A A+ A++

W czwartek premier Mateusz Morawiecki bierze udział w szczycie Europejskiej Wspólnoty Politycznej w Kiszyniowie w Mołdawii. Podczas konferencji szef rządu został zapytany o opublikowany w czwartek w “Rzeczpospolitej” artykuł, w którym napisano, że – według ustaleń dziennika – dowódca operacyjny poinformował premiera Mateusza Morawieckiego i wicepremiera, szefa MON Mariusza Błaszczaka ws. naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej w grudniu ub.r. przez rosyjską rakietę.

– Tak jak już mówiłem wcześniej, zdecydowanie raz jeszcze podkreślam, nic nie wiedziałem o tym w grudniu. Dowiedziałem się pod koniec kwietnia, jak informowałem opinię publiczną. Gazeta “Rzeczpospolita” niestety przedstawiła absolutne kłamstwo – odpowiedział premier Mateusz Morawiecki.

Ocenił, że “jest to niestety dobry przykład działania ruskiej propagandy”. – Można się zastanowić, jakie były intencje redakcji tej gazety w przedstawieniu tak piramidalnej bzdury, tak wyssanego z palca absurdu i nonsensu – zaznaczył.

– Nic, co tam zostało napisane, nie jest prawdą. Coś potwornego, jakich kłamstw się dopuściła gazeta “Rzeczpospolita” – dodał premier.

Wcześniej do sprawy odniósł się rzecznik rządu Piotr Müller. “Informacje z artykułu w dzienniku “Rzeczpospolita” dotyczące raportowania do premiera o wydarzeniach w dniu 16 grudnia 2022 są absolutnie nieprawdziwe” – napisał rzecznik na Twitterze. “Premier nie był informowany w grudniu o incydencie. Nie było też żadnej informacji telefonicznej do premiera, o której mowa w artykule. Podane przez gazetę informacje są kłamstwem” – oświadczył Müller.

Jak czytamy w “Rzeczpospolitej”, “informacja o niezidentyfikowanym obiekcie i tym, kto został o tym poinformowany, znalazła się w dokumentach służby dyżurnej Centrum Operacji Powietrznych, w meldunku doraźnym tej służby, który powstał przed południem tego dnia, oraz w meldunku szczegółowym, który powstał około godziny 2.30 – 17 grudnia”. Podkreślono przy tym, że z ustaleń dziennika wynika, że zostały one zabezpieczone przez NIK ws. rakiety.

Rosyjska rakieta w lesie pod Bydgoszczą

27 kwietnia minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro poinformował na Twitterze, że prokuratura wszczęła postępowanie w sprawie szczątków obiektu powietrznego znalezionego w lesie pod Bydgoszczą. MON przekazało, że w okolicach miejscowości Zamość, ok. 15 km od Bydgoszczy, znaleziono szczątki niezidentyfikowanego obiektu wojskowego. Resort zapewnił, że nie ma zagrożenia dla mieszkańców.

Dzień później dowódca operacyjny gen. Tomasz Piotrowski powiedział, że “trwają intensywne dochodzenia, sprawdzenia, intensywny dialog między różnego rodzaju instytucjami” w celu ustalenia, w jaki sposób sprzęt mógł się tam znaleźć i jakie jest jego pochodzenie. Nawiązał do wydarzeń z połowy grudnia ub.r., gdy Rosjanie przeprowadzili jeden ze zmasowanych ostrzałów rakietowych Ukrainy. Premier poinformował, że zlecił Błaszczakowi objęcie sprawy osobistym nadzorem.

Dwa tygodnie później szef MON oświadczył, że “procedury i mechanizmy reagowania w sprawie obiektu znalezionego pod Bydgoszczą zadziałały prawidłowo do poziomu dowódcy operacyjnego”. Zarzucił gen. Piotrowskiemu, że nie poinformował jego ani odpowiednich służb o pocisku, który wleciał w polską przestrzeń powietrzną. Według ministra w sprawozdaniu z 16 grudnia, które otrzymał od DORSZ, znalazła się informacja, że tego dnia “nie odnotowano naruszenia ani przekroczenia przestrzeni powietrznej RP, co – jak później się okazało – było nieprawdą”. Dodał, że ewentualne decyzje personalne zostaną podjęte po konsultacji z prezydentem.

BBN oświadczyło dzień później, że informacje, którymi dysponuje prezydent, “nie uzasadniają podjęcia decyzji personalnych” dotyczących najwyższej kadry dowódczej Wojska Polskiego, prezydentowi nie przedstawiono też żadnego wniosku w tej sprawie. Gen. Piotrowski zaapelował “o rozsądek i ważenie emocji, abyśmy nie dawali pożywki ambitnemu i agresywnemu przeciwnikowi, byśmy nie dawali się dzielić na grupy; by nigdy więcej nie dochodziło do sytuacji, które pomagają przeciwnikowi, a szkodzą nam”.

Premier zapytany na początku maja, kiedy dowiedział się o incydencie pod Bydgoszczą oraz o to, dlaczego śledztwo zostało wszczęte tak późno” powiedział, że dowiedział się “o tym incydencie wtedy, kiedy poinformował o tym”. “To było pod koniec kwietnia, kilka dni przed końcem kwietnia, w środku tygodnia” – dodał.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTriumwirat oświęcimski przeciwko haniebnemu spotowi PiS
Następny artykułRau-Blinken: Tłumaczyłem ustawę o komisji ds. wpływów Rosji