A A+ A++

Choć dziś celebryckie awatary głównie są rozwijane jako eksperyment, wykorzystujący wśród internautów efekt świeżości – już zaczęły rozbudzać apetyty wśród marek szukających nowych nisz dla kampanii marketingowych. Pomaga im w tym pandemia COVID-19 – cyfrowe postacie nie muszą w końcu nigdzie jeździć na sesje zdjęciowe, nie zachorują, nie utkną w kwarantannie, w dodatku są posłuszne i gotowe na wszystko. Czy przyćmią żywych celebrytów?

– Awatary są niejako bezpieczniejsze, gdyż kontrolować każdy aspekt ich interakcji z marką czy fanami. Nie trzeba się obawiać i martwić, że „zachowają” się niezgodne ustaleniami. Są też botami, więc mogą „chatować” bez końca z nieograniczoną ilością odbiorców. Jednak wciąż stworzenie wiarygodnej postaci – bota, z którą ludzie polubią i będą z nią się utożsamiać, jest wyzwaniem. Dodatkowo wciąż etyka ma tu duże znaczenie – zauważa Aleksandra Trapp, ekspertka z infuture.institute.

Azjatyckie gwiazdy w sieci

Prekursorem wirtualnych idoli jest Azja, a konkretnie Japonia i Chiny, gdzie uwielbiane przez miliony fanów cyfrowe persony albo hologramy narodziły się na kanwie seriali anime i gier wideo. Ich wygląd bezdyskusyjnie akcentuje nierzeczywistość bytu. W Japonii za prawdziwą diwę uchodzi Hatsune Miku, typowa dla estetyki anime nastolatka o wielkich niebieskich oczach i długich zielono-niebieskich włosach, wymyślona w 2007 r. przez grafika Kei Garou.

Głosu jej użyczyła piosenkarka i aktorka dubbingowa Saki Fujita. Miku powstała z potrzeb czysto marketingowych. Jako maskotka Crypton Future Media zajmującej się produkcją m.in. oprogramowania muzycznego (vocaloidów), miała wesprzeć sprzedaż. Jednak jej kariera niespodziewanie się rozwinęła znacznie bardziej, niż przypuszczano.

Hatsune Miku, której imię oznacza „pierwszy dźwięk z przyszłości”, zaczęła grać koncerty na całym świecie jako realistyczny hologram. W 2014 r. stała się oficjalnym supportem na koncertach Lady Gagi. Zaśpiewała również w show znanego amerykańskiego komika Davida Lettermana. Cyfrowa gwiazda, która ma wiele fanklubów „sprzedaje” zarazem mnóstwo gadżetów ze swoim wizerunkiem – stroje, peruki, mangi, gry, płyty karaoke, książki, komiksy, a nawet… jest bohaterką filmów pornograficznych. Nikomu to jednak nie przeszkadza. Można też wziąć z nią ślub – Crypton Future Media wydaje „akty małżeńskie”. W 2018 r. firma wyliczała, że wystawiła już ponad 3,7 tys. takich certyfikatów. I clue bytu Miku – można kupić specjalne oprogramowanie, za ok. 550 zł pozwalające tworzyć piosenki, a nawet teledyski dla cyfrowej diwy. Japońska gwiazda zaśpiewała w ten sposób nawet dla Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie ludową piosenkę „To i hola”, którą jednak, chociaż wykonywana po polsku, trudno zrozumieć bez napisów.

Chińczycy mają natomiast swoją Luo Tianyi, vocaloida stworzonego w 2012 r. przez dwa koncerny: Yamaha i Shanghai He Nian. Celebrytka ma miliony fanów w mediach społecznościowych, a przed jej wystąpieniami fani, oblepieni w gadżety z jej wizerunkiem, cierpliwie czekają nawet kilka godzin w długich kolejkach wijących się przed bramkami wstępu na koncert. Luo Tianyi dobrze zarabia na reklamach – z jej wirtualnych wdzięków i siły przekonania korzystają tak duże marki jak KFC czy hongkońska Vitasoy.

Eksperyment popkultury

Na Zachodzie niekwestionowaną gwiazdą Instagrama jest Lil Miquela. Jako piegowata dziewiętnastolatka pojawia się w mediach społecznościowych w 2016 r. Zdążyła zbudować bazę ponad 1,1 mln „followersów”, zanim przyznała się publicznie, że jest komputerową grafiką. Stworzył ją amerykański startup Brud.

czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPolska aplikacja do kupowania mebli warta setki milionów złotych
Następny artykułŻYCZENIA WIELKANOCNE OD ELŻBIETY ANNY POLAK MARSZAŁEK WOJEWÓDZTWA LUBUSKIEGO