A A+ A++

Przełomowa w twórczości Izabelli Lutosławskiej-Wolikowskiej powieść „Córka” doczekała się po 76 latach ponownego wydania. Córka poetki Sofíi Casanovy-Lutosławskiej i filozofa Wincentego Lutosławskiego była przed II wojną światową jedną z najpopularniejszych polskich pisarek, ale w roku 1951 jej wszystkie dzieła zostały zakazane przez cenzurę. 21 października obchodzić będziemy 50 rocznicę jej śmierci, a Muzeum Przyrody-Dwór Lutosławskich w Drozdowie i
Fundacja Sztuk i Dialogu zapowiadają wznowienie kolejnych książek pisarki z rodu Lutosławskich.

Muzeum Przyrody-Dwór Lutosławskich w Drozdowie i Fundacja Sztuk i Dialogu oraz inni lokalni wydawcy, ze Społecznym Stowarzyszeniem Prasoznawczym „Stopka” im. Stanisława Zagórskiego na czele, od lat przypominają literacki dorobek Lutosławskich. Jednak beletrystyczna twórczość Izabelli Lutosławskiej-Wolikowskiej (1889-1972), z okresu międzywojnia, jakoś nie była wznawiana; w końcu jednak trzecie wydanie „Córki”, po oryginalnym z roku 1933 i powojennym z 1946, kiedy jeszcze cenzura nie była tak silna, ujrzało właśnie światło dzienne.

– Wznowiliśmy tę książkę z powodu 50 rocznicy śmierci Izabelli Lutosławskiej-Wolikowskiej, ale też z tego względu, że jej dwie książki, będące świadectwami XX-wiecznej historii, są doskonale znane; „Bolszewicy w polskim dworze”, dwa wydania przedwojenne i dwa po roku 1989 oraz wspomnieniowa „Roman Dmowski. Człowiek, Polak, przyjaciel” – mówi Tomasz Szymański. – Są to książki historyczne, wspomnieniowe, a bardzo zaniedbana, praktycznie nieznana, jest jej proza. 

Z kolei obecność Lutosławskiej-Wolikowskiej w pejzażu literackim II RP była związana przede wszystkim z sukcesem powieści „Córka” i generalnie jej dokonaniami beletrystycznymi, które dobrze się zapowiadały, a które tragicznie przerwał rok 1939.

Lutosławska-Wolikowska zaczynała od tłumaczenia dzieł swej matki oraz innych hiszpańskich autorów. Jej pierwszą książką byli, wspomniani już, „Bolszewicy w polskim dworze” z roku 1921, po czym skupiła się na powieściach. „Andrzej Korecki” ukazał się w roku 1932, kolejną pozycją była bestsellerowa „Córka” – nie tylko rozchwytywana przez czytelników ale też doceniana przez krytyków, co nie zawsze idzie w parze, o czym przekonała się choćby Helena Mniszkówna. 

– Jak czytamy recenzje w ówczesnej prasie, powieść ta spotykała się z dużym uznaniem, i to nie byle jakich piór – podkreśla Tomasz Szymański. – Można tu wymienić Adama Grzymałę-Siedleckiego, Józefa Jankowskiego, Leona Pilińskiego czy Zofię Starowieyską-Morstinową; czołowe organy prasowe II RP pisały o „Córce”, czytelnicy kierowali zaś do autorki listy z prośbą o kontynuację losów głownej bohaterki Zofii Barskiej, zwanej w powieści Zazą i tak powstała trylogia.

Składają się na nią „Córka” (1933), „Małżeństwo Zazy” (1934) i „Państwo Bobrowscy” (1938). Muzeum Przyrody-Dwór Lutosławskich w Drozdowie oraz Fundacja Sztuk i Dialogu przymierzają się do ponowanego wydania również tych tytułów, od wielu lat praktycznie niedostępnych.

– W tym roku zaczęliśmy od wydania „Córki”, do tego w pięknej szacie graficznej, dzięki nawiązującej do tematyki moralnej powieści okładce, którą namalowała znakomita łomżyńska artystka Teresa Adamowska – mówi Tomasz Szymański. – Tym samym zaczynamy projekt przypominania twórczości Lutosławskiej-Wolikowskiej, autorki, która jest zapomniana z powodu II wojny światowej i czasów PRL-u, kiedy w roku 1951 umieszczono jej wszystkie książki w „Wykazie książek podlegających niezwłocznemu wycofaniu”, co oznaczało wycofanie ich ze wszystkich publicznych placówek, głównie bibliotek – żaden czytelnik Polak nie mógł tych książek znaleźć, a taki sam los spotkał też publikacje Romana Dmowskiego. Dlatego, wraz z kierowaną przez panią Katarzynę Modzelewską Fundacją Sztuk i Dialogu, przywracamy pamięć o tej autorce.

Kolejną w tej serii mogłaby być książka „Pan Piotr”, wciąż znana tylko nielicznym z maszynopisu.

– To książka, która nigdy się nie ukazała – mówi Tomasz Szymański. – Została napisana w 1946 roku i będąca cały czas tylko w postaci maszynopisu, który Izabella Lutosławska-Wolikowska przysłała z Kanady swym potomkom. Dostaliśmy ten maszynopis od pani Krystyny Haertlé, wnuczki Haliny Lutosławskiej, czyli młodszej siostry Izabelli; ta książka również czeka na wydanie i bardzo byśmy chcieli, żeby tak się stało. To niesamowite, że ten maszynopis ocalał, bo w zapowiedziach wydawniczych na 1938/39 rok były trzy pozycje Lutosławskiej-Wolikowskiej, gdzie najważniejsza była saga rodzinna „Wnuki”, mająca opowiadać o losach trzech pokoleń. Pisarka, jak sama wspominała, pracowała nad nią 10 lat, chociaż potrafiła pracować jednocześnie nad kilkoma książkami, ale ta książka wojny nie przetrwała – a kto wie, może dzisiaj umieszczalibyśmy ją obok „Nocy i dni” Marii Dąbrowskiej. 

Podczas niedzielnej promocji „Córki” w salonie dolnego dworu Lutosławskich Tomasz Szymański  opowiedział o kulisach powstania tej książki i przybliżył uczestnikom losy autorki oraz jej najbliższych, to jest generała Romualda Wolikowskiego oraz synów Andrzeja i Grzegorza, który mając 18 lat zginął w powstaniu warszawskim. Ciekawostką dla miłośników lokalnej historii było przeczytanie przez Martę Dworak, wnuczkę Marii Niklewiczowej, ostatniej właścicielki Drozdowa, jednego z listów Izabelli Lutosławskiej-Wolikowskiej oraz zapowiedź, że już niebawem pamiątki tego typu zostaną pokazane na wystawie. Wzbogaciły się również muzealne zbiory, dzięki darowi 

Fundacji Narodowej im. Romana Dmowskiego. Prezes zarządu fundacji Przemysław Piasta i  przewodniczący jej rady Jan Engelgard, wręczyli dyrektor Ewie Sznejder 12 bardzo ciekawych dokumentów, w tym listy Marii Niklewiczowej oraz Konrada Niklewicza z lat 50. oraz Izabelli Lutosławskiej-Wolikowskiej z lat 60. 

Wojciech Chamryk

Zdjęcia: Barbara Turowska/Muzeum Przyrody-Dwór Lutosławskich w Drozdowie

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułDodatek węglowy na Opolszczyźnie. Gminy odrzucają część wniosków. Dominują dwa powody
Następny artykułW Moskwie parkingi podziemne przygotowywane są pod schrony