A A+ A++

”Grupa Wyszehradzka dzisiaj to niebo a ziemia w porównaniu z pierwszymi latami wtedy jeszcze Trójkąta Wyszehradzkiego” – ocenia w rozmowie z portalem wPolityce.pl obecną współpracę w ramach V4 eurodeputowany Ryszard Czarnecki.

CZYTAJ RÓWNIEŻ:

-TYLKO U NAS. Współczesne wyzwania dla V4? Waszczykowski: Rozwój, bezpieczeństwo i pewien spór ideologiczny

-Na Wawelu rozpoczął się szczyt premierów państw Grupy Wyszehradzkiej. Tematem rozmów przyszłość regionu. ZDJĘCIA

Polityk przypomina, że „gdy powstawała ta struktura, tworzyły ją trzy państwa: Polska, Węgry i Czechosłowacja, dopiero potem podzielona na dwa państwa”.

Przez pierwszą dekadę, poza szczytnymi deklaracjami w praktyce nie było większej woli politycznej, zwłaszcza ze strony mniejszych państw, aby rzeczywiście blisko współpracować

— wspomina pierwsze lata funkcjonowania V4.

Pamiętam jako minister odpowiedzialny za wejście Polski do UE na przełomie tego i poprzedniego stulecia jak Czechy chciały wejść do Unii wcześniej, przed innymi, na własną rękę, uważając się za kraj bardziej zachodni od innych, bardziej uprzemysłowiony. Taką politykę zresztą prowadził skądinąd szanowany przeze mnie i wielce zasłużony prezydent Vaclav Klaus. Teraz już jest inaczej. Poszczególne kraje Grupy Wyszehradzkiej wiedzą, że w ich narodowym i państwowym interesie leży bliska współpraca, leży to, żeby nie dać się rozgrywać Unii Europejskiej, Niemcom czy innym państwom, że to im się po prostu opłaca

— mówi Czarnecki.

Współpraca ponad podziałami

To oczywiście nie niweluje różnicy zdań, bo na przykład Warszawa i Budapeszt różnią się jeśli chodzi o stosunek do Rosji. Warszawa i Budapeszt różnią się z kolei bardzo słabo, gdy chodzi o stosunek do pakietu mobilności czyli możliwości swobodnej ekspansji firm transportowych z naszego regionu na całą Unię Europejską

— wskazuje eurodeputowany, podkreślając, iż „te różnice, chociaż pewnie istotne w konkretnych sprawach, nie przeszkadzają na szczęście władzom poszczególnych krajów we współpracy”.

Są one zgodne co do zasady, że absolutnie opłaca się blisko ze sobą kooperować i już chyba to wiedzą nasi partnerzy z UE, którzy zresztą – przypomnę – już wcześniej wprowadzali współpracę regionalną. Takim przykładem jest Benelux (Belgia, Holandia, Luksemburg), ale także państwa skandynawskie, czy kraje Europy Południowej, które formalnie czy nieformalnie ze sobą blisko współpracują

— zauważa.

„Trzymajmy się wspólnie, to nikt nam nie ciulnie”

Reasumując, uczestnicy Grupy Wyszehradzkiej wierzą, że – użyję tutaj śląskiego powiedzenia – „trzymajmy się wspólnie, to nikt nam nie ciulnie”. Wiedzą, że warto tworzyć pewną jedność ponad podziałami w różnych sprawach. Czeski premier powiedział mi kiedyś w Brukseli, że im bardziej niektórzy nasi sąsiedzi dziwią się, czemu tu współpracujemy, pytają, po co nam to, czy to się opłaca, tym bardziej trzeba współpracować

— stwierdza polityk.

Odnosząc się do kwestii największych wyzwań stojących obecnie przed Grupą Wyszehradzką Ryszard Czarnecki wylicza:

Na pewno, po pierwsze, nie dać się podzielić, jak to niestety uczynił prezydent Macron podczas swojej podróży do Pragi, łamiąc wspólny front wobec Pakietu Mobilności, a wcześniej uczynił to rząd premier Kopacz w Warszawie, łamiąc wspólne ustalenia odrzucające przyjmowanie uchodźców. Po drugie, na pewno wziąć udział w reformowaniu UE tak, aby nie stała się ona obszarem dominacji jednego czy dwóch państw, tak żeby te kraje, które weszły do UE w tym stuleciu nie były krajami kategorii B.

aw

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPrzetarg na kontynuację budowy Zespołu Szkół Specjalnych ogłoszony
Następny artykułWysoka cena jajek – dlaczego jajka drożeją?