W Polsce wyraźny wzrost liczby zakażeń odnotowujemy od lipca 2024 r. – Wzrost zakażeń COVID-19, który w tym roku obserwujemy w lipcu i sierpniu, świadczy o tym, że szczyt zachorowań będzie wcześniej, około połowy października – przewidywał w drugiej połowie sierpnia wiceminister zdrowia Wojciech Konieczny.
Polityk zaznaczył wówczas na antenie PR24, że tegoroczny przebieg COVID-19 różni się od tego sprzed roku, czy dwóch lat. Jego zdaniem jest to “lekko niepokojące”. – Choroba przyspieszyła, jeśli chodzi o czas (…). Wzrost zakażeń, który obserwujemy w lipcu i sierpniu, świadczy o tym, że szczyt zachorowań będzie wcześniej, około połowy października – ocenił.
COVID-19 w jego opinii staje się “mało sezonowy”. – Przyzwyczailiśmy się do tego, że latem jest spokojniej i wirus jest mniej niebezpieczny. Otóż to się zmienia. Zmienia się ze względu na zmienioną zjadliwość wirusa i to, że czas od zaszczepienia jest coraz dłuższy, coraz mniej osób się szczepi. I wiele osób, które były odporne utraciły odporność – zaznaczył.
Testujemy się sami
W codziennym raporcie resortu zdrowia wzrost liczby zakażeń wirusem SARS-CoV-2 widoczny jest od początku lipca, kiedy dziennie przybywało ok. 60 przypadków zakażenia. Pod koniec lipca było ponad 200 przypadków. W sierpniu liczby te się podwoiły – do ponad 400 dziennie, a 13 sierpnia nastąpił kolejny gwałtowny skok – do 820 nowych zakażeń i w sumie 1189 wszystkich aktualnych przypadków zakażenia odnotowanych w systemie.
Są to jednak liczby dotyczące wyłącznie testów zleconych w szpitalach i przez lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej. Nie ma rejestru, który gromadziłby wyniki testów kupowanych przez pacjentów w aptekach i przeprowadzanych przez nich na własną rękę.
– W Polsce praktycznie nie wykonuje się już testów w kierunku COVID-19, dlatego oficjalnie mamy bardzo niską zapadalność – mówił serwisowi PAP prof. Andrzej Fal, prezes Polskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego, odnosząc się do liczby testów wykonywanych przez lekarzy, w tym lekarzy POZ.
Rośnie za to sprzedaż testów aptecznych, które ludzie wykonują sami. Według danych przekazanych przez firmę PEX Pharma Sequence w lipcu nastąpił gwałtowny wzrost sprzedaży testów wykrywających COVID-19. Polskie apteki sprzedały ich łącznie prawie 187 tys., czyli ponad dwukrotnie więcej niż w czerwcu i trzykrotnie więcej niż w maju. – Widzimy, że w całej Europie są notowane istotne wzrosty zachorowań. Oczywiście jest to łagodna postać COVID-19 i nie ma powodu do alarmu czy strachu. Ale wzrost jest i to duży. A ponieważ ludzie wiedzą, że to może być COVID-19, kupują sobie testy na własną rękę. Stąd tyle sprzedawanych testów – mówił prof. Fal.
Polska bez szczepionek
Co ze szczepieniami? Jak informuje portal Rynek Zdrowia, w magazynach leży aktualnie 25,3 mln szczepionek przeciw COVID-19, które stracą ważność w sobotę 31 sierpnia i zostaną zutylizowane. W efekcie, od września nie będzie czym się szczepić. Nowe preparaty mają pojawić się w Polsce najwcześniej w październiku. Ani resort zdrowia, ani Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych nie odpowiedziały na pytania dziennikarzy o szczegóły dotyczące utylizacji szczepionek. “Nieoficjalnie potwierdzono nam, że zniszczeniu ulegnie te ponad 25,3 mln dawek, czyli cały obecny zapas. To oznacza, że Polska pozostanie bez szczepionek przeciw COVID-19. Ten stan potrwa przynajmniej do października, choć mówi się nawet o listopadzie” – czytamy na portalu Rynek Zdrowia.
Czy będą obostrzenia?
Wiceminister zdrowia Wojciech Konieczny informował, że jeśli pojawią się jakieś obostrzenia, to najwcześniej w placówkach ochrony zdrowia. – Obserwujemy sytuację – zapewnił. Ministerialny zespół ma się zebrać na początku września i – jak dodał – wtedy przeanalizowane zostaną sierpniowe dane. – Ile śladów wirusa jest w ściekach, ile zachorowań, ile sprzedanych testów w aptekach – wyjaśnił Konieczny.
Posłuchaj:
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS