuacji. To absurdalny zarzut, który wynika z nieznajomości systemu” – wyjaśnił.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułOtwarty konkurs ofert na realizację zadania publicznego z zakresu pomocy społecznej
Następny artykułKoronawirus – zmarło dwóch mieszkańców pow. tarnobrzeskiego. Dobowy raport z woj. podkarpackiego[16 listopada]