O włos od tragedii było na żarskim osiedlu muzyków. Matka i córka trafiły do szpitala. W ich mieszkaniu pojawił się czad.
Był wczesny poranek (21.02.), gdy w bloku przy ul. Wieniawskiego w Żarach do drzwi wszystkich mieszkań dobijali się strażacy i policjanci.
– Obudziło mnie walenie do drzwi. Za oknami widziałam koguty. Za drzwiami zobaczyłam policjantów. Byłam zaskoczona. Wiele lat temu przeżyliśmy w bloku zabójstwo, człowiek zawsze podejrzewa najgorsze – opowiada pani Helena, mieszkanka budynku przy ul. Wieniawskiego 15.
Przyczyną rwetesu był czad, który pojawił się w mieszkaniu na III piętrze.
Wynajmuje je 43-letnia kobieta, mieszka tam z 16-letnią córką. I to właśnie nastolatka znalazła matkę leżącą w kuchni. Kobieta zasłabła.
– Kobieta trafiła do szpitala z rozpoznaniem efektu toksycznego tlenku węgla. Po badaniach została przekazana na oddział wewnętrzny – informuje Deniz Mrozik, rzeczniczka 105 Szpitala Wojskowego. 16-latka, córka kobiety, trafiła na oddział pediatryczny Szpitala na Wyspie.
– Otrzymaliśmy wezwanie o zatruciu tlenkiem węgla dwóch osób, przed godz. 7 rano – informuje sekc. Dawid Lewandowski z KP PSP.
Gdy pomieszczenia były już przewietrzone, strażackie czujniki i tak wykazały obecność tlenku węgla na klatce i mieszkaniach.
Będą czujniki
– Skontaktowaliśmy się z właścicielem mieszkania. Przyczyną nieszczelności był 18-letni piecyk gazowy. Z moich informacji wynika, że panie się wykąpały i poszły spać – tłumaczy Stanisław Hałabura, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej.
Zapewnia, że przeglądy techniczne są dopilnowane. W tym przypadku miało dojść do wysunięcia rury z kołnierza wentylacyjnego podczas prac porządkowych.
– We wtorek, 25.02., podjęliśmy decyzję o zakupie czujników czadu. Już są montowane w mieszkaniach – dodaje S. Hałabura.
Docelowo spółdzielnia zamierza włączyć wszystkie swoje budynki w system podgrzewania wody, by mieszkańcy w ogóle mogli zrezygnować z używania piecyków.
– Już w tej chwili 55 proc. naszych budynków ma ciepłą wodę. Mamy 54 budynki, 27 z nich jest podłączonych. W zeszłym roku podłączyliśmy 4 – wylicza prezes.
Ograniczeniem są pieniądze. Nie wszystkie budynki mają dostatecznie wysoki fundusz remontowy.
– Energetyka Cieplna Opolszczyzny doprowadza przyłącze pod budynek. My prowadzimy główny pion, a mieszkańcy doprowadzają instalacje do swoich mieszkań – wyjaśnia S. Hałabura.
Matka i córka już zostały wypisane ze szpitali.
– Całe szczęście, że się nic nie stało. Ale strachu się najedliśmy – mówi pani Helena.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS