Dzień po awansie do IV rundy w singlu, Iga Świątek walczyła o ćwierćfinał Rolanda Garrosa 2021 w deblu. Polka i Amerykanka Bethanie Mattek-Sands stoczyły niebywałą batalię. Obroniły mnóstwo piłek meczowych i wyeliminowały wielkie faworytki.
Łukasz Iwanek
Getty Images
/ Adam Pretty
/ Na zdjęciu: Iga Świątek
W sobotę Iga Świątek zameldowała się w IV rundzie singla French Open 2021. Dzień później walczyła o ćwierćfinał debla w parze z Bethanie Mattek-Sands. Polkę i Amerykankę czekało bardzo trudne zadanie, bo trafiły na najwyżej rozstawione Su-Wei Hsieh i Elise Mertens. Spotkanie było wspaniałą ucztą i dramaturgia była olbrzymia. Świątek i Mattek-Sands odrodziły się z 1:5 w trzecim secie, obroniły siedem meczboli i zwyciężyły 5:7, 6:4, 7:5.
W trzecim gemie I seta pod presją znalazła się Mattek-Sands. Obroniła dwa break pointy, ale przy trzecim nie wyszedł jej lob i Hsieh skończyła wymianę smeczem. Tajwanka nie podwyższyła na 3:1, bo oddała podanie pakując forhend w siatkę. W meczu było dużo długich wymian i często o ich przebiegu decydowały tenisistki znajdujące się na linii końcowej.
Świątek czuła się niepewnie przy siatce. Zepsuła kilka wolejów, a w kluczowym momencie nie wyszedł jej też smecz. W szóstym gemie Mertens uratowała się po odparciu czterech break pointów, a następnie Hsieh zdobyła przełamanie pięknym minięciem bekhendowym. Nie była to jednak kluczowa sytuacja dla losów seta, bo bardzo dużo emocji pojawiło się, gdy Belgijka serwowała przy 5:4. Dwie piłki setowe obroniła Mattek-Sands (return, forhend), a jedną odparła Świątek (wolej). Amerykanka poczuła moc i na 5:5 wyrównała kapitalnym returnem.
ZOBACZ WIDEO: Sprawa Naomi Osaki zwróciła uwagę na duży problem. “Mamy prawo mieć opinię na temat, ale…”
Końcówka zdecydowanie należała do rywalek. Najpierw Hsieh przełamała Mattek-Sands pokazując kilka świetnych akcji przy siatce. Następnie Tajwanka pewnie utrzymała podanie. Pierwszą piłkę setową Amerykanka zniwelowała forhendem, ale przy drugiej Polka zepsuła smecz z linii końcowej. Świątek i Mattek-Sands w dwóch ostatnich gemach zdobyły tylko punkt.
Na otwarcie II partii tenisistki zafundowały sobie niezły maraton. Świątek odparła cztery break pointy, z czego trzy przy 0-40 i utrzymała podanie po zażartej walce. Polka utrzymywała wysoki poziom na linii końcowej, a Mattek-Sands lepiej prezentowała się przy siatce. Świetnym wolejem tenisistka z Raszyna zaliczyła przełamanie na 3:1. Prowadzenie 4:1 nie było, bo Świątek oddała podanie wyrzucając forhend.
Kluczowe rzeczy dla losów seta nastąpiły w dziewiątym i 10. gemie. Najpierw Świątek zniwelowała dwa break pointy. Przy drugim uśmiechnęło się do niej szczęście, bo po zagranym przez nią forhendzie piłka po taśmie prześlizgnęła się na stronę rywalek. Po chwili Polka i jej partnerka posłały po jednym kończącym returnie. Mattek-Sands posłała piłkę w samą linię i wykorzystała piłkę setową.
W III partii Polce i Amerykance przytrafił się poważny przestój. Kompletnie nieudany smecz kosztował Świątek stratę serwisu w pierwszym gemie. Przestrzelony forhend przez Mattek-Sands sprawił, że przegrywały 0:3. Największe emocje w tej batalii były jednak dopiero przed tenisistkami. Su-Wei Hsieh oddała podanie, gdy nie zmieściła w korcie loba, będąc pod presją ostro atakującej Amerykanki.
Świątek po raz drugi w tym secie nie była w stanie utrzymać podania. Przy break poincie nie wytrzymała długiej wymiany i wyrzuciła forhend. W szóstym gemie były dwie szanse na przełamanie, ale ostatecznie Mertens podwyższyła na 5:1 ostatni punkt zdobywając wygrywającym serwisem. Polka i Amerykanka były w niemal beznadziejnej sytuacji, ale póki piłka w grze, nie zamierzały się poddać. I stała się rzecz niewiarygodna. Świątek, która wcześniej była trochę w cieni partnerki i przytrafiło się jej sporo gorszych chwil, w dalszej części seta grała koncertowo. A Mertens i Hsieh nie wytrzymały trudów tej rywalizacji mentalnie i zostały stłamszone w ważnych punktach.
Rywalki miały dwie piłki meczowe, ale Hsieh zepsuła dwa returny. W ósmym gemie najpierw dwa break pointy zniwelowała Tajwanka, po czym Mattek-Sands obroniła meczbole dwoma returnami, a przy jednym podwójny błąd popełniła Hsieh. Ostatecznie Azjatka oddała podanie wyrzucając loba. W dziewiątym gemie Świątek obroniła szóstą piłkę meczową wygrywającym serwisem. W 10. Polka posłała dwa wspaniałe forhendy, a Amerykanka smeczem zniwelowała siódmy meczbol. Polka i jej partnerka wróciły z zaświatów i przy 6:5 same miały dwie piłki meczowe, a później trzecią. Ten dreszczowiec zakończył zepsuty smecz przez Hsieh.
W trwającym trzy godziny i 11 minut meczu zostało rozegranych 261 punktów (131-130 dla Hsieh i Mertens). Świątek i Mattek-Sands zostały przełamane siedem razy, a same wykorzystały osiem z 21 break pointów. Tajwanka i Belgijka popełniły osiem podwójnych błędów, a Polka i Amerykanka zrobiły trzy.
Ćwierćfinałowe rywalki Świątek i Mattek-Sands poznają w poniedziałek. Będą nimi Chorwatka Darija Jurak i Słowenka Andreja Klepac (nr 11) lub Tajwanki Hao-Ching Chan i Latisha Chan (nr 6).
Roland Garros, Paryż (Francja)
Wielki Szlem, kort ziemny, pula nagród 34,367 mln euro
niedziela, 6 czerwca
III runda gry podwójnej kobiet:
Bethanie Mattek-Sands (USA, 14) / Iga Świątek (Polska, 14) Su-Wei Hsieh (Tajwan, 1) / Elise Mertens (Belgia, 1) 5:7, 6:4, 7:5
Czytaj także:
Magda Linette wygrała seta i zgasła. Tunezyjka robiła na korcie, co chciała
Barbora Krejcikova sprawczynią dużej niespodzianki. Sloane Stephens odprawiła kolejną Czeszkę
Zgłoś błąd
WP SportoweFaktyFrancja
Paryż
Polski tenis
Wielki Szlem
ITF
WTA
Roland Garros
Elise Mertens
Su-Wei Hsieh
Bethanie Mattek-Sands
Polska
Tenis
Iga Świątek
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS