Za oknem jesień na pełnej petardzie, więc przydałaby się jakaś rozrywka bez konieczności wychodzenia spod ciepłego kocyka. Kalendarzowo nie jesteśmy jakoś super daleko od Halloween, czyli powinno być trochę straszno. Do tego jestem w trakcie budowy domu (możecie o tym nie wiedzieć, wszak powtarzam to tylko 15 razy dziennie), co generuje wiele komplikacji, a te sprawiają, że czasami mam ochotę kogoś zamordować. Metaforycznie of course, ale jak sobie zsumowałem te trzy elementy (rozrywka + dreszczyk + mord), wyszło mi, że dzisiejszy kącik audiobookowy powinien być poświęcony kryminałom. Idealnie się składa, bo w październiku wysłuchałem kilku naprawdę niezłych. Łapcie rekomendację i wybierzcie coś dla siebie.
***
, Adrian McKinty
To może zacznę od wyjaśnienia, jak to w ogóle wyszło, że wziąłem ten tytuł na warsztat. Otóż, grzebiąc w bibliotece Storytel natrafiłem na audiobooka, który na okładce miał polecajkę od Remka Mroza -> “Nie sądziłem, że kiedyś to powiem, ale ta książka wciąga tak, że zapomniałem o pisaniu”. Bardzo udana autoironia, aczkolwiek jako człowiek małej wiary od razu pomyślałem: “Taaa, na pewno. Witki by ci wyschły, jakbyś nie wyrobił swoich 100 tysięcy słów dziennie. Za hajs od wydawnictwa baluj”. Mimo tej nieufności postanowiłem sprawdzić i o dziwo okazało się, że Remek nie kłamał #szok. Ta powieść nie tylko ma kozacki pomysł na fabułę, ale od początku łapie człowieka za mordkę, przez co nie sposób się od niej oderwać.
Plot jest taki, że babeczka o imieniu Rachel, która właśnie jedzie do szpitala, bo prawdopodobnie przechodzi remisję nowotworu, otrzymuje telefon z zastrzeżonego numeru o następującej treści:
– Musisz zapamiętać dwie rzeczy. Punkt numer jeden: nie jesteś pierwsza i na pewno nie będziesz ostatnia. Punkt numer dwa: tu nie chodzi o pieniądze. Chodzi o Łańcuch. Za pięć minut, Rachel, dostaniesz najważniejszy telefon w życiu. Zjedź na pobocze. Skoncentruj się. Otrzymasz szczegółowe instrukcje. Dopilnuj, żeby mieć naładowany aparat i coś do pisania pod ręką. Nie zamierzam udawać, że to będzie dla ciebie łatwe. Najbliższe dni okażą się wyjątkowo trudne, ale Łańcuch pozwoli ci przez to przejść. Żadnej policji.
Po chwili telefon znowu dzwoni:
– Bardzo mi przykro, Rachel, ale mam dla ciebie straszną wiadomość. Porwałam twoją córkę.
Sami widzicie, że zaczyna się z wysokiego C, a dalej jest jeszcze ciekawiej. Okazuje się, że porywaczką jest matka, której syn również został uprowadzony. Jeśli Rachel nie spełni jej żądań, oboje dzieci zginie. I to właśnie jest tytułowy łańcuch. Aby się z niego oswobodzić, ofiary muszą stać się oprawcami i znaleźć kogoś na swoje miejsce. Bardzo solidny tytuł, który zaskakuje, a jak ktoś jest rodzicem, zapewne będzie miał refleksję, czy gdyby mnie coś takiego spotkało, dałbym radę? Co do zakończenia, to wiadomo, jeden rabin powie, że kozackie, drugi, że żarło, żarło i się yhm yhm. Dla mnie całościowo, jak najbardziej spoko. Do tego extra punkty za interpretację Bartłomieja Topy. Zresztą odsłuchajcie poniższej zajawki i sami zdecydujcie.
***
, Cara Hunter
Podczas sąsiedzkiej imprezy w domu państwa Manson, znika ośmioletnia córka gospodarzy. Na miejscu pojawia się policja, ale po przesłuchaniu uczestników baletu, okazuje się, że żodyn niczego nie widział i nie słyszał. Przypadek? Taaa jasne. Mocno podejrzana sprawa, wszak to zatłoczone przedmieścia Oxfordu, tymczasem dziewczynka przepada jak pieniądze z OFE.
Do akcji wkracza detektyw Adam Fawley, który bardzo szybko odkrywa, że Daisy tak naprawdę nigdy nie było na przyjęciu. Nołp, musiała zaginąć wcześniej. Pytanie tylko, czy aby na pewno to “zwykłe zaginiecie”, czy raczej porwanie, a może morderstwo? I pytanie numer dwa — czy rodzice są w to zamieszani? Tego wam nie zdradzę, ale zapewniam, że warto sprawdzić osobiście. Mamy tu do czynienia z naprawę wysokiej jakości śledztwem, takim wiecie uczciwym, a nie że detektyw jest geniuszem i coś mu się objawiło, jak kupował hot doga w Żabce. Do tego narracja prowadzona z perspektywy kilku osób, flashbacki z przeszłości, triki detektywistyczne stosowane podczas prawdziwych przesłuchań oraz wstawki z Twittera, gdzie internauci wydali już wyrok na rodzicach, a swoje groźby przenoszą do reala. Truskaweczką na torcie jest zakończenie, którego nie spodziewałby się nawet nasz super detektyw z trapezem na głowie. Książka tym ciekawsza, że zaczyna się podobnie jak słynna sprawa małej Madzi z Sosonowca, która w 2012 roku żyła cała Polska. Czyta Marciń Perchuć i czyta przyjemnie. Daję okejkę.
***
, Marta Guzowska
Marta Guzowska to autorka, która gra w tej samej lidze, co Katarzyna Bonda, a to oznacza mniej więcej tyle, że po jej kolejne książki można sięgać w ciemno. I tak właśnie uczyniłem z jej najnowszym dziełem, czyli “Rokiem szczura”. Wrzuciłem na słuchawki bez sprawdzania żadnych rekomendacji. Ryzyko się opłaciło, aczkolwiek mam z nią (książką) pewien problem. Konkretnie chodzi o to, że Guzowska snuje w niej iście hollywoodzką intrygę… która rozgrywa się w Polsce. W takich sytuacjach z automatu zapala mi się lampka pt. “Heloł, przecież wiadomo, że u nas by to nie przeszło”. Za to gdyby autorem był Dan Brown, zapewne pisałbym teraz “Dajesz Dan”. Taka to (nie)sprawiedliwość.
Plot — szóstka przyjaciół z wydziału antropologicznego wyjeżdża na praktyki, podczas których prowadzą wykopaliska. Praktyki studenckie mają to do siebie, że więcej się na nich pije i chęd romansuje, niż faktycznie pracuje, więc nasi bohaterowi przez większość czasu bawią się jakby byli na Woodstocku. Sielanka kończy się, gdy pewnego dnia w jednym w wykopów znajdują ciało młodej dziewczyny, która miała z nimi na pieńku. Policji uznaje to za tragiczny wypadek i zamyka sprawę, ale studenciaki podejrzewają , że było to morderstwo, za którym stoi jedno z nich. Każdy podejrzewa każdego i w końcu ta nieufność sprawia, że ich drogi się rozchodzą. Ponownie spotykają się dopiero po 20 latach, kiedy w podejrzanych okolicznościach ginie żona jednego z “ex-ziomeczków”. Snują teorię, że oba mordy muszą być powiązane i rozpoczynają śledztwo na własna rękę, co z góry zwiastuje, że jakieś srogie guano wpadnie w wentylator.
Czego tu nie ma? Kłamstwa, spiski, antyszczepionkowcy, epokowe odkrycia antropologiczne i plan zagłady ludzkości, którego nawet Thanos (ten z Avengersów) by się nie powstydził. Pomysł ciekawy, wykonanie różne — niektóre rzeczy podobały mi się bardzo, inne wcale, ale koniec końców musiałem poznać zakończenie, albo umarłbym na suchoty, także zaliczam audiobooka na plus.
***
, zbiór opowiadań
Jest to druga odsłona projektu, o którym pisałem już w zeszłym roku i byłem zachwycony #TrueStory. Znani polscy autorzy, min. Wojciech Chmielarz, Max Czornyj i Katarzyna Puzyńska, wzięli na warsztat głośne sprawy kryminalne, które w przeszłości wstrząsnęły Polską. Dysponując pełnym wglądem w akta oraz wspomagani przez researcherów i profilerów, mieli za zadanie opisać w swoim stylu okoliczności, w jakich doszło do poszczególnych zbrodni. Wyszło nawet lepiej niż w części pierwszej. Wszystkie historie są mocne niczym uderzenie obuchem w łeb, ale najbardziej polecam odcinek nr 3, w którym Max Czornyj ujawnia kulisy szokującej sprawy wampira ze Stefanowic. Psychola mającego na koncie morderstwa, gwałty i podpalenia.
Początkowo policja podejrzewała o te “występki” niewinnego człowieka i nawet trzymała go 19 miesięcy w areszcie. Dopiero po 3 latach od pierwszego morderstwa, udało się trafić na właściwy trop. Winnym okazał się Mariusz Sowiński, żołnierz poborowy służący w Nadwiślańskich Jednostka MSWiA w Sanoku. Jego proces rozpoczął się w 1997 roku i od samego początku wywoływał skrajne emocje. Wróć, to za mało powiedziane. Powiedzmy, że podczas pierwszej rozprawy ojciec jednej z ofiar wparował na salę sadową z siekierą i zacumował ją w plecach Sowińskiego. Wyobraźcie sobie tę scenę z perspektywy sędziego. Hardcore. Ostatecznie Sowiński przeżył i po wyjściu ze szpitala rozprawa została wznowiona. Oskarżono go o poczwórne morderstwo i gwałty, a po przesłuchaniu 20 biegłych z zakresu psychologii i seksuologii, skazano na dożywocie. Sowiński prawdopodobnie nadal nie przyjmuje tego do wiadomości, bo od lat wysyła ze swojej celi listy do kolejnych prezydentów z prośbą o ułaskawienie. Więcej w audiobooku. Czytał Adam Ferency.
Na dzisiaj tyle. Liczę, że coś z powyższej listy do was przemówiło i już wrzucanie tytuł na słuchawki. Wszak byłoby słabo, gdyby zarwana nocka nad tym wpisem, poszła na marne. Jako dodatkowy motywator łapcie kod na 30-dniowy darmowy dostęp do Storytel. Do następnego. Pig.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS