Sąd Okręgowy w Częstochowie uchylił wyrok Sądu Rejonowego w Częstochowie w sprawie wolontariusza Fundacji Życie i Rodzina. Mężczyzna był obwiniony o przeszkadzanie w niezakazanym zgromadzeniu podczas parady LGBT w czerwcu 2019 r. w Częstochowie i o stawianie banerów bez zgody zarządzającego miejscem. Na temat sprawy mówi rzecznik Sądu Okręgowego w Częstochowie sędzia Dominik Bogacz:
– Przed Sądem Rejonowym i przed Sądem Okręgowym w Częstochowie toczyła się sprawa przeciwko obwinionemu Łukaszowi D. Wyrokiem 9 lipca 2020 r. Sąd Rejonowy w Częstochowie uznał obwinionego za winnego obu tych wykroczeń i wymierzył mu karę grzywny w kwocie 800 zł i obciążył go kosztami i opłatami w sprawie – stwierdził sędzia Dominik Bogacz. – Od tych wyroków apelację wniósł obrońca obwinionego zarzucając ogólnie naruszenie przepisów prawa materialnego oraz naruszenie przepisów postępowania, które miały wpływ na treść rozstrzygnięcia, a także błąd w ustaleniach faktycznych, przyjętych za podstawę orzeczenia. Po rozpoznaniu tej apelacji obrońcy obwinionego Sąd Okręgowy w Częstochowie, wyrokiem z dnia 13 stycznia 2021 r. zmienił zaskarżony wyrok w ten sposób, że uniewinnił obwinionego od popełnienia zarzucanych mu czynów – powiedział rzecznik.
Kontrmanifestacja w trakcie Marszu Równości w Częstochowie w czerwcu 2019, fot. Waldemar Deska
Zdaniem mecenasa Pawła Szafrańca z Ordo Iuris, który prowadził sprawę wolontariusza Fundacji Życie i Rodzina, sąd niższej instancji w swoim wyroku był wyjątkowo stronniczy ideologiczne.
– Sąd Okręgowy zmienił zaskarżony wyrok poprzez uniewinnienie mojego klienta od postawionego mu zarzutu. Stwierdził, że działał on w pełni w ramach wolności słowa. Tam chodziło o to, że miał wejść na mur i kilkakrotnie krzyknąć: “Zakaz pedałowania”. To miało być to utrudnianie Marszu Równości – stwierdził prawnik Ordo Iuris. – I tak, jak wskazuję: Sąd Okręgowy stwierdził, że takie zachowanie obejmuje regulacja art. 54 Konstytucji, zaś przepis dotyczący stawienia tych banerów również musi być interpretowany w świetle wolności słowa. Jednocześnie Sąd Okręgowy wskazał wprost, że sąd pierwszej instancji nie powinien wdawać się tutaj w dysputy ideologiczne. Powinien tylko ograniczyć się tylko do stosowania prawa w tym wypadku – powiedział mecenas. – Pani sędzia najpierw odwołała się do Noama Comskiego – to jest guru skrajnej lewicy, który m.in. kwestionował ludobójstwo jakiego Czerwoni Khmerzy dokonali w Kambodży. Oczywiście ten cytat pasował do tego stanu faktycznego, ale istnieje tysiąc innych autorytetów w dziedzinie praw człowieka, które można było przytoczyć, a sędzia akurat wyszła od Noama Comskiego – powiedział mecenas. – Dalej mieliśmy już repertuar typowy dla środowisk LGBT, czyli najpierw “mowa nienawiści”. Problem w tym, że cały koncept mowy nienawiści jest odrzucany, tak naprawdę, przez polski parlament i to konsekwentnie od 1989 r., właśnie ze względu na to, że bardzo stanowi on narzędzie środowisk tęczowych do ograniczania wolności słowa, do ograniczania wolności światopoglądowej. Dalej – kontynuował prawnik – mieliśmy odwołanie do słów więźnia Turskiego z obozu w Auschwitz. Tutaj mieliśmy już tak naprawdę argumentum ad hitlerum, ponieważ sąd pośrednio wskazał, że takie zachowanie obwinionego może prowadzić wprost do hekatomby porównywalnej z holokaustem – zaznaczył mec. Paweł Szafraniec.
Sąd w argumentowaniu wyroku miał również odwoływać się do nauki Kościoła (!). Mec. Paweł Szafraniec stwierdził także, że w postępowaniu sądu znalazło się wiele poważnych błędów proceduralnych, które potwierdził później sąd apelacyjny.
– Później mieliśmy odwołanie do Katechizmu Kościoła Katolickiego, tylko mieliśmy tutaj do czynienia tak naprawdę z manipulacją – mieliśmy odwołanie tylko do części dotyczącej kwestii praktyk homoseksualnych, że takim osobom należy się oczywiście szacunek, należy się współczucie itd. i oczywiście do przykazania miłości. Natomiast sędzia oczywiście nie wskazała jaki jest stosunek Pisma Świętego i opartej na nim Tradycji odnośnie stosunków homoseksualnych jak i dalej jaki jest stosunek do tego typu praktyk w Katechizmie Kościoła Katolickiego – powiedział mec. Paweł Szafraniec. – Co do uchybień formalnych wiedzieliśmy tylko, że oskarżony miał dopuścić się zakłócenia Marszu Równości, natomiast – wbrew przepisom – wniosek o ukaranie nie określał na czym to zakłócenie miało polegać. Mimo, że zwracaliśmy na to uwagę sądowi i sąd tak naprawdę wskazał, że powinniśmy się tego domyślić o co chodziło policji z akt postępowania, a o co tak naprawdę chodzi, będziemy dopiero wiedzieli z wyroku, który zostanie ułożony. W sposób ewidentny zostało ograniczone prawo do obrony – powiedział Paweł Szafraniec. – Sąd oddalił nam wniosek o przesłuchanie świadków – kontynuował obrońca oskarżonego – mimo że w dwóch równolegle toczących się postępowaniach dotyczących innych osób z grupy właśnie mojego klienta, tacy świadkowie zostali dopuszczeni. Sąd też całkowicie przeinaczył film, który przedłożyliśmy, całkowicie odmiennie przedstawiając to, co było na tym filmie pokazane – powiedział mecenas. – Sąd Okręgowy powiedział wprost: sąd w całości podziela argumentację prawną przytoczoną w apelacji i – tak, jak wskazałem – sąd pierwszej instancji nie powinien tutaj wchodzić na płaszczyznę światopoglądową – stwierdził prawnik.
Kaja Godek z Fundacji Życie i Rodzina, uczestnicząca we wspomnianej kontrmanifestacji i także pozwana do sądu przez policję stwierdziła, że częstochowscy funkcjonariusze wyjątkowo angażują się ideologicznie w tę sprawę.
– Policja w Częstochowie wykazała się niesłychanym zaangażowaniem ideologicznym, dlatego że, stwierdziła, że nie podobają się jej treści, które były na banerach Fundacji Życie i Rodzina, a te treści to była tak naprawdę prawda o środowiskach LGBT. Policja stwierdziła, że określone fakty przez nas prezentowane na kontrmanifestacji policji się nie podobają, w związku z czym podała trzy osoby do sądu. W jednej z tych spraw – drugiego członka zarządu fundacji – uniewinniono osobę w pierwszej instancji, natomiast policja jest na tyle zawzięta ideologicznie, że postanowiła apelować tę spraw, ta sprawa będzie jeszcze w sądzie apelacyjnym. Nagle widzimy, że służba państwowa, która powinna wykazywać się bezstronnością i jedynie pilnować przestrzegania przepisów, wykazywać pewną neutralność światopoglądową w swoich działaniach, stanęła po stronie środowisk LGBT, środowisk, które tego dnia również ocierały się o łamanie prawa – stwierdziła Kaja Godek. – My zgłaszaliśmy np. obrazę uczuć religijnych, prosiliśmy o spisywanie konkretnych osób z tej parady równości. Policja na to kompletnie nie reagowała. Ujawnialiśmy te nieprawidłowości w działaniu policji, wrzucaliśmy też na media społecznościowe filmiki pokazujące jak częstochowska policja oblała np. dwójkę dzieci gazem pieprzowym. To było naprawdę niespotykane, to się praktycznie nie zdarza. Tymczasem te dzieci stały na trasie parady równości i po prostu dostały gazem po oczach – powiedziała Kaja Godek. – Ja myślę, że te procesy, do których doszło w Częstochowie wobec członków naszej fundacji, to była po prostu zemsta funkcjonariuszy za to, że pokazywaliśmy prawdę o nieprawidłowościach w działaniu policji – stwierdziła działaczka.
Należy nadmienić, że parada LGBT, w trakcie której doszło do omawianych zdarzeń, a której celem było dotarcie na błonia jasnogórskie, odbywała się w tym samym czasie, co doroczna pielgrzymka Podwórkowych Kółek Różańcowych Dzieci Radia Maryja na Jasną Górę.
KG
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS