A A+ A++

Gdy trzeba, to nie wahają się ani sekundy i potrafią powalić na ziemię nawet rosłego zbira. Niektórym miękną kolana już na sam widok szczerzącego kły i gotowego do interwencji czworonoga. Z drugiej strony, gdy zagrożone jest ludzkie życie, psy potrafią kilometrami przemierzać góry i dzięki niebywałemu węchowi jak po sznurku doprowadzić swojego przewodnika do zaginionego. Zespół przewodników psów służbowych w bielskiej policji jest więc nieoceniony niemal w każdych warunkach. Zapraszamy do obejrzenia materiału filmowego Beskidzkiej TV!

W Wydziale Prewencji Komendy Miejskiej Policji w Bielsku-Białej funkcjonuje Regionalny Zespół Przewodników Psów Służbowych. – Nadzoruję pracę tego zespołu od 5 lat, a wcześniej miałem pieczę nad takim zespołem w komendzie w Jastrzębiu-Zdroju, więc łącznie zajmuję się tym od 12 lat. Bielski zespół obsługuje nie tylko swój teren, ale też powiatów cieszyńskiego, żywieckiego i pszczyńskiego – przybliża Marcin Bębenek, naczelnik wydziału.

Czy praca w takim zespole wymaga od policjantów specjalnego podejścia? – Nie, ale – po prostu – trzeba kochać psy. Dobierając kandydatów na przewodników robimy z nimi krótki wywiad odnośnie zainteresowań, kontaktów z psami i ewentualnego ich posiadania – wskazuje szef prewencji. – Bardzo dobra kondycja fizyczna to główny warunek dla potencjalnego przewodnika, bo zdarza się, że za psem trzeba wręcz przebiec około 10 kilometrów. Psu nie można przerywać pracy, tylko trzeba podążać za nim – uzupełnia.

– Jestem przewodnikiem od 2019 roku. Od zawsze miałem zamiłowanie do zwierząt. Mój pies służbowy jest ze mną 24 godziny na dobę, mieszka ze mną i tak jesteśmy zżyci, że nie wyobrażamy sobie życia bez siebie – mówi Marek Tarański, przewodnik psa służbowego w bielskiej jednostce.

Przewodnicy i ich psy są nadzwyczaj wszechstronni, a w wielu sytuacjach wręcz niezastąpieni. – Sprawdzają się przy wszelkiego rodzaju przestępstwach, głównie takich, gdzie sprawca odchodzi i można wykonać tropienie – czyli do wyszukiwania śladów i penetracji terenu. Wykorzystujemy psy również do poszukiwań osób zaginionych – wówczas pies sprawdza dany teren, wyszukuje zapachu ludzkiego, dając określony znak swojemu przewodnikowi, gdy na coś natrafi. Oprócz tego w bielskiej komendzie mamy psy wyspecjalizowane do wyszukiwania materiałów wybuchowych oraz narkotyków – wylicza Marcin Bębenek.

– Według dokumentacji, mój pies nazywa się Nil, ale jego imię użytkowe, na które reaguje, to Tibor. Sam mu to drugie imię nadałem podczas szkolenia. To 5-letni owczarek niemiecki kategorii patrolowo-tropiącej. Służy do zabezpieczenia imprez masowych, codziennych patroli, a także do tropienia sprawców zdarzeń kryminalnych i poszukiwania osób zaginionych. Jest nieustępliwy, nie boi się, jest dobrze ułożony. Wiem, że gdyby ktoś w trakcie służby próbował mi zrobić krzywdę, to ten pies mnie obroni – przekonuje Marek Tarański.

Bielscy przewodnicy i ich czworonożni partnerzy mają na koncie wiele spektakularnych akcji. – Pamiętam m.in. poszukiwanie starszego mężczyzny po 80. w masywie górskim. Wszyscy skupili się na najbliższym otoczeniu domu, a ten pan wybrał się po prostu w góry. Pies doprowadził do niego i prawdopodobnie uratował mu życie, bo warunki były wtedy bardzo niesprzyjające i gdyby ten pan spędził noc w górach, mogłoby dojść do tragedii – opowiada naczelnik. – Raz udało się nam znaleźć 13-letnią dziewczynkę, która wyszła z domu po jakiejś kłótni. Była chłodna noc. Po 1,5 kilometra udało się ją znaleźć i zapobiec potencjalnej tragedii. To wielka satysfakcja, gdy widzimy, że ta praca ma sens i można komuś pomóc. Jako bielscy przewodnicy pełnimy dyżury 7 dni w tygodniu i 24 godziny na dobę, wyjeżdżając czasem nawet na drugi koniec województwa. Zdarzają się nagłe sytuacje, gdy ruszamy do akcji nawet w dniu wolnym – przybliża przewodnik.

– Między przewodnikiem a jego psem wytwarza się bardzo mocna więź. Część naszych przewodników, gdy mają do tego warunki, psy trzyma w domu. I stają się one członkiem rodziny. Nie traktujemy psów jako narzędzia, lecz jako policjanta, tyle że na czterech łapach. Nie kojarzę przypadku, by po tym, gdy pies zakończy służbę, przewodnik nie wziął go potem na stałe do domu – cieszy się Marcin Bębenek. – Po zmianie przepisów, gdy pies odchodzi na emeryturę, refundowane jest wyżywienie i opieka weterynaryjna. Wcześniej przewodnik, który zabierał psa do siebie po przejściu na emeryturę, nie miał tej możliwości. Wiadomo, że psu – tak jak człowiekowi – na starość różne choroby mogą się przytrafić i to wsparcie jest dużym odciążeniem dla przewodnika – dodaje Marek Tarański.

Zespół przewodników to chluba bielskiej komendy. – Ogromną satysfakcją jest mieć tych ludzi w swoim zespole. Nie ukrywam, że ich wyniki, zaangażowanie i dyspozycyjność, bo niejednokrotnie są ściągani w dni wolne, napawają mnie dumą – puentuje Marcin Bębenek.

Autorzy reportażu:
Bartosz Augustyniak
Marcin Kałuski

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBurmistrz z wotum nieufności i bez absolutorium
Następny artykułЗа зачиненими дверима: Маркевич ледь не програв у таємному матчі після повернення у Карпати