A A+ A++
Może i marzenia o sprawieniu niespodzianki były, ale dość szybko zostały rozwiane. Przemyślanie nie byli w stanie ambicją i chęciami przezwyciężyć przeciętności. A przeciętnością z takim zespołami jak Handball Stal Mielec się nie wygrywa. Za porażkę nie można mieć pretensji, ale już o za zbyt wiele złych decyzji tak na parkiecie, jak i ławce rezerwowych zdecydowanie tak.
fot. Grzegorz Gajdzik
Dwaj najlepsi, obok Gracjana Nowaka w bramce, zawodnicy ORLEN Upstream SRS w meczu ze spadkowiczem z PGNiG Superligi, czyli Stanisław Makowiejew (nr 71) i Janusz Wandzel (nr 43).


Przemyślanie byli słabszym zespołem. W każdym elemencie handballowego rzemiosła. Mieli zbyt wiele słabych punktów, zbyt mało armat, zbyt mało taktycznych tajemnic do rozwikłania dla mielczan, aby ci choć przez moment drżeli o finalne rozstrzygnięcie. W tym meczu trzeba było zdecydowanie wznieść się ponad przeciętność. Gospodarzom nie można odmówić chęci, woli walki, ambicji i kilku jeszcze przymiotów, które czasami biorą górę nad umiejętnościami i możliwościami. Gospodarze może i mieli „momenty” nietuzinkowości, ale to zbyt mało.

Od początku ustawili się w roli ekipy goniącej. Remisowali raz – 0:0 przy inauguracji spotkania. Nieco dziwnie wyglądała wyjściowa „siódemka”, która przez osiem minut miała potężne problemy z twardą, agresywną i kolektywną mielecką defensywą. Właśnie do 8. min po stronie zysków widniało zero. Inauguracyjne trafienie było dziełem Janusza Wandzla, który obok Gracjana Nowaka i Stanisława Makowiejewa byli najjaśniejszymi postaciami w bladym ORLEN Upstream SRS-ie. W 12. min było 3:7, a po kwadransie 4:9 i kompletnie nic nie wskazywało na zmianę obrazu gry. Ale stało się inaczej. Kilkoma znakomitymi interwencjami popisał się Gracjan Nowak, przemyślanie wyprowadzili kilka kontr i po cichutku doszli przed przerwą mielczan na ledwie jedno trafienie! Wynik był znacznie lepszy niż gra.

Scenariusz drugich 30 minut był niemal identyczny jak pierwszych. Trochę niezrozumiale, bo jeśli nie można od przemyślan jeszcze wymagać parkietowej harmonii i bez słów rozumiejącego się kolektywu, to już dokładności, pomyślunku i rozwagi w indywidualnych decyzjach zdecydowanie tak. Dlaczego trener Przemysław Korobczak przez 15 minut trzymał na parkiecie Pawła Sara, któremu nie szło i miał 0 procent skutecznych interwencji, nie wiadomo. Cieniem siebie z poprzedniego sezonu jest Dzianis Krytski, czyli zawodnik, który miał być jednym z liderów tego zespołu. Sporządzić można jeszcze kilka podobnych laurek.

Po drugiej stronie znakomicie spisywali się natomiast Dawid Dekarz i Tomasz Wiśniewski. To oni temperowali większość zapędów gospodarzy. To dzięki nim w 45. min przewaga mielczan urosła do rozmiarów, które nie były do odrobienie przez przemyślan. Było wówczas 21:28. Powrót do bramki G. Nowaka i jego kilka udanych interwencji pozwoliło partnerom wznieść się chwilami ponad przeciętność. W 49. min zrobiło się 26:29 po bramce Patryka Walczyka. Wówczas jednak należało do tego dodać coś ekstra. Coś, co przełamałoby zapoczątkowaną od pierwszego gwizdka sędziów, hegemonię spadkowicza z PGNiG Superligi. Niestety, miejscowi nie byli w stanie tego zrobić. Przegrali jak najbardziej zasłużenie.

ORLEN Upstream SRS Przemyśl – Handball Stal Mielec 31:35 (14:15)
ORLEN Upstream SRS: G. Nowak, Sar, Zajdel – Wandzel 7, Walczyk 3, Guzdek 3, K. Kroczek 0, Ćwięka 6, Świt 0, M. Kroczek 1, Krytski 0, Kubisztal 0, Makowiejew 6, Światłowski 3, Kulka 2.
Handball Stal: Dekarz, Wiśniewski – Wilk 1, Ł. Nowak 0, Ruhnke 5, Babicz 2, Kotliński 0, Graczyk 6, Wołyncew 6, Napierała 5, Kaźmierczak 0, Smoliński 0, Stefani 7, Włoskiewicz 1, Osmola 0, Krzysztofik 2.
Sędziowali: Jakub Czochra (Zwierzyniec) i Michał Szpinda (Zamość). Kary: ORLEN Upstream SRS – 14 min; Handball Stal – 10 min. Czerwona kartka: Babicz (27. – faul). Widzów: 600.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZwycięstwo pod Krakowem
Następny artykułKsiężna Kate nosi dwa różne rozmiary butów. Powód jest zdumiewający