A A+ A++

Siedzimy sobie w domku i co robimy? Myślimy: Jaki ten rząd wredny, że każe nam pod rygorem mandatu w cenie 30.000zł siedzieć w domu. I jakże to, ani do pubu, ani do lasu, ani na ksiuty! Zgroza. Aleśmy wybrali dobrą zmianę. Palce lizać. Więc siedzę sobie i (jak wielu siedzących) robię rankingi. Trochę inne niż wykształciuchy co to wiedzą kiedy wykres jest wykładniczy i co z tego wynika. Ja sobie zrobiłem wykres z którego wynika jakie nas jednak szczęście kopnęło, że minister kazał nam siedzieć w domu, choć nie powiedział dlaczego. Owszem powiedział, iż mamy  całe 10.000 łóżek w szpitalach, mamy 1.000 respiratorów i dziesiątki tysięcy testów. Wszystko fajnie, dobrze i wspaniale bo w istocie po co mi 10 tysięcy łóżek i cały tysiąc respiratorów, jeśli mi akurat – gdyby była taka konieczność – potrzebne byłoby jedno łóżko z jednym respiratorem?
I tu dochodzimy do sedna sprawy. Pan Minister Szumowski wie, że gdyby zaraza przybrała rozmiary czterocyfrowe to cały ten wspaniały plan runie, a wówczas chorzy będą pozbawieni jakiejkolwiek szansy na przeżycie apokalipsa wcale nie musi nas dopaść na poziomie Italii czy porównywalnie ludnościowo Hiszpanii. Pan minister wie, że dantejskie sceny zaczną się wcześniej, dużo wcześniej. Tego pan minister od zdrowia nam, Polakom nie mówi licząc na to, iż każdy owej nędzy się domyśla, ale jak widać nie każdy. Warto w tym miejscu przypomnieć sobie, że od 80 lat nasz kraj jest łupiony przez najeźdźców i okradany przez rodzimych złodziei, że to co zniszczyli Niemcy, a później odbudowywał z mozołem cały naród przez kilka pokoleń – zostało za bezcen sprzedane lub po prostu zniszczone do fundamentów. Warto przypomnieć, iż w istocie jesteśmy krajem podbitym i owe 10.000 łóżek to jest w zasadzie wszystko na co nas stać w normalnych warunkach.
I tu postawię pytanie: czy obecnie, to co nad nami wisi, to normalne warunki?
Więc dlaczego rządzący nami, nie przedsiębiorą działań wykraczających poza „normalne warunki”?
Wyjaśnię co mam na myśli. Otóż w czasach historycznych „za Gomółki” i później, cały kraj budował „tysiąc szkół na 1.000 lecie” w istocie owe szkoły były budowane tak, aby w razie co służyły za szpitale. Budynki niewysokie, natomiast szerokie korytarze, szerokie drzwi, w podziemiach zaplecze techniczne. Wiele z tych szkół (szpitali na czas wojny) zlikwidowano, ale większość jest i w każdej chwili może służyć chorym. Dziesiątkom, a może i setkom tysięcy chorych. Czy pan minister o tym wie? Wątpię, a powinien, gdyż jeszcze jest czas, aby się ogarnąć i podjąć próbę z przystosowaniem sal lekcyjnych na sale szpitalne. Zdaję sobie sprawę, iż takie szpitale będą byle jakie, ale jeśli Szwedzi robią szpitale z hal sportowych, to widocznie jest taka potrzeba.
Druga sprawa – kadra.
Większość wykształconych (za darmochę) w Polsce lekarzy wybyła za chlebem i nie dziwię się zbytnio Ministrowi Szumowskiemu, że tego problemu nie stawia, choć problem jest. Nie twierdzę, iż jest sposób stuprocentowego zapewnienia obsługi lekarskiej, ale konieczność nas zmusza do działań nienormalnych, wszak warunki są jak wspominałem nienormalne.
Otóż, ponownie odwołam się do czasów historycznych, czasów mojego dzieciństwa, a później młodzieńczych. W czasach PRL-u, gdy władze nie miały problemu czy będzie wojna lecz kiedy, szykowano po cichutku, ale skutecznie zaplecze, czyli kadry. W szkole podstawowej (a zapewne i w wyższych szkołach), dzieci takie jak ja przechodziły kursy szkolenia na odznakę PCK. Uczono nas opatrywania ran, zakładania temblaków, a nawet robienia zastrzyków. Nie napinam się aby dzisiaj robić komuś zastrzyk, ale myślę sobie tak: mamy 50 tysięcy „teryto-rialsów”, z których pan minister od wojny jest niezmiernie dumny, gdyż jakoby chodzą zamkniętym w domach staruszkom po zakupy. A ja się pytam: dlaczego tych młodych wy-kształconych ludzi nie szkoli się do obsługi chorych, których za moment może nie będzie kto miał obsłużyć w szpitalach (np., tych przerobionych ze szkół). Jest jeszcze czas na szkolenia więc na co pan minister od wojny czeka? Aż wojna do niego przyjdzie. Wówczas będzie za późno. Jeśli za obrzydliwej komuny szkolono dzieci, to dlaczego nie można przeszkolić w podpinaniu respiratora, w robieniu kroplówki i szeregu innych czynnościach tej armii wy-kształconych kobiet i facetów? Że co, że jest obawa, że coś zrobią źle? Na wojnie nie ma źle. Jest pomoc chorym, umierającym, albo jej nie ma. Tu się zamyka cały problem.
Przepraszam, że się czepiam ministra od wojny, ale to jego czas. Czy przeszkolono jednostki obrony terytorialnej w prowadzeniu wszelkiej maści pojazdów. Czy każdy żołnierz potrafi jechać samochodem typu ambulans, tir, albo autobus?
Panowie Ministrowie, Panie Premierze bierzcie się do roboty. Larum grają!

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKPPSP Zgierz: Powierzenie obowiązków zastępy komendanta miejskiego PSP w Piotrkowie Trybunalskim
Następny artykułWAŻNE TELEFONY DLA DZIECI I MŁODZIEŻY