A A+ A++

Polscy producenci żywności mogą odetchnąć. Do zamrażarki trafiła czeska „ustawa żywieniowa”, która mogła im mocno popsuć szyki.

W ubiegłym tygodniu w czeskim parlamencie planowane było trzecie czytanie rządowej nowelizacji ustawy o żywności i wyrobach tytoniowych. Jedna z poprawek zakładała, że w przyszłym roku czeskie sklepy będą musiały posiadać w sprzedaży co najmniej 55 proc. żywności rodzimej produkcji. Co roku oferta miała się zwiększać, aby w 2027 r. osiągnąć poziom 85 proc.

Pod propozycją podpisało się 23 posłów. Zarówno z koalicji rządowej (ANO, ČSSD), jak również z partii opozycyjnych (SPD, KDU-ČSL). Swój podpis złożył m.in. były minister rolnictwa i szef partii KDU-ČSL Marian Jurečka. Do głosowania nad wprowadzeniem nowych przepisów jednak nie doszło. Ustawa wróciła do komisji parlamentarnych.

Nie chcemy jeść drogich śmieci

Zamiar zmian w ustawie spotkał się z szeroką krytyką z różnych stron. U wielu Czechów pamiętających lata realnego socjalizmu pojawił się strach, że powrócą puste półki, podaż towarów zostanie ograniczona przy jednoczesnym spadku ich jakości. Portal informacyjny iDnes.cz zacytował szefa klubu poselskiego konserwatywnej partii TOP 09 Miroslava Kalouska.

– To nie może się zdarzyć! Nikt w tym kraju nie zasługuje na jedzenie drogich śmieci w imię większych zysków agrobaronów. Brońmy się! Nie zabraniajmy swobodnego wyboru jakości i ceny – dosadnie stwierdził Kalousek.

Opinię wyraziła również wiceszefowa TOP 09 Markéta Pekarová Adamová: – Na pierwszy rzut oka wniosek może stanowić wsparcie dla czeskich rolników i konsumentów. W rzeczywistości doprowadziłby to do tego, że Czesi mieliby mniejszy wybór i jeszcze głębiej musieliby sięgać do swoich portfeli – powiedziała.

Nawet premier Andrej Babiš był przeciwny przyjęciu nowych rozwiązań uważając, że propozycja szkodzi jemu samemu i jego byłej firmie Agrofert.

Nowelizacja niezgodna z prawem UE

Negatywną opinię o zmianach w ustawie wyraziła Izba Gospodarcza Republiki Czeskiej. To licząca ponad 16 tys. członków największa czeska organizacja reprezentująca interesy przedsiębiorców. Według Izby wprowadzenie nowych przepisów byłoby niedopuszczalną ingerencją w działalność gospodarczą, zniekształcającą krajowy rynek handlu. W szczególności zaś mogłaby doprowadzić do zaniku drobnych detalistów oraz obniżenia jakości artykułów spożywczych na rynku. Ponadto, nowelizacja ustawy, ograniczająca import żywności, jest sprzeczna z prawem Unii Europejskiej.

– Artykuł 34. Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej wyraźnie stwierdza, że ??ograniczenia ilościowe w imporcie oraz wszelkie działania o skutku równoważnym są zakazane między państwami członkowskimi. Przedłożona propozycja wyraźnie narusza zasady jednolitego rynku Unii Europejskiej – podkreślił Vladimír Dlouhý, prezydent Izby Gospodarczej.

Rumunia też próbowała

Ostrzeżeniem dla pomysłodawców podobnych rozwiązań powinien być przypadek Rumunii, która kilka lat temu nakazała dużym detalistom zakup co najmniej 51 proc. żywności od krajowych producentów. Ostatecznie władze rumuńskie postanowiły w tym roku uchylić przepis, obawiając się sporów przed Trybunałem Sprawiedliwości UE. Obecnie Komisja Europejska prowadzi postępowanie z Bułgarią dotyczące podobnego pomysłu.

Biurokracja w natarciu

Poważnym problemem byłyby również kontrole i obciążenia administracyjne spadające na handlowców i producentów. To na nich spoczywałby obowiązek udowodnienia czeskiego pochodzenia towarów i surowców.

– W ten sposób państwo poprzez swoje regulacje zrzuciłoby na barki przedsiębiorców dziesiątki kolejnych formularzy i ryzykowałoby, że zmusi wielu sprzedawców do zamknięcia ich biznesów – podsumował szef samorządu gospodarczego Vladimír Dlouhý.

Przy okazji debaty o zmianach w ustawie żywieniowej głos zabrała czeska Konfederacja Handlu i Turystyki, wysuwając postulat wsparcia drobnych rolników poprzez usunięcie z ustawodawstwa nonsensownych i biurokratycznych wymogów oraz przekierowanie na nich dotacji z krajowych i europejskich programów rolniczych. Takie kroki powinny zyskać poparcie każdego, kto naprawdę dba o jakość i urozmaiconą ofertę czeskiej żywności.

Jednocześnie Konfederacja zasugerowała, że autorem przedstawionej przez posłów propozycji jest prezes czeskiej Izby Rolniczej działający w interesie wielkich koncernów agrarnych i spożywczych.

– To logiczne, że ograniczenie podaży na półkach doprowadzi do wyższych cen żywności. Czescy producenci będą mogli bezkarnie podnosić ceny i rezygnować z jakości. Jednocześnie podaż w sklepach znacznie się zmniejszy, ponieważ wiele produktów spożywczych nie jest wytwarzanych w kraju. Czeski klient zapłaci ciężkie pieniądze lobby rolniczemu, które nie radzi sobie z zagraniczną konkurencją i zamiast modernizować, chce otoczyć Czechy wysokim murem – ostrzega Tomáš Prouza, prezes Konferedacji Handlu i Turystyki.

Potrafimy uzasadnić nasze racje

Co na to druga strona? Izba Rolnicza Republiki Czeskiej głosem Jarmili Dubravskiej, dyrektor wykonawczej ds. Wspólnej Polityki Rolnej odpowiada, że istnieje co najmniej kilka mocnych argumentów za tym, aby przyjąć ustawę w zaproponowanym kształcie. Po pierwsze bezpieczeństwo żywnościowe Czech. Państwo musi być w możliwie największym stopniu samowystarczalne, a zatem musi zwiększyć produkcję rolną we własnych granicach, zapewniając w odpowiedniej ilości dobrą jakościowo i zdrową żywność. Ponadto, stale mówi się o śladzie węglowym i ochronie natury, i to jest drugie znaczenie poprawki, tj. skrócenie śladu węglowego i zmniejszenie zanieczyszczenia środowiska.

– Z jednej strony chodzi o równowagę produkcji roślinnej i zwierzęcej, dzięki której możemy zapewnić życie w glebie i absorpcję wody. Z drugiej, ważne jest zmniejszenie zanieczyszczenia, które powoduje ruch drogowy. Żywność przywożona jest dziś do Republiki Czeskiej przez setki tysięcy ciężarówek rocznie, a inni transportują żywność tranzytem do Słowacji, Węgier, Rumunii, Bułgarii i innych krajów, które w przeszłości były samowystarczalne, ale teraz są zależne od importu żywności, tak jak my – wyjaśnia ekspertka Izby.

Sprzedaż na miejscu

Kolejny powód to utrzymanie życia na wsi i umożliwienie rolnikom sprzedaży produktów na miejscu. Obecnie handel detaliczny nie ma obowiązku negocjowania z rodzimymi dostawcami. Jeśli jednak wzrośnie zainteresowanie regionalną żywnością wysokiej jakości, stworzy to nowe szanse nawet dla najmniejszych producentów w regionach. Rzecz w tym, aby produkty czeskich rolników mogły wejść na rynek. Krajowi rolnicy i producenci żywności będą zatrudniać ludzi, w kraju powstanie wartość dodana, a środki finansowe pozostaną w budżecie i będą służyć obywatelom, służbie zdrowia, ed … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułFCA Poland S.A. zapowiada wznowienie produkcji od 16 czerwca
Następny artykułJoanna Racewicz zdradziła, gdzie spędza długi weekend. Rozpoczęła detoks szambala