A A+ A++

Od ostatniego wywiadu Donalda Tuska, który w rozmowie z Agatą Adamek w TVN24, zadeklarował, że jest w stanie zrobić wszystko, aby uratować Platformę, nie ma dnia, aby media nie pisały o powrocie byłego premiera do polskiej polityki i o tym, co dzieje się w Platformie. Wszystko jednak wskazuje na to, że ten przydługi i przynudnawy serial skończy się już w najbliższą sobotę, gdy zbierze się Rada Krajowa Platformy Obywatelskiej. I choć scenariuszy na temat Platformy i powrotu Tuska jest tyle, ile dni w roku, to jedno jest pewne: już teraz możemy powiedzieć, że ta polityczna telenowela powiedziała nam wystarczająco dużo o jej głównych bohaterach.

Z różnych doniesień wynika, że Borys Budka ma w sobotę zrezygnować z funkcji przewodniczącego PO, a na jego miejsce delegaci mają wybrać byłego premiera. Dość nieoczekiwanie, jak wczoraj poinformował Onet, rękawicę Tuskowi zdecydował się rzucić prezydent Warszawy, który zresztą w TVN24 złożył deklarację, że jest gotów wziąć odpowiedzialność za partię. Z informacji red. Andrzeja Stankiewicza wynika, że środowisko Tuska ma naciskać na Trzaskowskiego, aby ten wycofał się z wyścigu o fotel przewodniczącego Platformy.

CZYTAJ WIĘCEJ: Tusk boi się rywalizacji z Trzaskowskim? Jego sympatycy naciskają na prezydenta Warszawy, aby nie walczył o przywództwo w PO

Czy te doniesienia są aktualne również dzisiaj? Możliwe, że wszystko się zmieni po dzisiejszym spotkaniu Budki i Trzaskowskiego z Tuskiem. Jednak bez względu na to, jak zakończy się ta „męcząca telenowela”, to myślę, że już dziś możemy wyciągnąć z niej cztery ważne wnioski.

1) Jeżeli ludzie Tuska rzeczywiście naciskają na Trzaskowskiego, aby ten nie walczył z byłym premierem o przywództwo w partii, to znaczy, że ten boi się starcia z prezydentem Warszawy. I ja się wcale nie dziwę. Kiedy ostatni raz Tusk wygrał jakieś wybory? Kiedy się z kimś zmierzył? A przecież Rafał Trzaskowski w poprzednim roku zdobył ponad 10 mln głosów w wyborach prezydenckich. Donald Tusk o takim wyniku może tylko pomarzyć. To tylko potwierdza to, o czym wszyscy dawno wiemy, a mianowicie, że Tusk bierze udział tylko i wyłącznie w tych zawodach, w których jest pewien zwycięstwa. Najmniejsze ryzyko przegranej nie wchodzi w grę. Dlatego przejęcie władzy w partii w porozumieniu z Budką, który ma zrezygnować na rzecz Tuska, jest de facto oznaką słabości Tuska. Czy ten odważyłby się na powrót, gdyby u sterów partii stała mocniejsza osobowość? Wątpię.

2) Trzaskowski na fotelu przewodniczącego Platformy wolałby Budkę. Dlaczego? Bo ten nie zagraża jego planom, nie jest osobą, która go przyćmi, na jego tle można błyszczeć. W końcu słabsza Platforma oznacza wiatr w żagle projektu Trzaskowskiego. Nie dziwię się więc, że Trzaskowski niechętnie patrzy na powrót Tuska. Przy słabym Budce wciąż można było być „nadzieją Platformy”, gdy Tusk był nieobecny. Jeżeli były premier jednak wróci, to  odbierze Trzaskowskiemu ten status, a i jeżeli chodzi o Ruch Wspólna Polska, to prezydent Warszawy nie będzie już mógł się czuć tak swobodnie jak dotychczas.

3) Kolejne medialne doniesienia pokazują jak bardzo podzielona jest Platforma. Widać to zresztą od dawna, a ostatnie przegrupowanie w szeregach tej partii, tylko to potwierdziło. Czy powrót Tuska zjednoczy Platformę? Wątpię. Tak wielu frakcji i różnych interesów nie da się połączyć. Tak naprawdę, przejęcie partii przez jej byłego przewodniczącego, może – choć nie musi – zakończyć się jeszcze większym podziałem. Zwłaszcza, że wiele osób liczy, że na plecach Tuska dojdzie do wysokich stanowisk w partii, a to nie wszystkim musi się podobać.

4) Last but not least. Borys Budka okazał się kiepskim liderem. Choć trzeba przyznać, że nie miał łatwo. Początkowy entuzjazm jaki zapanował w Platformie i w mediach ją wspierających, po tym, jak Schetyna został zdetronizowany, szybko zgasł. Zresztą Budka niemal od początku objęcia szefostwa w partii musiał mierzyć się z atakami środowiska związanego z byłym przewodniczącym. Sam zresztą chyba nie miał pomysłu na wyprowadzenie Platformy z marazmu, co przyznał w jednym z wywiadów. Błędne decyzje, takie jak ta ws. głosowania nad KPO, tylko dobiły i tak już nikłe poparcie dla jego przywództwa w Platformie. Teraz okazuje się, że prawdopodobnie zostanie zmuszony do podania się do dymisji, aby ustąpić miejsca Tuskowi. Nie pomogła też pandemia koronawirusa. Ona całkowicie wywróciła do góry nogami politykę. I choć powinna sprzyjać opozycji w punktowaniu działań rządu, to Platforma w ogóle nie skorzystała z tej szansy.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułCambridge University Press i PWN zapowiadają wspólne publikacje
Następny artykułMichał Żewłakow całkowicie zmienia front po wyroku sądu. Wydał oświadczenie