Pierwszy włoski serial z czarną obsadą. Opowieść o legendarnym czarnym roninie. Film o synu afrykańskiego władcy i niewolniku na amerykańskiej plantacji w jednej osobie. Historie, które dotąd były marginalizowane, wchodzą do głównego nurtu. I tylko rasiści mogą mieć z tym problem.
“Zero”
Taki tytuł mógłby nosić film o Zbigniewie Ziobrze. Ale jeszcze nie tym razem. Ba, w kontekście postaci szefa Solidarnej Polski “Zero”, o którym mowa, jawi się wręcz przewrotnie. Opowiada bowiem o kimś z zupełnie przeciwnego bieguna. O kimś, na kogo Ziobro niejednokrotnie szczuł wraz ze swym obozem politycznym.
Zero
/
Netflix
Otóż pierwsze skrzypce w nowym serialu Netfliksa gra Omar (Giuseppe Dave Seke), nieśmiały nastolatek z imigranckiej dzielnicy w Mediolanie obdarzony mocą niewidzialności. To oczywista metafora, zbliżająca Omara do innego “niewidocznego” bohatera ostatnich miesięcy, Assane’a Diopa z “Lupina”. A gdyby ktoś nadal nie chwytał aluzji, Omar już na wstępie pierwszego odcinka mówi wprost, że jest “niewidzialny jak nasze dzielnice”.
Subtelność z pewnością nie należy do mocnych stron serialu. Dialogi często są deklaratywne, zaś nasz heros robi także za narratora i od progu wykłada kawę na ławę: jest półsierotą i dostawcą pizzy, mieszka z ojcem i siostrą w budynku przeznaczonym do przebudowy, w wolnych chwilach rysuje mangę z czarnymi postaciami i marzy o karierze komiksiarza w odległej Belgii.
czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS