Bazowy scenariusz w 2024 r. to stabilizacja stóp proc. w Polsce ze wskazaniem na ewentualnie niewielki ruch w dół, cięcie stóp powinno nastąpić najpóźniej w 2025 r. – powiedział PAP Biznes członek RPP Henryk Wnorowski. Obniżki stóp przez Fed i EBC – według Wnorowskiego – będą istotnym czynnikiem dla ich poziomu w kraju.
“Jesteśmy w pierwszej połowie ostatniego miesiąca pierwszego kwartału, mamy pełne trzy kwartały do końca roku, a w dynamicznie zmieniającym się otoczeniu jest to względnie długi okres. Dlatego potrafię sobie wyobrazić w perspektywie końca roku zaistnienie przesłanek, które uzasadniałyby obniżenie stóp lub przynajmniej bardzo poważną dyskusję o takim ruchu. Na ten moment nie widzę na horyzoncie powodów, które mogłyby skłaniać do podwyżek stóp. Bazowy scenariusz to stabilizacja ze wskazaniem na ewentualnie niewielki ruch w dół” – powiedział Wnorowski.
“Jeśli chodzi o 2025 r., to w zależności od rozwoju sytuacji, będzie to rok albo kontynuacji obniżek stóp albo, jeśli nie będzie cięć w bieżącym roku, początek cyklu luzowania – innego scenariusza sobie nie wyobrażam” – dodał.
RPP nie odpuszcza walki z inflacją i nasza determinacja nawet wzrosła – powiedział w rozmowie z Bankier.pl członek RPP Henryk Wnorowski. Podkreślił też, że nie ma i nie było takiego pomysłu, aby porzucić 2,5-procentowy cel inflacyjny.
Wnorowski jest przekonany, że obecny poziom stóp (referencyjna wynosi 5,75 proc.) jest właściwy z punktu widzenia realizacji celu inflacyjnego.
Zaznaczył, że obecnie nie mówi się już o potrzebie obniżenia, czy ograniczania inflacji, tylko o potrzebie utrwalenia inflacji w celu.
“Słowem kluczem jest przymiotnik trwałości, rzecz jasna są pewne zagrożenia dla tej trwałości, ale to nie upoważnia do zbyt łatwej akceptacji poglądu, że inflacja ma dalej rosnąć” – dodał.
Stopy procentowe Fed i EBC są dla Wnorowskiego bardzo istotnym uwarunkowaniem zewnętrznym dla stóp w Polsce.
“Jeśli zrealizują się deklaracje przedstawicieli tych banków centralnych, którzy sygnalizują rozpoczęcie cyklu obniżek stóp w okolicy połowy roku, to dla mnie będzie to jeden z istotnych czynników przemawiających za dyskusją i ewentualnymi decyzjami o cięciu stóp w kraju, w kontekście swoistego dysparytetu stóp i kursu złotego” – powiedział.
Rynki wyceniają z ponad 50-proc. prawdopodobieństwem pierwsze obniżki stóp w USA i strefie euro na czerwiec.
Na ostatniej konferencji prasowej prezes NBP Adam Glapiński poinformował, że spodziewane na bieżący rok obniżki stóp przez Fed i EBC wzmocnią PLN, ale nie będą przesłanką za cięciem stóp w Polsce.
Wnorowski wskazuje, że sytuacja na polskim rynku pracy jest bardzo dobra, ale nie powinno to być traktowane jako uzasadnienie do podwyżek stóp.
“Oczywiście bardzo się cieszę z tego powodu, ale należy mieć świadomość, iż jest to także w pewnym stopniu efekt sytuacji demograficznej, co pozostaje w bez związku i poza możliwościami oddziaływania polityki pieniężnej” – dodał.
Według wstępnych danych resortu pracy – stopa bezrobocia w lutym utrzymała się na poziomie 5,4 proc.
Projekcja inflacyjna jest konserwatywna
Ostatnia projekcja inflacji została, w ocenie Wnorowskiego, utrzymana w “dość konserwatywnym” podejściu. Ekonomista liczy, że CPI będzie szybciej zmierzać do celu niż pokazała ścieżka centralna projekcji.
“Jednym z powodów za taką tezą jest moje przekonanie, że konkurencja w gospodarce znowu zaczęła dobrze działać, tak jak to było wcześniej. Po wybuchu wojny w Ukrainie i przyspieszeniu inflacji, detaliści dobrze wykorzystali dla siebie tę sytuację i zbudowali wyższe marże – o inflacji marż wspominała przecież nawet prezes EBC Christine Lagarde. Po wygaśnięciu pierwotnych impulsów szoków podażowych, w tej chwili wskaźnik CPI znajduje się pod wpływem wzmożonej konkurencji wśród detalistów, więc pod tym względem sytuacja jest dobra” – wskazuje Wnorowski.
“Rada odnotowała na ostatnich dwóch posiedzeniach fakt pojawiającej się wojny cenowej pomiędzy sieciami dyskontów i jej wpływu na osłabianie zapędów do podwyżek cen także w innych sklepach. Natomiast jeśli chodzi o inflację bazową, to w obszarze tych dóbr i usług konkurencja niestety działa słabiej, więc większe znaczenie dla wzrostu cen ma efekt wzrostu dochodów gospodarstw domowych. Specyfika wygaszania inflacji bazowej jest nieco inna, kroczy ona za inflacją CPI z pewnym opóźnieniem, a ze względu na wysokie dochody to opóźnienie być może jest w tej chwili trochę większe niż zwykle” – dodał.
W zależności od wariantu marcowej projekcji inflacja CPI wyniesie w drugiej połowie 2026 r. 2,8-2,4 proc., a bazowa 4,0-3,5 proc.
Według Wnorowskiego, po przywróceniu 5-proc. stawki VAT na żywność od II kw. trudno będzie oczekiwać, żeby detaliści mieli zrekompensować to sobie w pełni, więc będą schodzić z marż.
“W tym sektorze widać już dużą troskę o wolumeny. Nie sprawdziły się negatywne, z mojego punktu widzenia, prognozy z końca ub. roku, że będziemy mieli do czynienia z eksplozją popytu – w grudniu i styczniu nic takiego nie miało miejsca. Mamy wojnę cenową dużych sieci, bo detaliści zaczęli tracić wolumeny, więc będą schodzili z marż, aby ratować lub powiększać wolumeny. Przywrócenie VAT oczywiście będzie jakimś impulsem inflacyjnym, ale na pewno nie w skali jeden do jednego. Detaliści się przyzwyczaili do swoich wolumenów i chcą te wolumeny przynajmniej obronić” – dodał.
Rozmawiając z inwestorami zagranicznymi Wnorowski odnosi wrażenie, że dobrze postrzegają oni perspektywy polskiej gospodarki, a główny punkt ich zainteresowania to możliwość obniżki stóp w tym roku.
“W kontekście najnowszej projekcji inflacji zgadzają się ze mną, że ścieżka CPI jest ujęta raczej konserwatywnie. Widać też, że interesują się perspektywą obniżek stóp, nie zauważyłem żeby realnie brali pod uwagę ewentualność podwyżek. Główny punkt ich zainteresowania to możliwość obniżki stóp w tym roku. Padają też pytania o sytuację wokół ewentualnego odsunięcia prezesa NBP ze stanowiska i bardziej widzę tam niepokój, niż tylko samą ciekawość” – dodał.
Rada cieszy się z siły złotego
Wnorowski poinformował, że RPP ma świadomość, że kurs polskiego złotego pomaga w walce z inflacją i cieszy się z jego siły. Wskazuje jednak, że powoli zaczyna to “boleć” eksporterów.
“Przyjmujemy obecny poziom kursu jako bardzo dobre świadectwo o polskiej gospodarce i jej zdrowych fundamentach. Mamy przy tym świadomość, że jest coraz większa grupa eksporterów, którzy wyrażają swoje niezadowolenie, co jest zarówno z mikroekonomicznego, jak i makroekonomicznego punktu widzenia negatywne. Nieco słabszy eksport oznacza iż większego paliwa do polskiego wzrostu muszą dostarczać inne czynniki” – powiedział członek RPP.
“Tak już jest, że główne silniki wzrostu polskiej gospodarki, można powiedzieć, działają naprzemiennie. Jakiś czas temu gospodarkę napędzał popyt krajowy, który „przysiadł” na przełomie roku, ale „pałeczkę przejęły” wówczas nieoczekiwanie inwestycje. Z naszego punktu widzenia to dobrze, że nie wszystkie motory napędowe gospodarki działają jednocześnie, gdyż zmniejsza to ryzyko większych i głębszych załamań koniunktury. Wracając do kursu, oczywiście jest jakiś przedział bólu dla eksporterów związany z aprecjacją i wydaje się, że zaczynamy wchodzić w ten przedział” – dodał.
Zaznaczył, że eksporterzy mają wieloletnie kontrakty i nie mogą z nich zrezygnować natychmiast, nie da się też całej produkcji lokować na rynku krajowym.
“Więc to, że kogoś boli nie znaczy, że on przestanie w tym momencie eksportować” – skonkludował.
Rafał Tuszyński
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS