Ministerialnie ustalany kanon utrzymuje się już tylko w krajach dawnego bloku sowieckiego: w Węgrzech, Białorusi, Rosji i w Polsce – mówi literaturoznawca Krzysztof M. Maj.
Rozmowa z dr Krzysztofem M. Majem, adiunktem w Katedrze Technologii Informacyjnych i Mediów Wydziału Humanistycznego Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, youtuberem i autorem książek “Allotopie. Topografia światów fikcjonalnych” oraz “Światotwórstwo w fantastyce. Od przedstawienia do zamieszkiwania”.
Robert Grześkowiak: Do czego potrzebujemy kanonu?
Krzysztof M. Maj: Bardzo lubię zdanie Hugha Kennera z tekstu „The Making of the Modernist Canon”: kanon nie jest listą, kanon jest narracją. To zdanie pozwala sobie uświadomić, że za sporządzeniem takiej listy zawsze stoi jakiś zamysł. Zwróćmy uwagę, że w większości wciąż opieramy się o modernistyczny kanon Harolda Booma – zachodni, biały i heteroseksualny. Nie uświadczymy tam dzieł literackich pochodzących z państw, które np. nie znajdowały się pod wpływem imperiów kolonialnych. Nie ma tam również mniejszości seksualnych czy etnicznych.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS