Jesienią ubiegłego roku raciborski przedsiębiorca Artur Zdrzałek (właściciel m.in. salonu meblowego Basztowa) występował przed radą miasta z prośbą o wsparcie dla jego starań w sprawie zmian planu zagospodarowania przestrzennego dla działki po starym Polmosie. Obowiązujący plan wymaga od inwestorów budowy tam podziemnego parkingu i obiektu o dwóch kondygnacjach. Jak argumentował biznesmen, to dziś nierealne wymogi, a on jest w kontakcie z kupcami zainteresowanymi tym terenem. Ci mogliby zainwestować w obiekt handlowo-usługowy, m.in. z marketem sportowym i kinem wielosalowym. Doszło nawet do rozmów z udziałem potencjalnych kupców, w których brał udział wiceprezydent Michał Fita. Jednak włodarz Raciborza – Dariusz Polowy oponował wobec planów dla starego Polmosu. Twierdził, że przedsiębiorca musi zaczekać na nową strategię dla miasta, gdzie zostaną wytyczone cele dla ścisłego centrum. Sprawę działki przy Nowomiejskiej poruszał wiosną tego roku radny Marcin Fica, ale Polowy nie zmienił zdania i odpowiedział na jego interpelację, że wpierw trzeba stworzyć nową strategię rozwoju miasta.
Oddalane prośby
Po 8 miesiącach radni znowu zajmują się zmianami w planie zagospodarowania przestrzennego. Jest ich 11, nie ma wśród wniosków tego od Artura Zdrzałka. Tak za pierwszym razem jak i teraz w obronie przedsiębiorcy stanął szef komisji gospodarki Piotr Klima (aktualnie radny bez klubu). Zabrał głos na posiedzeniu 20 sierpnia. – Przesunięcie sprawy pana Zdrzałka na czas niewiadomy działa na szkodę zainteresowanego i na szkodę gminy, psuje wizerunek miasta tym, co teraz jest w miejscu Polmosu. Kiedyś to był przemysłowy teren miasta, gdzie działał Polmos i młyn, a zostały tylko ruiny – argumentował P. Klima. Dziwił się, że choć właściciel działki przychodzi z cenną inicjatywą, to w urzędzie tylko oddalają zgodę na jego prośby.
Pójść na rękę
Stanowisko Klimy poparł radny Michał Kuliga z Razem dla Raciborza. Przypomniał, że aktualne zapisy w planie wymuszają na inwestorze budowę parkingu podziemnego i przedsiębiorca prosi o zmianę, by ten wymóg wykreślić. – Odra potrafi się podnieść, widzieliśmy to w lipcu. Ten teren nie służy robieniu tam parkingów podziemnych. Z podatku od nieruchomości za obiekt handlowy w tym miejscu Miasto zyska pół miliona złotych wpływu do budżetu, będzie można finansować za to ważne obszary działalności samorządu. Ten pan czeka na zmianę planu już kupę lat a obecnie teren tylko straszy. Trzeba pójść mu na rękę, zamiast zostawiać go z niewiadomą co do okresu oczekiwania może i 10 kolejnych lat. Jak ktoś chce inwestować w Raciborzu, to trzeba go przyjmować – stwierdził syn pierwszego prezydenta miasta po 1989 roku. Piotr Klima dopowiedział, że Artur Zdrzałek czeka na pozytywną decyzję magistratu już 13 lat. Według niego postawa urzędu jest niedopuszczalna, choć decyzja „jest w sumie prosta”. – W normalnych warunkach takiemu biznesmenowi należałoby się zadośćuczynienie za tę opieszałość. Kiedy wydam się mu zgodę? Kiedy będzie o lasce chodził? – kpił Klima.
Dobro gminy
Sceptyczna wobec uległości względem biznesmena była koalicyjna radna Magdalena Kusy. Zauważyła, że wspomnianych 13 lat odmowy zmian w planie też musi mieć jakieś uzasadnienie. Jej zdaniem zarządzanie miastem to nie koncert życzeń kierowanych przez przedsiębiorców. – Rada miasta musi się kierować dobrem gminy. To nie jest niczyja złośliwość. Musimy mieć pewność z pójścia w danym kierunku, że nadrzędną wartością jest dobro całej gminy – zaznaczyła.
Wiedział co kupuje
Działo się to za rządów Mirosława Lenka, dziś radnego opozycji. Ten przypomniał dzieje działki po Polmosie. Starania o zmiany w planie zaczęły się od pierwszego właściciela terenu, który później odkupił A. Zdrzałek. Pierwotny projekt inwestycji przy Nowomiejskiej był imponujący, przewidywał wielki obiekt z kinem, usługami i sklepami oraz podziemnym parkingiem. – Z takim rozmachem się wtedy marzyło, bo to był okres że sieci handlowe lokowały się w miastach liczących poniżej 100 tys. mieszkańców. Ceny gruntu pod takie lokalizacje rosły kilkukrotnie. Radnym podobała się ta koncepcja i wpisali ją taką do planu. Tylko boom na galerie się skończył. Pan Zdrzałek wiedział co kupuje, bo ten zapis już wtedy był w planie. Liczył, że działkę skomercjalizuje, ale w Raciborzu było więcej terenów pod sprzedaż pod handel wielkopowierzchniowy, terenów konkurencyjnych. – wspominał Lenk. Za jego prezydentury w 2017 roku urząd przeanalizował, dlaczego są w mieście działki, które nie przynoszą wpływów podatkowych – „nie pracują, bo teren stoi”. Takiem obszarem był i jest dawny Polmos, opuszczony od prawie 20 lat, straszący. – Wtedy oddaliśmy to pod analizę planistom z zapytaniem, czy uwagi właścicieli zasługują na zainteresowanie. Wniosek pana Zdrzałka się powtarzał w procedurach zmiany planu. Tam chodziło o obniżenie wymogu zabudowy piętra i Miasto odmawiało, bo nie chciało tam kolejnego „blaszaka”. Nie chcieliśmy powtarzać błędu z końca lat 90. kiedy powstał MiniMal (obecnie Leclerc), „blaszak” w ścisłym centrum – tłumaczył Mirosław Lenk. Z perspektywy czasu uznał te odmowy za błąd. – Za długo czekaliśmy, licząc, że jednak uda się zagospodarować teren zgodnie z wymogami planu – skwitował były prezydent. Lenk przestrzegł, że zmiany planu pogarszające warunki sprzedaży działki (co może wyznaczyć nowa strategia rozwoju) zapewne doprowadzą do konieczności wypłacenia właścicielowi odszkodowania, jeśli zdecyduje się na drogę sądową.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS