Poza kadrem. Świat na łańcuchu. Mamoniowa: – Cudownie tu jest. Cudownie. Cudownie. – Mamoń: – Dziękuję. O! Lasy… Lasy… Pola, pastwiska… Koszą traktorem… O!
Od zawsze wiedziałem, że Mamoń to ja – i jest to wyznanie szczere. O takiej wizji świata śnię po nocach do dzisiaj, w złudnej nadziei, że TO jest możliwe. A przecież nie jest, coraz bardziej i bardziej! To mnie ostatecznie wpędziło w pesymizm nieodwracalny, który dzielę w całej rozciągłości z honorowym obywatelem Królewskiego Stołecznego Miasta Krakowa Andrzejem Mleczką, towarzyszem dołujących rozmów o końcu świata w poetyce wisielczego humoru. Rzeczywistość słoneczna, radosna, wesoła, świergoląca porannym śpiewem ptaszków, pełna miłości – marzyła mi się od dzieciństwa. A w każdym razie od chwili, kiedy poczułem ten szczególny zapach bukolicznych wizji Kochanowskiego, choćby z fraszki „Na lipę”. Wydawało mi się też, że jestem krasnalem Hałabałą, który wieczorową porą gości w swojej chatce wszystkie zwierzątka lasu i przy lodach na patyku zastanawia się nad boskim porządkiem natury.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS