A A+ A++

W SORach spędziłem kilkaset godzin praktyk i kolejnych kilkaset jako wolontariusz. To doświadczenie utwierdziło mnie w przekonaniu, że przybliżenie zasad funkcjonowania SOR może oszczędzić negatywnych emocji zarówno pacjentom, jak i pracownikom medycznym.

Szpital to małe miasto, a SOR to najbardziej ruchliwa i krzykliwa dzielnica – centrum. Owiany złą sławą szpitalny oddział ratunkowy, lepiej znany pod skrótem SOR. Po przekroczeniu jego progu czas zdaje się płynąć według własnych reguł. Dzieje się tak dlatego, że odwiedzający SOR raczej nie zaplanowali, by dzisiejszy wieczór spędzić właśnie tu. Każda wizyta na SORze to indywidualna tragedia, szereg niefortunnych zdarzeń, które zmusiły nas lub naszych bliskich do szukania tu pomocy. Dla wielu pacjentów SORy są miejscem, które kojarzy się z niepewnością i frustracją, ale czy zastanawialiście się kiedyś, jak wygląda druga strona medalu? Dlaczego na pomoc trzeba tyle czekać? Czym właściwie jest ten “triage“? Dlaczego niektórzy pacjenci są przyjmowani poza kolejnością? W SORach spędziłem kilkaset godzin praktyk i kolejnych kilkaset jako wolontariusz. To doświadczenie utwierdziło mnie w przekonaniu, że przybliżenie zasad funkcjonowania SOR może oszczędzić negatywnych emocji zarówno pacjentom, jak i pracownikom medycznym.

Co to jest Szpitalny Oddział Ratunkowy i jak na niego trafić?

Pierwszym punktem zapalnym jest już sama kwestia dotarcia na SOR. Wyobraźmy sobie, że potrzebujesz pomocy medycznej, zapada decyzja trzeba jechać, no ale jak? Zasadniczo odpowiedzi na to pytanie mogą być dwie. Na SOR można dotrzeć samodzielnie: przyjechać tramwajem, autobusem, autem lub dojść na piechotę – bez różnicy. Chodzi o to, że pacjent sam organizuje transport. Medycy lubią określać w dokumentacji medycznej ten stan rzeczy jako przybycie „o własnych siłach”. Drugim rozwiązaniem jest dotarcie na SOR transportem zapewnionym przez Zespół Ratownictwa Medycznego (ZRM). W tym przypadku w dokumentacji najczęściej znajdzie się adnotacja „pacjent przywieziony przez ZRM”. Wskazuję ten element jako generator frustracji, gdyż pacjenci nierzadko wychodzą z założenia, że przyjazd karetką daje pierwszeństwo przyjęcia – nic bardziej mylnego. O kolejności przyjęć na SOR decyduje triaż

Czym jest triaż?

Kolejną istotną kwestią jest organizacja samego SORu, już jego nazwa wskazuje, że jego priorytetem jest ratowanie życia. Pamiętajmy – SORy obciążone są ogromną liczbą pacjentów, procedura triażu odgrywa kluczową rolę w zapewnieniu odpowiedniej pomocy każdemu pacjentowi. Dlatego zaraz po rejestracji odbywa się triaż, procedura niezależna od tego jak pacjent dotarł na SOR. Sam triaż polega na zbadaniu pacjenta, zebraniu wywiadu i przypisaniu mu kategorii pilności. Ważne żeby zapamiętać – pierwszy kontakt z osobą w fartuchu nie zawsze jest wizytą lekarską.

Kto wchodzi pierwszy?

Po przeprowadzonym triażu miejsce pacjenta w kolejce zależy od jego stanu właśnie, który wyrażony jest w przyznanej kategorii. Jeśli więc na SORze pojawił się pacjent z objawami zatrucia pokarmowego, któremu personel przyznał kategorię zieloną, to wcześniej od niego pomoc otrzyma  przywieziony karetką pacjent z objawami udaru (kategoria czerwona). Jeśli jednak karetką przyjedzie pacjent z zatruciem pokarmowym, a w drzwiach SORu pojawi się 70-latka z zawałem, to ona otrzyma pomoc jako pierwsza. O kolejności przyjęcia decyduje więc wyłącznie stan pacjenta i liczba osób z cięższymi dolegliwościami.

Personel ciężko pracuje

Nawet w najmniejszych szpitalach pracuje około kilkuset osób, a największe zatrudniają nawet parę tysięcy pracowników. Każdy z nich realizuje swoje zadania, mających na celu zapewnienie pacjentowi odpowiedniej opieki. Z perspektywy pacjenta nie widać wszystkiego, co się dzieje na oddziale.  Nie frustruj się na personel, który odpoczywa, albo akurat nie będzie najbardziej pomocny. W szpitalu nigdy nie wiesz, czy pielęgniarka, która właśnie wraca z kawy, nie pije jej, żeby przetrwać kolejne 8 godzin na zmianie, bo nasze zmiany trwają najkrócej 12 godzin, a może właśnie wraca z reanimacji i potrzebuje trzech minut, by ogarnąć się psychicznie, zmierzyć z faktem czyjejś śmierci. Zdarzały mi się dyżury na których przez 12 godzin nie miałem czasu zjeść i skorzystać z toalety, a byłem tylko wolontariuszem, który zawsze może wyjść, wyobraźcie sobie że jesteście pracownikiem na takim dyżurze. M y– personel medyczny, naprawdę rozumiemy, że Wy – Pacjenci cierpicie i naprawdę chcemy Wam pomóc. 

Co po triażu? 

Po przeprowadzeniu triażu, pacjent musi uzbroić się w cierpliwość ponieważ z perspektywy SORu zegar zaczyna tykać dopiero teraz. W zależności od przyznanej kategorii albo pacjent nie będzie oczekiwać na wizytę wcale, albo oczekiwanie na pierwszy kontakt z lekarzem może zająć nawet do 6 godzin. W ramach pierwszej wizyty lekarz po krótkim wywiadzie zleci w systemie komputerowym szereg badań. Najpewniej przyjdzie ktoś i pobierze  twoją krew do badań, pewnie twój przypadek będzie wymagać również jakiejś diagnostyki obrazowej, może przyjdzie porozmawiać z tobą inny specjalista, albo lekarz porozmawia z nim sam. To wszystko dzieje się w tle, pacjent najczęściej nie ma świadomości, że samo tylko pobranie krwi to kilka osób, które jest w ten proces zaangażowane. Lekarz – zleca badanie, pielęgniarz – wykonuje pobranie próbki, salowy – niesie próbkę do laboratorium (najczęściej w innym miejscu szpitala), diagnosta laboratoryjny – wykona badanie, i na końcu znowu lekarz – teraz będzie to badanie analizować, to naprawdę długi łańcuch. Po wszystkich trudach, nastaje wreszcie czas na wizytę podsumowującą u lekarza. Lekarz dostaje wszystkie wyniki, zbiera wywiad, stawia diagnozę i ma dwie możliwości.  Albo można nas ze szpitala wypisać, albo skierować na oddział, ale to już inna historia. Oba scenariusze mogą być koszmarem dla pacjenta.

Czarna owca medycyny – cham 

Pamiętaj jako pacjent, ale przede wszystkim jako człowiek, masz prawo być traktowany z godnością. Powyżej opisałem trudy pracy medyka, ale to nikomu nie daje prawa, żeby być chamskimi, a co najwyżej, żeby nie wykonywać swojej pracy zawsze z uśmiechem na ustach. Jeśli uważasz, że ktoś się wobec ciebie źle zachowuje, reaguj! 

Czy da się poprawić funkcjonowanie SORów?

Czy da się poprawić funkcjonowanie SORów? Tak, istnieją szpitale, które podejmują działania w celu zmniejszenia stresu i niedogodności dla pacjentów. Warto rozważyć lepsze zarządzanie czasem oczekiwania, poprawę komunikacji z pacjentami oraz stworzenie bardziej komfortowych warunków oczekiwania. To tylko kilka możliwych kierunków zmian, które mogłyby wpłynąć pozytywnie na doświadczenia pacjentów w SORach.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWymordowali całą wieś. 81. rocznica pacyfikacji Soch
Następny artykułProfesor Lidia Morawska gościła w Tarnowie